Wywiady
Berdychowski: model europejski się wyczerpał. Europa straciła innowacyjność
Europa już nie jest innowacyjna, nie przoduje. A do tego nakłada na siebie regulacje, które będą jej tylko szkodzić - twierdzi Zygmunt Berdychowski, założyciel Fundacji Instytut Studiów Wschodnich.
Materiał sponsorowany
Jakub Wiech: O czym będzie tegoroczne Forum Ekonomiczne w Karpaczu?
Zygmunt Berdychowski, założyciel Fundacji Instytut Studiów Wschodnich: Czytał pan książkę Chrisa Millera „Wielka wojna o chipy”?
Tak.
To pewnie pamięta pan fragment, w którym Amerykanie zorientowali się, że są uzależnieni od japońskiej produkcji podzespołów, co zaczęło zagrażać ich bezpieczeństwu strategicznemu. Zorganizowano wówczas spotkanie ~wtedy zebranie np.~ szefów wywiadu i kontrwywiadu, a także innych służb i agencji państwowych, by przeanalizować, co można z tym zrobić. Warto zaznaczyć: to było spotkanie wysokich urzędników, ale nie polityków. Wtedy też ukuto zręby polityki zmierzającej do wznowienia i zwiększenia produkcji tych urządzeń w USA. Amerykanie sami stwierdzili, że choć wolny rynek, nieskrępowany handel oraz daleko posunięta globalizacja stanowią pewne wartości, to jednak gdzieś w tym wszystkim jest interes strategiczny państwa. I o niego trzeba dbać, nawet kosztem ingerencji w trzy płaszczyzny, które wymieniłem.
To brzmi zadziwiająco znajomo, bo podobne ruchy zachodzą obecnie np. na linii Unia Europejska-Chiny.
Dokładnie. Więc gdy pyta mnie pan, o czym będzie najbliższe Forum Ekonomiczne, to będzie między innymi o tym: o fragmentaryzacji światowej gospodarki, o ponownym wchodzeniu w krajowe czy kontynentalne bańki gospodarcze, o odwrocie od globalizacji. To jest proces, który – niestety – umyka uwadze wielu, a który będzie fundamentalny dla naszej przyszłości. Na naszych oczach tworzą się zupełnie nowe podziały, rzutujące na sytuację państw czy całych regionów. Dziś widzimy na przykład, że w samej Azji Południowej i Wschodniej żyje już blisko połowa ludności świata. Już sam ten fakt wpływa na balans sił gospodarczych – spółki, które odpuszczają rynek azjatycki, to spółki, które skazują się na margines.
Z jednej strony: tak, z drugiej: sama populacja nie wystarczy. Europa jest kilkukrotnie mniej liczna, a konsumuje ok. 30% dóbr, którymi handluje świat, bo jej mieszkańcy są zamożni.
Ale jednocześnie obserwujemy coraz dalej idący schyłek Europy. To już nie jest centrum gospodarcze czy polityczne świata. Nie tak dawno sama wierchuszka polityczna Niemiec – a więc trzeciej gospodarki globu – cieszyła się, bo Intel zgodził się ulokować na niemieckim terytorium swoją fabrykę. Berlin nie dość, że do tego interesu sporo dopłacił, to jeszcze nie może pochwalić się zakładem w pełni autonomicznym, gdyż produkty, które wytwarzać ma fabryka w Magdeburgu są potem wzbogacane o komponenty, które będą produkowane w Polsce, a następnie trafią do USA – i dopiero wtedy będą uchodziły za pełnoprawny towar. Trzeba postawić sprawę jasno: Europa już nie jest innowacyjna, nie przoduje. A do tego nakłada na siebie regulacje, które będą jej tylko szkodzić.
Czytaj też
Na przykład jakie?
Na przykład nierealne cele dotyczące bezemisyjności budynków. Spójrzmy na to, ile w samej Polsce mamy budynków oraz na to, ile mamy czasu pozostawionego przez Unię Europejską do osiągnięcia ich bezemisyjności. Do tego dodajmy presję cenową na materiały budowalne potrzebne do termomodernizacji oraz widoczny już teraz deficyt specjalistów, którzy mogą się zająć takimi pracami. Podobnie nierealny jest cel dotyczący zakazu rejestracji samochodów spalinowych w 2035 roku. To naprawdę nie jest odległa data, zostało nieco ponad 10 lat czyli trochę więcej niż 3600 dni. Tymczasem Unia Europejska nie dostrzega tego typu niuansów, tylko ogłasza kolejne terminy, do których ma się dostosować gospodarka. Mało tego: UE nie zauważyła kompleksowości takich zjawisk, jak pandemia, wojna na Ukrainie czy kryzys energetyczny. Unijna polityka klimatyczna nie została wzbogacona o doświadczenia płynące z tych sytuacji. Zaznaczę: ja nie jestem przeciwnikiem polityki klimatycznej, wręcz przeciwnie. Uważam, że bezemisyjność musi zostać osiągnięta, to wyzwanie stojące przed światem. Ale należy to robić mając na uwadze realne możliwości dążenia do tego celu. A tymczasem widzę, że Unia Europejska opiera się na pewnych wizjach, ale nie na faktach. Europejczycy utracili umiejętność zmiany modelu, w którym funkcjonują, a ten dotychczasowy model już się wyczerpał albo zaraz się wyczerpie.
