Wywiady
Elektromobilność według Biedronki. Co skrywa plan? [WYWIAD]
Wspólnie z Biedronką dążymy do przełamania negatywnego myślenia na temat pojazdów elektrycznych, które często wynika z obaw o słabą infrastrukturę ładowania, na której nie można polegać - mówi w rozmowie z serwisem Energetyka24.com Grigoriy Grigoriev, dyrektor generalny Powerdot Polska. Firma niedawno ogłosiła współpracę ze znaną siecią dyskontów i zapowiedziała budowę kilkuset ładowarek samochodowych w całej Polsce.
Karol Byzdra: Skąd pomysł na współpracę z siecią sklepów Biedronka?
Grigoriy Grigoriev: Nasza firma działa w modelu biznesowym znanym jako destination charging. Oznacza to, że umieszczamy stacje ładowania w miejscach, które ludzie regularnie odwiedzają, aby zrobić zakupy, załatwić sprawy urzędowe czy pójść na trening. Zamiast budować huby ładowania, przykładowo o mocy 5 MW przy drodze na pustkowiu, gdzie ktoś musiałby czekać w samochodzie, staramy się skupić na użytkownikach, którzy podczas ładowania pojazdu mogą wykonywać wspomniane czynności. Wybór Biedronki okazał się idealny dla Powerdot, ponieważ kierowcy samochodów elektrycznych, podjeżdżając pod taki sklep, nie tracą czasu na ładowanie, ale mają okazję zrobić zakupy.
Czytaj też
A o ilu ładowarkach mówimy?
Nasza współpraca obejmuje aż 600 lokalizacji, w których zainstalujemy co najmniej jedną stację ładowania, z trzema złączami. Dwa z nich będą stanowić wtyczki DC: jedna CCS o maksymalnej mocy 120 kW oraz druga Chademo o mocy 60 kW. Ponadto, każda stacja będzie miała gniazdo do ładowania AC o ograniczonej mocy 11 kW. Gdy obie wtyczki DC będą w użyciu jednocześnie, moc zostanie równo podzielona na 60 kW. Jeśli chodzi o możliwe formy płatności, to każda stacja ładowania będzie wyposażona w terminal płatniczy, co stanowi nowość na polskim rynku. Dzięki temu kierowcy będą mieli możliwość dokonania płatności bez konieczności instalowania jakichkolwiek aplikacji, a następnie otrzymają fakturę lub paragon na swoją skrzynkę mailową.
Wspomniał pan o 600 lokalizacjach, tymczasem Biedronka liczy ponad 3400 sklepów w całej Polsce. Z czego zatem wynika proponowana przez was liczba?
Liczba 600 lokalizacji to jak dotąd najbardziej ambitny program inwestycyjny jeśli chodzi o stacje szybkiego ładowania w Polsce i jednocześnie największy w Europie stworzony w duecie operator-sieć retail. W całej Polsce jest w tej chwili nieco ponad 150 stacji o mocy przekraczającej 100 kW, a te są najbardziej oblegane przez kierowców aut elektrycznych. Jeśli chodzi o wybór tych 600 lokalizacji, to dokładnie dobieraliśmy sklepy, aby zapewnić pełne pokrycie Polski i umożliwić podróżowanie po kraju autem elektrycznym przy założeniu korzystania wyłącznie z urządzeń zlokalizowanych przy sklepach Biedronka. Szacujemy, że tylko 30% stacji zostanie zainstalowanych w miastach mających powyżej 100 tysięcy mieszkańców. Znakomita większość stacji ładujących umiejscowiona będzie w mniejszych miejscowościach. Naszym celem w tym projekcie jest stworzenie zróżnicowanego portfela miast, który zapewni jak największy dostęp do usługi ładowania w całej Polsce.
Jaki jest szacowany czas zwrotu i oczekiwane zyski z tej inwestycji?
