Reklama

Ten kraj ma wielkie ambicje EV, mimo trwających niedoborów energii

Autor. Envato

Zmagająca się z przerwami w dostawach prądu i chronicznymi niedoborami paliw Etiopia, jako pierwszy kraj na świecie zakazała importu aut spalinowych i postawiła na szybki rozwój elektromobilności. Decyzję wspiera uruchomiona Tama Wielkiego Odrodzenia, która ma podwoić moce wytwórcze i obniżyć koszt energii, tworząc bazę pod ekspansję pojazdów elektrycznych. Rząd liczy, że oszczędności na imporcie paliw i lokalny montaż EV stworzą miejsca pracy, a Addis Abeba stanie się inkubatorem zielonego transportu dla całej Afryki.

Choć jeszcze niedawno samochód elektryczny był w Etiopii egzotycznym widokiem, to nagły i zdecydowany zwrot regulacyjny połączony z preferencjami podatkowymi dla elektryków w ciągu kilkunastu miesięcy zamienił niszową ciekawostkę w codzienność ulic Addis Abeby. W stolicy dominują modele z Chin z wyraźną przewagą marki BYD, chociaż na drogach pojawiają się również używane auta przywożone z Europy oraz pojedyncze egzemplarze z Japonii i Korei. Otwarcie kanałów importowych dla pojazdów na prąd i jednoczesne zamknięcie rynku dla silników spalinowych, który wcześniej i tak był zniekształcony wysokimi cłami sprawiło, że pierwsi użytkownicy mówią przede wszystkim o czasie i nerwach, ponieważ skończyły się wielogodzinne kolejki do stacji oraz niepewność, czy paliwo w ogóle dotrze.

Import paliw pochłania miliardy dolarów rocznie

Jak tłumaczyThe Guardian, sednem tej zmiany są pieniądze. Rząd nie ukrywa, że to projekt przede wszystkim ekonomiczny, ponieważ miliardowe rachunki za import paliwa od dawna dławi finanse publiczne i kurs waluty, podczas gdy kraj dysponuje obfitymi zasobami taniej energii wodnej. W realiach wysokiej inflacji, przejście na energię elektryczną staje się decyzją gospodarczą i społeczną, a przy okazji klimatycznie korzystną.

Autor. International Energy Agency

Różnica ma być odczuwalna od razu. Brytyjski dziennik podaje, że kierowcy, poruszający się pod stolicy kraju, każdego dnia przeliczają zaoszczędzone pieniądze, a niższe koszty przejazdów poprawiają mobilność mieszkańców. Dodatkowym impulsem są ulgi przy zakupie elektryków oraz tańsze taryfy nocne, które zachęcają do ładowania po godzinach. Według danych Ministerstwa Transportu, po drogach Etiopii porusza się obecnie ok. 115 tys.  pojazdów elektrycznych, z 1,5 mln samochodów w kraju. Ministerstwo chce zwiększyć tę liczbę do pół miliona do 2030 roku.

YouTube cover video

Choć dynamika zmian może budzić uznanie, to konfrontacja entuzjazmu użytkowników z realiami obnaża potężna skalę zaległości. Szacuje się, że blisko połowa ze 126 mln obywateli wciąż nie ma dostępu do energii elektrycznej a do sieci przesyłowej podłączona jest zaledwie 1/3 gospodarstw. Poza tym, że niestabilność zasilania przekłada się na komfort życia mieszkańców, to wpływa to również na obniżenie wykorzystania mocy wytwórczych w przemyśle. A to z kolei przekłada się na przestoje i spadek produktywności zakładów.

W tych warunkach infrastruktura dla elektromobilności wymaga przyspieszonego rozwoju, ponieważ bez gęstej sieci punktów ładowania popyt może szybko wyhamować. Obecnie zdecydowana większość stacji funkcjonuje w Addis Abebie, a podróże między dużymi ośrodkami wciąż wymagają starannego planowania zasięgu i przygotowania scenariuszy rezerwowych. Prywatni inwestorzy zapowiadają uruchomienie szybkich hubów przy głównych korytarzach transportowych, jednak przedsięwzięcia te są czasochłonne i wymagają skomplikowanej koordynacji. Równolegle, przy takich inwestycjach, niezbędne jest wzmacnianie linii przesyłowych, modernizacja transformatorów i rozwój lokalnych magazynów energii, aby ograniczać skutki szczytowych obciążeń oraz minimalizować przerwy w dostawach.

Reklama

Tama Wielkiego Odrodzenia

Z pomocą przychodzi Tama Wielkiego Odrodzenia na Błękitnym Nilu, będąca filarem etiopskiej strategii „elektryfikacji przez transport”, ponieważ łączy dużą i relatywnie tanią podaż energii z możliwością stabilizacji sieci, której dziś brakuje spójności. Zbiornik o pojemności 74 km3 i elektrownia o mocy zainstalowanej 5,15 GW, wyposażona w trzynaście turbin, pozwalają planować roczną generację rzędu 15–16 TWh, a więc wolumen wystarczający, by zasilić szybki przyrost ładowarek w stolicy i rozpocząć program elektryfikacji flot autobusowych. Wraz z postępującym uruchamianiem jednostek od 2022 roku i domknięciem pięcioetapowego napełniania zbiornika w 2024 roku, tama zaczęła pełnić funkcję „kotwicy regulacyjnej”, która umożliwia wprowadzanie taryf dynamicznych oraz przesuwanie ładowania w doliny zapotrzebowania, co jest kluczowe dla taksówek, minibusów i pojazdów dostawczych w stolicy kraju.

Czytaj też

Tama to nie tylko wielka elektrownia, lecz także bezpiecznik dla całego systemu. Ogromny zbiornik i możliwość szybkiego zwiększania lub zmniejszania pracy turbin wygładzają kaprysy pogody, które wcześniej kończyły się blackoutami i przestojami w fabrykach. Dzięki nowym liniom przesyłowym do Addis Abeby powstaje oś, wzdłuż której można stawiać szybkie ładowarki również poza stolicą i podpinać centra logistyczne. W miarę jak przybywa rezerw mocy, tama może pełnić rolę „balansu” dla sieci z coraz większą liczbą dachowych paneli. Eksperci wskazują, że są jednak „haczyki”, o które trzeba zadbać już dziś. Efekt tamy będzie tak dobry, jak przepustowość sieci niskiego i średniego napięcia, dlatego modernizacja transformatorów i budowa lokalnych magazynów energii muszą iść równo z rozstawianiem ładowarek. Choć prąd z hydro jest tani, to w czasach suszy ceny utrzyma stabilna rezerwa i jasne zasady taryf.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama