Reklama

Wywiady

Czemu filmy, książki i gry nie widzą energetyki? Bo bierzemy energię za pewnik

Borysławsko-Drohobyckie Zagłębie Naftowe
Borysławsko-Drohobyckie Zagłębie Naftowe
Autor. Borysławsko-Drohobyckie Zagłębie Naftowe/Wikimedia/CC BY-SA 4.0

Energia najbardziej się uwidacznia – w kulturze, ale nie tylko – w momencie kryzysów energetycznych, kiedy tworzy się deficyt. To wynika z tego, że w krajach zachodnich, w których tworzona jest większość współczesnej kultury, energię bierze się za pewnik - mówi Monika Lubińska, poetka, literaturoznawczyni, doktorantka zajmująca się kulturotwórczym znaczeniem źródeł energii.

poniżej skrót rozmowy z Moniką Lubińską. Całość dostępna jest na kanale „Elektryfikacja”, link w artykule

Jakub Wiech: Dlaczego w popkulturze nie widać energii – surowców, paliw itp.?

Monika Lubińska, poetka, literaturoznawczyni, doktorantka zajmująca się kulturotwórczym znaczeniem źródeł energii: Energia jest zagadnieniem kłopotliwym i pełnym paradoksów. Z jednej strony: całkowicie warunkuje nasze możliwości uczestniczenia w kulturze i jej tworzenia. Odpowiada za wszelkie nasze działania – od codziennych czynności po kształtowanie globalnej polityki. A z drugiej strony: faktycznie jest zagadnieniem utajonym w kulturze, chociaż przecież ją kształtuje. Nie można powiedzieć, że jest całkowicie pominięta. Jej reprezentacje się zdarzają, ale istnieje olbrzymia dysproporcja między tym, ile znaczy energia we współczesnym świecie, a tym, ile jej widzimy we współczesnej kulturze.

To co – jeśli chodzi o energię – współczesna kultura widzi, a czego nie widzi?

Jeśli uznamy, że jednym z głównym mediów współczesnej kultury jest amerykańskie kino, to znajdziemy tam parę reprezentacji poszczególnych źródeł energii. To np. ropa naftowa czy energia jądrowa. Jeśli chodzi o ropę, to widać ją np. w westernach, filmach szpiegowskich czy przygodowych, ale kluczowe są tu filmy bazujące na literaturze – takie, jak „Aż poleje się krew” Paula Thomasa Andersona czy nowy film Martina Scorsese „Czas krwawego Księżyca”. One widzą ropę poprzez kontekst historii kapitalistycznego wyzysku; opowieść o ropie to opowieść o śmierci robotników czy tragedii rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej. Ale można postawić pytanie: czy wobec tego jest to faktycznie film o ropie? A może o problemach, wartościach i zmianach, jakie ropa ze sobą niesie? Może ropa to tak naprawdę odejście od pewnego rodzaju kolektywizmu, zbiorowych tożsamości w stronę indywidualizmu i konsumpcjonizmu; wzbogacania się i nadmiernych zysków?

A co z atomem?

Ostatnio zyskał on swoją kolejną opowieść poprzez głośny film „Oppenheimer” Christophera Nolana – produkcja ta stanowi swego rodzaju soczewkę ukazującą obraz kulturowy tego źródła energii. Energia jądrowa ma to do siebie, że jest przedstawiana w kontekstach, które kino lubi, czyli takich, jakie wywołują emocje – głównie katastroficznych czy militarnych, gdzie przybiera postać siły niszczycielskiej, groźnej. Raczej ukazujemy ją wciąż jako broń niż źródło energii. Nie znam przykładów słynnych opowieści, które mówiłyby o atomie jako bezpiecznej i obiecującej technologii. Zresztą, na kanwie energii nuklearnej wyrósł kultowy popkulturowy motyw Godzilli, który prezentuje wszystkie lęki i traumy związane z tą formą energii.

Czyli te kulturowe wizje energii to de facto zakamuflowane grzechy główne? Ropa – chciwość. Atom – gniew? Innych obrazów chyba nie ma, ale dlaczego? Czemu nie patrzymy w popkulturze na energię jako coś dobrego?

Energia najbardziej się uwidacznia – w kulturze, ale nie tylko – w momencie kryzysów energetycznych, kiedy tworzy się deficyt. To wynika z tego, że w krajach zachodnich, w których tworzona jest większość współczesnej kultury, energię bierze się za pewnik. Nie widzi się jej wtedy, kiedy jest jej pod dostatkiem i kiedy funduje ona rozwój gospodarczy. W badaniach nad znaczeniem ropy naftowej dla kultury ustalono, że w amerykańskiej literaturze powojennej, która odzwierciedlała czas, gdy szeroko dostępna i tania ropa tworzyła rozwój gospodarczy oraz gwarantowała szeroką mobilność, brakowało dla ropy miejsca na przykład w literaturze. Nie było dużej opowieści, szerokiej narracji literackiej o tym surowcu. Był to temat przemilczany, a przecież – w skali społeczeństwa – niezwykle ważny.

YouTube cover video

Przemilczany?