Są to inwestycje infrastrukturalne, co oznacza, że mają charakter długoterminowy. W przypadku stacji szybkiego ładowania oczekiwane okresy zwrotu mogą sięgać nawet kilkunastu lat.
Czy napotkaliście jakiekolwiek trudności z operatorami systemu dystrybucyjnego?
Nasza współpraca z operatorami systemu dystrybucyjnego nie różni się znacząco od innych podmiotów, które wnioskują o wykonanie przyłącza energetycznego. Przesyłamy do OSD wnioski o przyłączenie w trybie standardowym. Zgodnie z regulacjami URE, operatorzy mają maksymalnie 18 miesięcy na wykonanie takiej inwestycji w przypadku niskiego napięcia, a w przypadku średniego napięcia ten czas może się wydłużyć nawet do 3 lat. Mając świadomość tych procedur, rozpoczęliśmy nasz projekt półtora roku wcześniej niż go ogłosiliśmy publicznie. Długo czekaliśmy na informacje zwrotne od operatorów systemu dystrybucyjnego, a gdy otrzymaliśmy konkretne daty dotyczące przyłączenia do sieci, mogliśmy bardziej precyzyjnie planować pozostałe prace takie, jak instalacja i zamawianie stacji ładowania.
Planowanie instalacji 600 ładowarek do roku 2024 jest ambitnym zadaniem. Czy istnieją potencjalne trudności lub czynniki ryzyka związane z tym projektem? Co może się nie udać w trakcie jego realizacji?
Zawsze zaczynamy od złożenia wniosku o warunki przyłączeniowe i oczekujemy na odpowiedź OSD. Drugim etapem jest wykonanie przyłącza. Czasami operatorzy chcą skrócić ten proces nie doprowadzając przyłącza do granicy działki, tylko np. do swojej stacji transformatorowej, która może być oddalona nawet o kilkaset metrów od działki, na której chcemy postawić stację ładowania. W takim przypadku ciągnięcie kabla od tego miejsca wiąże się z dużymi kosztami, które sami musielibyśmy ponieść i jest przy okazji wątpliwe pod względem prawnym.
Patrząc z perspektywy OSD, można zrozumieć ograniczony dostęp do środków potrzebnych na inwestycje, co skutkuje spowolnieniem procesu przyłączania nowych podmiotów do sieci. Pamiętajmy jednak, że wykonując przyłącze teraz, operator zapewnia sobie wpływy z opłat dystrybucyjnych przez wiele lat, co umożliwi mu odzyskanie nakładów poczynionych na inwestycje pomimo faktu, że opłata za samo wykonanie przyłącza jest niska.
Czytaj też
Kolejnym istotnym aspektem jest montaż przyłączy. Do tej pory w zaledwie dwóch przypadkach na 600 złożonych wniosków otrzymaliśmy odpowiedzi od OSD wskazujące, że będziemy musieli poczekać aż 3 lata z powodu planowanych inwestycji energetycznych na danym obszarze. W tych dwóch przypadkach poprosiliśmy Biedronkę o wskazanie alternatywnej lokalizacji, aby uniknąć tak długiego oczekiwania na realizację projektu. Nie jest to problemem w przypadku pojedynczych sklepów, jeśli jednak byłoby ich więcej, mogłoby to stanowić zagrożenie dla terminowej realizacji projektu. Po ukończeniu przyłącza, pojawia się kwestia zabezpieczenia dostępu do stacji ładowania, jej produkcji, zakupu materiałów budowlanych wykonania tych prac, ale tu już nie ma dużego ryzyka.
Kluczowy jest odbiór stacji przez urząd dozoru technicznego. W tym miejscu może pojawić się tzw. bottleneck, ponieważ obecnie liczba inspektorów jest ograniczona jak na obsługę projektu o tak dużej skali. Dokładamy jednak wszelkich starań, aby do problematycznych sytuacji nie dochodziło, co udaje się dzięki dobrej komunikacji między podmiotami rozpoczętej odpowiednio wcześnie.
