Reklama

Wiadomości

Trump idzie na wojnę celną z UE? Europa ma ogromną nadwyżkę w handlu z USA

W dyskusjach dotyczących drugiej kadencji Donalda Trumpa przewija się temat cyberbezpieczeństwa. Pojawiły się trzy kluczowe kwestie w tej sprawie.
W dyskusjach dotyczących drugiej kadencji Donalda Trumpa przewija się temat cyberbezpieczeństwa. Pojawiły się trzy kluczowe kwestie w tej sprawie.
Autor. By Gage Skidmore from Surprise, AZ, United States of America - Donald Trump, CC BY-SA 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=151887040

Powrót Donalda Trumpa na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych stwarza duże wyzwanie dla polityki handlowej Unii Europejskiej. Jego groźby podniesienia ceł na import towarów z UE za ocean, to zapowiedź potencjalnej wojny handlowej między Brukselą i Waszyngtonem.

„Poinformowałem Unię Europejską, że muszą nadrobić swój ogromny deficyt ze Stanami Zjednoczonymi poprzez masowe zakupy naszej ropy i gazu. W przeciwnym razie będą to CŁA!!!” - napisał w grudniu Trump w poście na stronie społecznościowej Truth Social.

Deficyt jest rzeczywiście ogromny. W roku 2023 państwa Unii Europejskiej wyeksportowały do USA towary o wartości 502 mld euro, a import towarów z USA do UE osiągnął wartość 344 mld euro. W rezultacie unijna „27” odnotowała nadwyżkę handlową z USA, która wyniosła 158 mld euro.

Wszystko wskazuje więc na to, że na wprowadzeniu przez USA 10-20 proc. ceł na import z UE, a potem unijnych ceł odwetowych większe straty poniosłyby kraje europejskie. Trump chce w ten sposób wspierać krajową produkcję, nawet jeśli jest niekonkurencyjna w porównaniu z zagraniczną.

YouTube cover video

Zapowiedzi taryf rozpaliły w unijnych stolicach obawy przed wojną handlową. Zdaniem analityków, taki scenariusz jest realny. W Brukseli nie brak jednak głosów, że ceł i wojny handlowej można uniknąć, a kartą przetargową Brukseli w rozmowach z Trumpem może być inna kwestia, np. import LNG, czyli skroplonego gazu ziemnego, do UE.

„Trump wykorzystuje grożenie cłami, żeby osiągnąć inne polityczne cele. W przypadku Chin chodzi o osłabienie gospodarki tego kraju, w przypadku Kanady i Meksyku z kolei - o ograniczenie przepływu imigrantów, czy przemytu narkotyków przez granicę. W przypadku Europy Ukraina jest jednym z aspektów wzajemnych relacji, ale są też inne, gdzie Trump chce koncesji” - powiedział PAP ekspert brukselskiego think tanku Bruegel, Jacob F. Kirkegaard

Stany Zjednoczone są obecnie największym dostawcą LNG do UE, podobnie jak ropy naftowej. Import ten wzrósł w ostatnich dwóch latach po tym, gdy Rosja zaatakowała Ukrainę, a dostawy rosyjskich surowców energetycznych do UE zostały w znacznym stopniu ograniczone.

Pomimo kilkunastu pakietów sankcji UE nałożonych na Kreml, rosyjski LNG wciąż trafia do europejskich terminali. Dalsze ograniczenie przywozu gazu ziemnego w tej postaci z Rosji mogłoby otworzyć jeszcze szerzej drzwi dla amerykańskich firm eksportujących surowiec. To mogłoby przekonać Trumpa, że nie warto zaczynać wojny handlowej ze Starym Kontynentem.

Stawka jest wysoka, bo 502 mld euro rocznego eksportu z UE do USA stanowią m.in. maszyny i sprzęt elektroniczny, samochody i części samochodowe, produkty farmaceutyczne i chemiczne oraz dobra luksusowe. To też miliony miejsc pracy w europejskim przemyśle i ogromne wpływy podatkowe dla unijnych stolic.

Choć szansa na porozumienie jest, eksperci są zgodni, że UE nie powinna czekać na decyzje Trumpa, a być przygotowana na negatywny scenariusz.

W opinii analityków Bruegela, po pierwsze powinna już teraz skorzystać z dyplomacji i w zamian za rezygnację z wprowadzenia taryf zaproponować właśnie zwiększenia importu LNG, czy zakupy sprzętu wojskowego. UE mogłaby też obniżyć cła na import samochodów z USA.

Oprócz marchewki potrzebny jest jednak kij. Zdaniem analityków, niezbędna jest „wiarygodna groźba odwetu”. Komisja Europejka powinna przygotować listę produktów importowanych z USA do UE, które w ramach potencjalnych działań odwetowych obejmie takimi samymi cłami - w wysokości 10 do 20 proc. Powinien być jednak z tego wyłączony ten importu z USA, od którego UE jest w dużym stopniu uzależniona.

Po drugie, UE powinna utrzymać i wzmocnić funkcjonujący system handlu oparty na zasadach Światowej Organizacji Handlu (WTO). To dlatego, że do tej organizacji można zwracać się o arbitraż w przypadku sporów handlowych.

Wreszcie po trzecie - zdaniem ekspertów - UE powinna rozszerzać sieci umów handlowych, w szczególności z Mercosur, Wielką Brytanią, Szwajcarią oraz w regionie Indo-Pacyfiku i Afryki.

„Europa musi odpowiedzieć stanowczo, ale ostrożnie. Odwetowe cła mogą zaostrzyć napięcia, ale otwarta kapitulacja stworzyłaby niebezpieczny precedens” - powiedział Charles Grant, dyrektor Centre for European Reform, cytowany przez „Times”.

Również eksperci z think tanku Center for Strategic and International Studies (CSIS) zalecają, aby UE przygotowała strategiczną odpowiedź na potencjalne taryfy USA, biorąc pod uwagę zarówno dyplomację, jak i możliwe środki odwetowe. Analityk tego ośrodka analitycznego David Nelson uważa, że nadchodzi era najbardziej protekcjonistycznej polityki handlowej USA od niemal 100 lat.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama