Reklama

Wywiady

Jarubas: Przez węgiel straciliśmy czas na transformację. Mamy najwięcej do zrobienia w całej UE [WYWIAD]

Autor. Facebook Adam Jarubas

„Ustawa 10H, upieranie się przy powrocie do budowy elektrowni węglowych… Nasze państwo straciło na tym ładnych kilka lat. Na tle europejskim mamy chyba najwięcej do zrobienia” - mówi w wywiadzie dla Energetyki24 Adam Jarubas, poseł do Parlamentu Europejskiego, wiceprezes PSL.

Reklama

Jakub Wiech: Czy rozpętana przez Rosję wojna zatrzyma lub spowolni politykę klimatyczną Unii Europejskiej?

Reklama

Adam Jarubas: Paradoksalnie wiele z celów Fit for 55 dłuższej perspektywie jest dobrą odpowiedzią na kryzys - inwestycje w efektywność energetyczną czy rozwój OZE oznaczają dywersyfikację źródeł energii do wewnątrz, zmniejszenie zależności od importu surowców energetycznych.

A czy cele wyznaczone chociażby przez propozycje pakietu Fit for 55 są jeszcze osiągalne?

Reklama

Co do celów zapisanych w prawie klimatycznym na 2030 rok - są one bardzo ambitne i ich realizacja wymagać będzie wielu nakładów inwestycyjnych i dużego przekształcenia gospodarki, w tym przede wszystkim sektorów energochłonnych. Oczywiście, ograniczenie podaży gazu przy braku wystarczających mocy zeroemisyjnych powoduje chwilowe zwiększenie wytwarzania energii opartej na węglu, za czym idą wyższe emisje. Z drugiej jednak strony, kryzys z lat 2008-12 spowodował, że już w 2012 r. wiadomo było, że UE osiągnie cele redukcyjne założone na 2020 rok. Osiągnięte to zostało w całkowicie niezamierzony sposób i obok instrumentów do tego powołanych, prawdopodobnie również znacznie większym kosztem. Dość powiedzieć, że cena uprawnień ETS w 2007 r. to było około 25 € z prognozą rosnącą. Pod koniec 2008r w wyniku spowolnienia gospodarczego to było już 7 € i niskie ceny utrzymywały się przez dekadę, za to gigantyczne były koszty społeczne kryzysu. I dziś może być podobnie. Ale tak jak wspomniałem wcześniej, wiele z tych zmian których wymaga zielony ład jest potrzebnych by immunizować naszą gospodarkę na przyszłość.

Czy obecny kryzys energetyczny może się jeszcze pogłębić?

Bezpośrednią przyczyną kryzysu energetycznego były działania rosyjskie - najpierw przed wojną Rosjanie doprowadzili do niewystarczającej podaży gazu na rynku europejskim, później dokonali inwazji na Ukrainie. Ale przyczyny tego kryzysu są strukturalne - to że pozwolono by Rosja miała aż taki wpływ na rynek energetyczny w UE. Niemcy popełniły kilka strategicznych błędów. Począwszy od nieracjonalnej rezygnacji z energii atomowej, skończywszy na założeniu, że współzależność UE i Rosji na rynku gazowym, tak jak w przypadku Wspólnoty Węgla i Stali, doprowadzi do ucywilizowania wzajemnych stosunków i 'europeizacji' partnera rosyjskiego. Niestety, okazało się, że rosyjska zależność od wpływów finansowych jest mniejsza niż europejska od dostaw gazu - raz, że zmniejszone wpływy są odczuwalne w odroczonym terminie, dwa, że podniesione ceny przynajmniej chwilowo z nawiązką wyrównały Rosji spadek wolumenu eksportu.

Czyli będzie jeszcze gorzej.

To, jak głęboki będzie kryzys będzie przede wszystkim zależało od tempa w jakim będziemy się w stanie dostosować do nowych realiów. W średnim terminie musimy zdywersyfikować dostawy gazu, ale nie oszukujmy się, rezygnacja z gazu rosyjskiego przez większość UE będzie oznaczała podniesienie jego cen. Jeśli chodzi o Polskę, powinniśmy również rozwijać OZE, w tym biogazownie tak produkujące biometan na potrzeby sieci, jak i ten spalany lokalnie który może służyć np. do bilansowania wiatru czy fotowoltaiki. Dużo będzie zależało od tempa wprowadzania technologii SMR która będzie ważna dla przemysłu ale i zapewne dla ciepłownictwa sieciowego. Wreszcie kwestia efektywności energetycznej. To wszytko oczywiście nie są kwestie które się uda rozwiązać w perspektywie roku czy nawet kilku lat, a kryzys mamy tu i teraz. Ale moim zdaniem bez rozwiązania problemów strukturalnych ten dzisiejszy kryzys może potrwać latami. W krótkim terminie zbyt wiele jest niewiadomych, w tym rozwój sytuacji wojennej, by móc odpowiedzialnie powiedzieć czy opanujemy kryzys tej zimy i w jakim stopniu dotknie on nasz kraj w porównaniu do innych państw UE.

Jak dotychczas przebiega przyjmowanie zaproponowanych przez KE regulacji wchodzących w skład pakietu Fit for 55?

Prace nad głównymi zrębami pakietu, czyli reforma ETS, ustanowienie granicznego mechanizmu węglowego (CBAM), stworzenie Społecznego Funduszu Klimatycznego (SCF), zobowiązania redukcyjne w sektorach poza ETS w tym rozliczanie pochłaniania emisji przez lasy i gleby są bardzo zaawansowane. Zarówno Parlament Europejski jak i Rada przyjęły w czerwcu swoje stanowiska negocjacyjne, a w minionym tygodniu rozpoczęły się negocjacje trójstronne między PE, Radą i Komisją. Część PE ma ambicje, żeby te prace zakończyć jak najszybciej, najlepiej jeszcze przed listopadowym szczytem klimatycznym, ja jednak uważam, że jest to nierealne i niewskazane - lepiej jest trochę dłużej popracować nad lepszymi rozwiązaniami niż spiesząc się przyjąć rozwiązania ułomne.

Tu muszę powiedzieć, że nie spodziewałem się że większe zmiany w całym pakiecie wprowadzi Parlament Europejski niż Rada. W PE utrzymując ogólny poziom ambicji udało nam się wypracować wiele rozwiązań które powinny złagodzić obciążenia nałożone na gospodarkę. Muszę przyznać że trochę jestem rozczarowany sposobem prac w Radzie, gdzie prezydencja francuska praktycznie ucięła merytoryczne prace nad np. ETS, przenosząc rozmowy z grup roboczych na poziom polityczny, gdzie głównie zajmowano się szukaniem większości a nie urealnianiem zaproponowanych przez KE rozwiązań. Nieczęsto się zdarza że to w stanowisku negocjacyjnym PE znajduje się więcej rozwiązań odpowiadających na wrażliwość poszczególnych państw czy grup społecznych. Dość powiedzieć że np. PE ograniczył wprowadzenie ETS na budynki i transport do podmiotów komercyjnych, odsuwając przynajmniej do końca dekady objęcie nim osób prywatnych i gospodarstw domowych, a równocześnie znalazł środki by nie ograniczać znacznie finansowanego przez przychody z tego nowego instrumentu Społecznego Funduszu Klimatycznego, którego działanie zresztą chcemy rozpocząć już od 2025r a nie jak w projekcie KE od 2027. Rada, mimo zapowiedzi wielu państw o tym że ETS 2 w ogóle powinien zostać zlikwidowany, w praktyce niewiele zmieniła w propozycji KE...

Połączmy to z kryzysem, który coraz bardziej sunie w stronę kryzysu politycznego wewnątrz UE. Czy polityka klimatyczna faktycznie może pełnić funkcję nowego spoiwa dla Unii Europejskiej?

Polityka klimatyczna na pewno wytycza nowe wspólne reguły dla gospodarki i stanowi dla wszystkich wspólne wyzwanie. Z pewnością widzimy, że obecnie to ona wyznacza ramy polityki energetycznej czy przemysłowej, więc już jest traktowana priorytetowo i nie sądzę by się to w przewidywalnej przyszłości miało zmienić. Natomiast czy wejdzie na stałe do kanonu wartości UE to trudno powiedzieć. Zaproponowany przez KE Zielony Ład faktycznie okazał się ucieczką do przodu gdy przyszedł kryzys związany z pandemią koronawirusa. I będzie pełnił taką rolę również przy obecnym kryzysie. Ale pamiętajmy, że mimo iż największy chyba w historii UE pakiet legislacyjny czyli Fit for 55 to polityka klimatyczna, to cały Zielony Ład jest znacznie szerszy i obejmuje również kwestie zanieczyszczenia powietrza i środowiska, czy gospodarki o obiegu zamkniętym.

Jak na tle ambicji klimatycznych UE wypada Polska?

