Reklama

Elektromobilność

PSPA: Era silników spalinowych dobiega końca [KOMENTARZ]

Fot. Unsplash
Fot. Unsplash

„Samochody na węgiel” czy „trujące akumulatory” to tylko niektóre ze sloganów, które w ostatnim czasie pojawiają się w przestrzeni publicznej w związku z coraz bardziej intensywną dyskusją dotyczącą przyszłych kierunków transformacji sektora transportu. Zdecydowaną większość z nich należy rozpatrywać w kategorii mitów lub – co najmniej – poważnych niedopowiedzeń.

Niezależnie od subiektywnych opinii na temat elektromobilności jeden fakt jest niepodważalny – samochody całkowicie elektryczne nie potrzebują układu wydechowego. W konsekwencji, w miejscu eksploatacji są całkowicie bezemisyjne w zakresie CO2, tlenków siarki i tlenków azotu, a także w znacznym stopniu ograniczają zanieczyszczenie powietrza pyłami. O ekologicznych zaletach elektromobilności przekonał się empirycznie już chyba każdy, kto miał okazję stać w korku zarówno za samochodem elektrycznym, jak i kopcącym, starym Dieslem. A jak sytuacja przedstawia się w przypadku, gdy na omawiany temat spojrzymy z szerszej perspektywy?

Kwestię rzekomej, wyższej emisji samochodów elektrycznych związanej z produkcją akumulatorów trakcyjnych oraz zasilaniem energią z elektrowni węglowych wyjaśnił m.in. ubiegłoroczny raport fundacji Transport & Environment. Z opracowania wynika, że uwzględniając cały cykl życia pojazdu (produkcja-eksploatacja-utylizacja lub recykling), samochody elektryczne - w porównaniu do swoich spalinowych odpowiedników - pozwalają na ograniczenie emisji CO2 od 22% (w Polsce) do nawet 81% (w Szwecji). Prognozowany, wzrost wykorzystania energii z OZE w kolejnych latach pozwoli jeszcze poprawić ten wynik. Co istotne przewagę ekologiczną samochodów elektrycznych w całym cyklu życia pojazdu potwierdzają nie tylko badania innych organizacji pozarządowych, ale również koncernów motoryzacyjnych m.in. Renault i Volkswagena.

To symptomatyczne, zwłaszcza uwzględniając fakt, że OEM wciąż czerpią zdecydowanie większe przychody ze sprzedaży i serwisowania pojazdów spalinowych. Koncerny motoryzacyjne starają się minimalizować emisję CO2 powstającą w procesie produkcji EV poprzez pozyskiwanie energii elektrycznej służącej zasilaniu fabryk wyłącznie z odnawialnych źródeł lub poprzez angażowanie się w programy ochrony środowiska. Na rynku pojawiły się już modele elektryczne neutralne w zakresie emisji dwutlenku węgla w całym cyklu życia pojazdu, począwszy od łańcucha dostaw, przez produkcję (w fabryce zasilanej wyłącznie energią z odnawialnych źródeł), przez fazę eksploatacji aż po recykling.

Wywołujące tyle niepotrzebnych kontrowersji akumulatory litowo-jonowe, po tym jak już przestają spełniać kryteria pozwalające na ich dalsze stosowanie w samochodach elektrycznych, wykorzystuje się coraz częściej m.in. jako stacjonarne magazyny energii zasilające różnego rodzaju obiekty: od stacji ładowania po stadiony i osiedla mieszkaniowe. Takie magazyny mogą pełnić również inną istotną funkcję, pozwalając na przechowywanie (i późniejsze, efektywne wykorzystanie) nadwyżek energii z OZE.

Wraz z rozwojem technologii, baterie w coraz większym stopniu poddawane są również recyclingowi. Równolegle systematycznie spada stopień wykorzystania w ogniwach litowo-jonowych metali ziem rzadkich. Wraz z wprowadzeniem ogniw ze stałym elektrolitem ślad środowiskowy samochodów elektrycznych ulegnie dalszemu zmniejszeniu. Nawet w Polsce, EV nie muszą był ładowane „prądem z węgla”. W naszym kraju funkcjonuje ponad 1 500 ogólnodostępnych stacji ładowania samochodów elektrycznych, z których coraz większa liczba (m.in. takich operatorów jak GreenWay, Tauron i Energa) jest zasilana energią z OZE.

Z kolei kierowcy ładujący swoje samochody ekologiczne w domu mogą zdecydować się na zainwestowanie w prywatną instalację fotowoltaiczną lub też – wymagającą niższych nakładów finansowych – taryfę, gwarantującą dostawy energii ze źródeł odnawialnych. Co istotne w dyskusji na temat zalet elektromobilności często pisze się o konsekwencjach produkcji i utylizacji akumulatorów, a pomija się drugą stronę medalu, związaną z negatywnymi skutkami ekologicznymi zapewnienia paliwa dla pojazdów konwencjonalnych.

Tymczasem Deepwater Horizon, Exxon Valdez czy MT Prestige to tylko wybrane nazwy w ciągnącym się nieskończoność łańcuchu katastrof ekologicznych związanych z transportem i wydobyciem ropy naftowej. Skutki wielu z tych zdarzeń nieodwracalnie zniszczyły całe ekosystemy. Na szczęście od elektromobilności nie ma już odwrotu. Gwarantuje to kierunek wytyczony przez Unię Europejską, do którego muszą się dostosować wszyscy interesariusze: od państw członkowskich, przez koncerny motoryzacyjne, aż po konsumentów.

Reklama
Reklama

Ogłoszony 14 lipca przez Komisje Europejską pakiet propozycji legislacyjnych Fit for 55 zakłada obniżenie do 2030 r. emisji gazów cieplarnianych netto o co najmniej 55 proc. względem roku 1990. Jednym z elementów nowego planu jest dekarbonizacja sektora transportu. Docelowo koncerny motoryzacyjne zostaną zobowiązane do obniżenia średniej emisji CO2 nowych samochodów osobowych i dostawczych o 100 proc. od 2035 r. w porównaniu z poziomami z 2021 r.

Oznacza to w praktyce wprowadzenie zakazu rejestracji samochodów spalinowych. Oceniając realność wdrożenia tego pomysłu należy mieć na uwadze fakt, że założenia Fit for 55 korespondują z wcześniej ogłoszonymi planami poszczególnych państw członkowskich. Podobny zakaz ma zacząć obowiązywać w Danii, Irlandii, Niderlandach, na Słowenii i Szwecji już od roku 2030. Z kolei Francja planowała wprowadzenie analogicznych regulacji od 2040 r., podobnie jak Hiszpania i Portugalia. Oczywiście nie wszystkie państwa członkowskie miały takie plany, więc docelowy kształt regulacji unijnych wyklaruje się w toku (prawdopodobnie bardzo intensywnych) negocjacji pomiędzy Komisją, Parlamentem i Radą.

Ich ostateczne brzmienie pozostaje zatem sprawą otwartą, jednak koniec silnika spalinowego w Europie wydaje się nieuchronny - w dążeniu do całkowitej dekarbonizacji transportu Unia Europejska może się posłużyć innymi narzędziami, takimi jak np. planowana norma Euro 7. W konsekwencji zakaz rejestracji samochodów spalinowych może zostać wprowadzony w praktyce „tylnymi drzwiami”.

Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych

Reklama
Reklama

Komentarze