Tak. Spójrzmy np. na popularną w tym czasie formę powieści drogi, gdzie młodzi zbuntowani bohaterowie przemierzali Stany Zjednoczone samochodami. W tych utworach praktycznie nie pojawiają się motywy tankowania tych aut, a na pewno nikt nie przejmuje się cenami paliw, koniecznością ich kupowania, zużyciem. A więc widoczność energii to zazwyczaj zmartwienia o to, że jej nie ma; kiedy energii było pod dostatkiem, była też ona niezauważalna.

Czyli energię widzimy wtedy, gdy przychodzi kryzys energetyczny. Czy to tłumaczy jej reprezentację w takich filmach, jak „Mad Max” Georga Millera czy „Wodny Świat” Kevina Reynoldsa? Oba obrazy mówią o kryzysie, ale nie tyle energetycznym, co kryzysie całej ludzkości.

Tak. Natomiast te utwory pokazują, że wizerunek energii w popkulturze się zmienia, jest dynamiczny. Zwróćmy uwagę na postrzeganie ropy i wizerunek przemysłu naftowego. Wspomniałam o tym, jak te kwestie były przedstawione w „Aż poleje się krew”, czyli filmie opartym na książce „Oil!” Uptona Sinclaira z końca lat 20. XX wieku. Potem kultura przeszła bardzo gwałtownie do motywów amerykańskiego snu – prężnego wzrostu gospodarczego, gromadzenia bogactwa i dostępu do taniej energii. Ale następnie nadszedł czas uświadamiania sobie, że ropa może dawać nie tylko luksusy i mobilność, ale także tworzyć zależności międzynarodowe, napięcia czy konflikty. Ale wracając do filmów katastroficznych wspomnianych w pytaniu: dość oczywistą koncepcją jest też ropa jako wyraz nostalgii za utraconą potęgą, z którą kontrastują katastroficzne konteksty.

A są jakieś tekstu kultury współczesnej, które pokazują energię we właściwy sposób?

Reklama

Zależy, co ten „właściwy sposób” miałby dokładnie oznaczać. Ale znaczących opowieści o energii wciąż jest niewiele. W pierwszej kolejności wymieniłabym chyba wspomniane już „Aż poleje się krew” oraz książkę Sinclaira. Ale, jak mówiłam, sytuacja jest dynamiczna. Ciekawym przykładem reprezentacji energii jest osadzona w świecie westernów seria gier Red Dead Redemption, zwłaszcza druga część, gdzie pojawiają się wątki wydobycia ropy w różnych kontekstach. Jest historia związana z wyzyskiem rdzennych mieszkańców Ameryki, ale też – dzięki zaawansowanej grafice – widać zanieczyszczenia powietrza. Gdy kierowany przez gracza bohater wyjeżdża do przemysłowych terenów, to ze względu na widoczny smog, kaszle. Brzmi prozaicznie i banalnie, ale takich elementów w kulturze właśnie brakuje. W grze RDR2 mamy także zwierzęta, które padły z powodu zanieczyszczeń wody oraz postać naukowca ostrzegającego przed zagrożeniami klimatycznymi związanymi ze spaleniem ropy.

Muszę w to zagrać.

Dodam tylko, że ta gra nie jest oczywiście jakąś zaangażowaną politycznie, proekologiczną produkcją. Ale subtelnie pokazuje energię, umiejętnie ją uwidacznia, pokazuje, że energię widzimy w coraz szerszych kontekstach i w coraz nowszych mediach artystycznych. Kontynuując temat tekstów kultury z ciekawą reprezentacją energii„ trzeba wskazać także solarpunkunk, czyli podgatunek science fiction dostarczający pozytywnych wizji przyszłości, w których główną rolę odgrywa energia słoneczna . Jest on kontrastem do dystopii cyberpunku oraz naszego zachodniego pesymizmu klimatycznego – i m. in. dlatego często bywa krytykowany jako rzekomo nudny czy naiwny.

Pokój jest nudny, wojna jest ciekawa. Swoją drogą, w grze „CyberPunk 2077” energia jako taka jest – gracz może zobaczyć farmy fotowoltaiczne czy elektrownie wiatrowe. Natomiast chciałbym zahaczyć o kwestie polityczne. Lubimy oglądać np. serial House of Cards, która pokazuje, jak tworzy się władza. Czemu energia nie jest właśnie odpowiednio pokazywana w takich kontekstach?

Symbolem tego problemu jest dla mnie książką Andrzeja Krajewskiego „Krew cywilizacji. Biografia ropy naftowej”, gdzie widać cały ten paradoks. Gdy się ją czyta i skonfrontuje treść z tytułem, to okazuje się, że w „biografii ropy naftowej”, tej ropy w zasadzie nie ma. To jest biografia geopolityki i konfliktów XX oraz XXI wieku. Są tam życiorysy polityków, gospodarcze skutki kryzysu naftowego z 1973 roku, ale surowiec jako taki ogólnie się nie pojawia.

A może to się zmieni w miarę transformacji energetycznej?

To już się zmienia, na wielu płaszczyznach. Na przykład w austriackim Linzu co roku organizowany jest festiwal Ars Electronica, który prezentuje projekty artystyczne, technologiczne i naukowe z całego świata – transformacja energetyczna od paru lat jest tam jednym z głównych tematów.Ta przemiana już trwa i na pewno będzie coraz bardziej widoczna także w Polsce.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama