Reklama

Na wstępie warto zauważyć, że formuła katowickiego forum jest zdecydowanie bardziej otwarta, aniżeli w przypadku większości tego typu wydarzeń. Obok sesji panelowych, zaplanowanych na dzień drugi, odbywa się bowiem szereg warsztatów, których podstawowym elementem jest dyskusja i swobodna wymiana poglądów pomiędzy wszystkimi uczestnikami. Konkluzje wypracowane w ich trakcie zostaną przekazane prezydentowi Rzeczypospolitej, którego wystąpienie zaplanowano na czwartkowe popołudnie.

Nie sposób omówić wszystkich tematów poruszonych podczas warsztatu pn. „Energetyka”, dlatego pozwolę sobie ograniczyć się wyłącznie do kwestii, którym poświęcono stosunkowo najwięcej uwagi i które wzbudziły największe emocje. 

Jako pierwszy zabrał głos prowadzący dyskusję Jan Kowalczyk - były wiceprezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych - który podkreślił, że ideą organizatorów jest chęć swoistego wyłączenia ważnych zagadnień z bieżącej walki polityczno - lobbingowej i przekazania ich w ręce ekspertów - ze świata biznesu, nauki oraz mediów. Z takim, wyidealizowanym choć szlachetnym, podejściem nie zgodziła się część uczestników, zauważając, że w pewnych obszarach decyzje mogą zostać podjęte wyłącznie przez polityków i bez ich wyraźnej woli trudno będzie realizować nawet najlepsze koncepcje. Nikt nie podważał jednak samej idei, czyli kontynuowania wysoce merytorycznego dialogu, który pomoże oprzeć działania rządzących na solidnym fundamencie. 

W dalszej części wprowadzenia Jan Kowalczyk wyróżnił cztery elementy łańcucha bezpieczeństwa energetycznego, należą do nich:

  • Wydobycie surowców - według informacji zaprezentowanych przez prezesa Banner Group krajowe wydobycie gazu pokrywa w całości zapotrzebowanie odbiorców indywidualnych, natomiast surowiec pochodzący z importu trafia głównie do sektora przemysłowego. Uwzględniając wyłącznie energię pierwotną Polska jest jednym z bezpieczniejszych państw - kontynuował - ale warto mieć na uwadze, że w niedługiej perspektywie może się to zmienić z powodu polityki klimatycznej UE, problemów hydrologicznych, etc.
  •  Generacja / produkcja energii elektrycznej - były przedstawiciel PSE zauważył, że ten sektor jest pewnego rodzaju punktem odniesienia, ponieważ część rozwiązań w nim zastosowanych, po odpowiedniej modyfikacji, zostaje implementowanych w innych powiązanych dziedzinach;
  • Przesył - kreatorem są tutaj inwestycje w sieć, które pozostają utrudnione z powodu braku odpowiednich przepisów, chodzi tutaj m.in. o ustawę o korytarzach przesyłowych, której brak ogranicza działalność np. spółek dystrybucyjnych;
  • Kordynacja i kontrola systemu - w sensie formalnym odpowiedzialność spoczywa tutaj głównie na URE oraz Ministerstwie Energetyki, ale nie ulega wątpliwości, że sporo do powiedzenia w tej materii mają również m.in. resorty Skarbu Państwa i Środowiska.

Jan Kowalczyk, omawiając założenia „Polityki energetycznej Polski do 2050” zauważył, że zrealizowanie jej zapisów, tj. utrzymanie mocy wytwórczych opartych na węglu kamiennym, oznacza konieczność przeprowadzenia gigantycznych inwestycji. Wynika to z konieczności modernizacji oraz budowy bloków energetycznych, których żywotność dobiegnie końca w ciągu najbliższych dekad. W jego opinii, bez „rozrywającego przełomu technologicznego” jest to zadanie niezwykle trudne, w zasadzie niemożliwe. „Ten kierunek oznacza, że będziemy bezpieczni energetycznie, ale niekonkurencyjni, bo ceny ukształtują się na horrendalnie wysokim poziomie” - podsumował. 

W tej części warsztatu głos zabrał także prof. Konrad Świrski z Politechniki Łódzkiej. Rozpoczął on swoje wystąpienie od refleksji, że energetyka jest polem walki pomiędzy inżynierami, prawnikami oraz finansistami. Profesor uważa, że dokument przygotowany przez MG jest kiepskiej jakości, ponieważ nie zawiera w zasadzie żądnych konkretów, przedstawia jedynie wiele potencjalnych scenariuszy. Jego zdaniem brakuje w nim tego, co Niemcy nazwali „Energiewende”, czyli jasno sformułowanej strategii energetycznej: „Niestety dzisiaj nie wiemy, w którą stronę idziemy”. Naukowiec zwrócił również uwagę, że rok 2050 to zbyt daleki horyzont, ponieważ „(…) problemem będzie dla nas przejście przez 2030” - i na tym należy się skupić. Nad wyraz kłopotliwą wydaje się również kwestia pakietu klimatycznego - w opinii prof. Świrskiego trzeba podjąć ostateczną decyzję, czy zamierzamy wdrażać jego postanowienia, czy może zastosować klauzulę opt-out.

Nieco później, komentując postulaty związane z utworzeniem „rynku energii” profesor powiedział: „Dyskusja na ten temat przypomina mi rozmowę o tym, jak najlepiej leczyć przeziębienie (…) Skupiamy się na lekarstwie, a nie chorobie”. Jego zdaniem najpoważniejszym problemem jest obecnie fakt, że w Unii Europejskiej nie opłaca się budować nowych elektrowni. Chodzi tutaj przede wszystkim o to, że ten rodzaj inwestycji wymaga długoterminowych gwarancji cen oraz wolumenu sprzedaży - tymczasem UE promuje inne rozwiązania. Ekspert z Politechniki Łódzkiej zakończył swoje wystąpienie dość pesymistycznie, stwierdził bowiem, że zanim zostaną przyjęte odpowiednie przepisy, to wielkoskalowa energetyka padnie.

Symptomatycznym jest, że spostrzeżenia prof. Konrada Świrskiego podzielili zarówno przedstawiciele Grupy Energa, jak i Departamentu Strategii PGE.

Jednym z ciekawszych i bardzo celnych spostrzeżeń w tej części dyskusji były słowa Wojciecha Cetnarskiego, prezesa Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, który podkreślił, że doktryna energetyczna powinna wynikać z doktryny gospodarczej. To branża ma służyć krajowi, a nie na odwrót - dopóki nie dowiemy się, jaką chcemy mieć politykę ekonomiczną, dopóty rozmowa o strategii energetycznej nie będzie oparta na solidnych podstawach - skonstatował.

Zobacz także: Francja potwierdza udział w Nord Stream 2

Zobacz także: Uruchomiono największą elektrownię słoneczną w Polsce

Reklama

Komentarze

    Reklama