Czy uważa pan, że wasz projekt zelektryfikuje małe miasta i przekona mieszkańców do korzystania z pojazdów elektrycznych?
Wspólnie z Biedronką dążymy do przełamania negatywnego myślenia na temat pojazdów elektrycznych, które często wynika z obaw o słabą infrastrukturę ładowania, na której nie można polegać. Warto jednak zauważyć, że według danych GUS, w Polsce około 47% ludności nie mieszka w domach jednorodzinnych, ale w blokach mieszkalnych, gdzie zainstalowanie nawet zwykłego gniazdka bywa niemożliwe, że względu na brak wydzielonych miejsc parkingowych czy skomplikowane procedury. Oznacza to, że około połowy mieszkańców Polski będzie musiało kiedyś ładować swoje auta na stacjach publicznych, dlatego powinny być one powszechnie dostępne.
Czytaj też
Nasze inwestycje idą w parze z odpowiedzialnym podejściem niektórych operatorów systemu dystrybucyjnego, którzy angażują się w rozwój infrastruktury energetycznej. Powstają nowe stacje transformatorowe, będące kolejnym elementem w całości infrastruktury energetycznej, z której może skorzystać szerokie grono odbiorców. Nie dotyczy to tylko stacji ładowania, ale również wszystkich innych odbiorców zasilanych niskim napięciem, takich jak domy jednorodzinne, bloki mieszkalne czy sklepy. Ta infrastruktura nie jest budowana wyłącznie na potrzeby związane z elektromobilnością, ale jest projektowana z zapasem, aby w przyszłości można było z tego samego punktu zasilać kolejnych odbiorców.
Jednakże w niektórych lokalizacjach musimy sami budować stacje transformatorowe, ponieważ otrzymujemy warunki przyłączeniowe dla średniego napięcia. W ten sposób wyrażamy naszą dobra wolę i inwestujemy z myślą o innych, aby w przyszłości również mogli skorzystać z tej infrastruktury.
Ogłoszona przez państwa inwestycja jest odpowiedzią na przepisy, które mają wejść w życie wraz z początkiem 2025 roku?
Był to jeden z argumentów, jaki braliśmy pod uwagę planując naszą inwestycję. Jak już wspomniałem, rozpoczęliśmy prace przygotowawcze odpowiednio wcześniej, aby zdążyć z rozpoczęciem procedur zanim w urzędach zaczną tworzyć się kolejki. Niemniej ważne, o ile nie ważniejsze były jednak czynniki niezwiązane z wymogami legislacyjnymi, a wśród nich chęć zapewniania obecnym i przyszłym klientom Biedronki nowoczesnej usługi, wspieranie postaw proekologicznych klientów, wzmacnianie istniejących przewag konkurencyjnych, czy też rozszerzenie prowadzonych przez Biedronkę działań w obszarze ESG o kolejną bardzo ważną inicjatywę.
Czytaj też
Czy wasza propozycja rywalizuje z planem Orlenu, który zakłada posiadanie co najmniej 1000 punktów ładowania w Polsce do końca 2030 roku?
Nie jesteśmy bezpośrednimi konkurentami dla Orlenu, ponieważ nasz model biznesowy opiera się na zupełnie innych założeniach. Jak już wspomniałem, nasza strategia zakłada instalację stacji ładowania w miejscach, gdzie ludzie spędzają czas, takich jak galerie handlowe, siłownie, sklepy czy obiekty użyteczności publicznej. Natomiast, według mojej wiedzy, Orlen planuje montaż stacji ładowania na swoich stacjach benzynowych. Nasz model działania nie przewiduje takich lokalizacji. Staramy się więc działać w sposób komplementarny, przyczyniając się do rozwoju elektromobilności w kraju. Bardzo dobrze, że stacje ładowania powstają zarówno na stacjach paliwowych, jak i przy sklepach, ponieważ ostatecznym zwycięzcą będzie użytkownik, który wybierze najdogodniejszą dla siebie lokalizację.