Jesteśmy państwem, które na pewno nie idzie w awangardzie redukcji emisji. Z jednej strony jest to efekt zaniechań, a drugiej strony rozsądne działanie.  Z pewnością można żałować, że już w 2011r. nie zapadła decyzja o tym że nie będziemy budować nowych elektrowni węglowych i że nie postawiliśmy wtedy mocniej na rozwój OZE, np. rozwijać produkcję biogazu. Z drugiej strony w dosłownie kilka lat mocno zmieniła się technologia OZE, i dzisiaj technologie te są tańsze i bardziej wydajne. Dziś są dostępne choćby większe wiatraki, które nie dość że mają większą moc, to jeszcze operują na wysokościach na których jest większa ciągłość wiatru, przez co również zwiększa się wykorzystanie zainstalowanej mocy. Korzystamy więc na niskiej cenie i dojrzałości technologii. Ale nie powinniśmy się też oburzać, że ci którzy ponieśli wysokie koszty wdrażając rozwijające się dopiero technologie, dzisiaj chcą te nakłady w jakiś sposób dyskontować.

Czytaj też

Niestety, od 2015 r. na kilka lat nastąpił mocny regres. Ustawa 10H, upieranie się przy powrocie do budowy elektrowni węglowych... Nasze państwo straciło na tym ładnych kilka lat. W 2018r przy poprzedniej reformie ETS czy ustalania zasad dotyczących rynku energii elektrycznej, wszystkie nasze dyplomatyczne zasoby skierowane były na wynegocjowanie zasad które by zapewniły rentowność nowym projektom węglowym (jak np. rynek mocy), które w końcu i tak nie powstały. A powinniśmy byli negocjować takie rozwiązania, które wspomogłyby naszą transformację, choćby możliwe wtedy, ale odpuszczone przez rząd dwukrotne zwiększenie Funduszu Modernizacyjnego w ETS.

Na tle europejskim mamy chyba najwięcej do zrobienia, ale z drugiej strony zmiany u nas mogą przynajmniej początkowo w szybkim tempie przyczyniać się do redukcji emisji. Otwarte pozostaje pytanie czy będziemy w stanie osiągnąć neutralność klimatyczną w 2050r. Neutralność na poziomie państw członkowskich jest często podnoszonym postulatem w Parlamencie Europejskim. Przy czym moim zdaniem jest to pewien fetysz, który nie bierze pod uwagę faktu, że są w UE takie państwa jak np. Cypr czy Malta, które nigdy nie będą w stanie neutralności osiągnąć, bo mają bliskie zeru zdolności absorbcyjne, więc żeby być neutralne musiałyby np. całkowicie zrezygnować z rolnictwa.

Jak ocenia Pan głosowanie Parlamentu Europejskiego w sprawie taksonomii?

Cieszę się z wyniku, choć nie do końca jestem zadowolony z kształtu tego aktu delegowanego. Sam akt jest wynikiem daleko posuniętego kompromisu i nie daje większych możliwości inwestycyjnych w sektorze gazowym, ale z drugiej strony trudno stawiać na inwestycje gazowe nie mając w założeniu użycia gazu z Rosji. To co ważne, że będą możliwe inwestycje infrastrukturalne, pod warunkiem, że będą one przystosowane do przesyłu gazów zdekarbonizowanych i dwutlenku węgla. Bez tego dużo trudniej byłoby taką przyszłościową infrastrukturę zbudować. Co do atomu - jest pewna kontrowersja dotycząca konieczności posiadania już od 2050r. składowisk odpadów radioaktywnych, nawet jeśli te odpady faktycznie powstaną znacznie później. To wszystko może sprawić że w Polsce niewiele będzie inwestycji które będą się mogły zaliczyć do tych 'zielonych', zgodnych z zasadami taksonomii.

Z drugiej jednak strony to nie było głosowanie merytoryczne, a w dużej mierze ideologiczne. Gdybyśmy ten akt delegowany odrzucili, to tak jak dzisiaj błędnie podaje się że 'Parlament Europejski uznał gaz i atom za zieloną energię', mielibyśmy narrację, że 'PE jest przeciw używaniu gazu i atomu jako dozwolonych w UE źródeł energii'. Dlatego dobrze się stało, że w wyniku głosowania nie dość że akt delegowany nie został odrzucony (do czego potrzebna była większość kwalifikowana, czyli przynajmniej połowa składu PE), to jego przeciwnicy nie zebrali nawet zwykłej większości.

Reklama
Reklama

Komentarze