Co to znaczy, że model się wyczerpie?
Dla przykładu: Niemcy od lat 70. funkcjonowali w modelu głębokiej współpracy z Rosją, przede wszystkim: energetycznej. W Berlinie uważano, że nie da się mówić o Europie bez Moskwy, że Rosja musi brać udział w polityce europejskiej. To był model przeciwstawny względem tego, który proponowała np. Warszawa. Natomiast wojna na Ukrainie oraz związany z nią kryzys energetyczny ten model wyczerpał. I teraz obserwujemy, w jak fatalnej sytuacji jest gospodarka niemiecka. Natomiast nie powinno nas to w żaden sposób cieszyć, wręcz przeciwnie: problemy Niemiec zaraz będą problemami Polski. Niemniej, widać na tym przykładzie brak zdolności Europejczyków do zmiany modelu. Podobnie rzecz się ma z ogółem unijnej polityki klimatycznej czy nawet: gospodarczej. Europa dalej chce istnieć w świecie coraz bardziej zglobalizowanym, gdzie łatwo uzupełnić można np. deficyty własnej siły roboczej spowodowane złą sytuacją demograficzną poprzez migrację, a wszelkie surowce są dostępne na wolnym rynku. Ale taki model – jak mówiłem – właśnie się wyczerpuje albo już się wyczerpał. I widać to np. po sprawie ceł na samochody elektryczne.
Mianowicie?
Europejczycy, w ramach swojego modelu kupieckiego, podwyższyli nieco cła na importy chińskich samochodów elektrycznych. Jak odpowiedziały Chiny? Otóż zadeklarowały, że od października, czyli od momentu, kiedy unijne cła stracą wymiar tymczasowy a zostaną uznane za stały element polityki handlowej UE, wydobywane przez chińskie spółki metale ziem rzadkich będą objęte nowymi, bardziej rygorystycznymi regulacjami. Można powiedzieć, że doszło tam w zasadzie do nacjonalizacji przemysłu wydobywczego tych surowców. Ciekawe, jak Unia Europejska poradzi sobie, gdy nagle pojawię się deficyty np. neodymu?
Ale Europejczycy nie mogą kontrolować wszystkich złóż…
Tak, ale mają pewne możliwości ograniczenia negatywnych skutków ingerencji takich państw, jak Chiny – tylko wyzbywają się ich. Nakładanie zakazów wydobycia rzadkich surowców ze względów środowiskowych, np. w ramach wydobycia głębinowego, jest tego przykładem. Powtórzę: Unia Europejska nie potrafi zmienić płynnie swojego modelu funkcjonowania pomimo istotnych zmian zachodzących na świecie. Zachodzi tu jakaś blokada mentalna. Wrócę do przykładu z Niemcami, którzy przejechali się na relacjach z Rosją. Oni nie uwzględniali, że ktoś może myśleć inaczej. Że dla kogoś wartości, na których opierały się państwa Europy Zachodniej nie muszą być szczególnie cenne. To mi przypomina rozmowę, którą odbyłem już dawno temu z przedstawicielami Turcji. Rozmawialiśmy o unijno-tureckiej współpracy gospodarczej i dla strony europejskiej wyjściowym założeniem było, że Ankara będzie chciała dołączyć do UE. Ale Turcy nie podzielali takiej optyki. Wręcz przeciwnie: w pewnym momencie rozmów wprost stwierdzili, że nie chcą wchodzić do Unii. Podobnie zachowali się Rosjanie wobec Niemców – oznajmili im, że zwiększanie dobrobytu i rozbudowa gospodarki nie są wartościami nadrzędnymi dla rosyjskiego państwa. Tu widać słabości Europy. Ale to oczywiście nie wszystko: można wrócić do wspomnianej już demografii i zastanowić się, czy w UE dałoby się poprawić dzietność i odtworzyć model rodziny wielopokoleniowej. Bo te elementy mogą być bardzo ważne w nowej rzeczywistości.
Co jeszcze może być ważne?
Na przykład sztuczna inteligencja – obecnie bierzemy udział w wielkim wyścigu po przewagi w AI, to jedna z najważniejszych, jeśli nie najważniejsza rywalizacja tego typu w historii. O tym również będziemy mówić bardzo szeroko na Forum Ekonomicznym.
W takim razie: dziękuję za rozmowę i do zobaczenia w Karpaczu.