Reklama

Elektroenergetyka

Wirtualne elektrownie. Jaki wpływ na ich rozwój mają regulacje prawne? [ANALIZA]

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

W poprzednim tekście na temat wirtualnych elektrowni, opublikowanym na łamach E24, omówione zostały podstawowe zasady ich działania. Tym razem koncentrujemy się na ekonomicznych i prawnych aspektach związanych z wdrażaniem tego rozwiązania na szerszą skalę w Polsce.

Obecnie w naszym kraju wirtualne elektrownie są wykorzystywane głównie w budynkach wielkokubaturowych wyposażonych w systemy wymuszonej wentylacji, klimatyzacji i ogrzewania. Bez wątpienia widoczny jest jednak potencjał na poszerzenie zastosowania tego rozwiązania, nie tylko na inne duże jednostki. Argumentów “za” jest bardzo wiele, wirtualne elektrownie to bardzo słuszne rozwiązanie, wspierające transformację energetyczną, powodujące dynamizację rynku energii elektrycznej, poprawiające stabilność sieci i przynoszące wiele innych korzyści również na innych płaszczyznach,

Reklama
Reklama

Regulacje prawne a rozwój wirtualnych elektrowni

Tematyka wirtualnych elektrowni ściśle powiązana z kwestią agregatów wynikającą z Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2019/944 z dnia 5 czerwca 2019 r. w sprawie wspólnych zasad rynku wewnętrznego energii elektrycznej oraz zmieniająca dyrektywę 2012/27/UE (dalej jako dyrektywa rynkowa), jednakże źródeł prawnych związanych z tym rozwiązaniem należy doszukiwać się dużo wcześniej, a mianowicie w okresie zintensyfikowanej liberalizacji rynków energii, której początki datuje się na drugą połowę lat 90. ubiegłego wieku. Unijne regulacje opracowywane były w duchu zmian dotyczących m.in. rozwoju zielonej energii, od Trzeciego pakietu energetycznego poprzez pakiet “Czysta energia dla wszystkich Europejczyków”, a zwłaszcza w związku z wspomnianą już dyrektywą rynkową. W kontekście tego aktu należy zwrócić uwagę na regulacje dotyczące agregacji (która jest funkcją wykonywaną przez osobę fizyczną lub prawną, łączącą obciążenia po stronie odbiorców lub wytworzoną energię elektryczną do celów sprzedaży, zakupu lub wystawienia na aukcji na jakimkolwiek rynku energii elektrycznej) oraz niezależnego agregatora, czyli uczestnika rynku zajmującego się agregacją, niebędącego powiązanym z dostawcą odbiorcy.

Zgodnie z założeniami dyrektywy rynkowej, wszystkie grupy odbiorców, zarówno duże podmioty zajmujący się przemysłem, jak i małe gospodarstwa domowe powinny mieć dostęp do rynków energii elektrycznej i móc oferować wytwarzaną we własnym zakresie energię. Jak mówi jeden z motywów dyrektywy, odbiorcom należy umożliwić korzystanie w pełni z korzyści płynących z agregacji produkcji, a sami uczestnicy rynku zajmujący się agregacją mogą stanowić pośredników pomiędzy rynkiem a grupami odbiorców. Akt wskazuje, iż w zakresie wdrażania przepisów do własnych porządków prawnych, państwa członkowskie “powinny mieć swobodę wyboru odpowiedniego modelu wdrażania i podejścia do zarządzania w odniesieniu do niezależnej agregacji”, oczywiście przy zachowaniu zasad ogólnych określonych dyrektywie. Ma to znaczenie w kontekście powstających właśnie regulacji obejmującej implementację aktu. Przepisy te powinni być przejrzyste i sprawiedliwe, umożliwiając jednocześnie niezależnym agregatorom odgrywanie ich roli pośredników oraz zapewniając odbiorcom końcowym możliwość czerpania korzyści z ich działań. Zdefiniowane muszą zostać produkty na wszystkich rynkach energii elektrycznej, także na rynku usług pomocniczych i rynku zdolności wytwórczych. 

Prace nad implementacją do polskiego porządku prawnego regulacji unijnej w zakresie dyrektywy rynkowej trwają. Wdrożenie tych przepisów pozwoli na rozwój elektrowni wirtualnych, m.in. właśnie przy pomocy wspomnianych już przepisy dotyczących funkcjonowania agregatora w ramach rynku energii elektrycznej.

Jak z koncepcją wirtualnych elektrowni poradzili sobie Austriacy? 

Inne kraje europejskie, w tym Austria, prace nad odpowiednim dostosowaniem przepisów rozpoczęły wcześniej. W Austrii agregator już w 2015 r. zdefiniowany został przez austriacki organ regulacyjny jako „dostawca usług zarządzania energią, który łączy różne krótkoterminowe zdolności konsumenckie lub produkcyjne w celu zakupu, sprzedaży lub aukcji na zorganizowanych rynkach energii lub dwustronnie”.

Aby bliżej przyjrzeć się możliwościom agregatorów i konsumentów na rynku energii, rozpoczęto specjalny trzyletni projekt “BestRES”, który rozpoczął się w marcu 2016 roku. Miał on na celu opracowanie innowacyjnych modeli biznesowych w zakresie integracji OZE poprzez agregację generacji rozproszonej i połączenie jej z odpowiednim zarządzaniem popytem oraz magazynowaniem energii. Projekt ten był finansowany z unijnego programu badań i innowacji „Horyzont 2020” i obejmował 11 organizacji partnerskich działających w 9 różnych krajach europejskich. 

Rezultatem badań było zdefiniowanie ról dla agregatorów jako uczestników rynku, funkcjonujących m.in. jako połączone agregatory (combined aggregators) w trzech różnych wariantach lub jako niezależni agregatorzy - “oddelegowani”, czyli sprzedający energię potencjalnym nabywcom na własne ryzyko, agregatorzy w roli usługodawców, którzy nie sprzedają energii i nie ponoszą ryzyka w tym zakresie i prosumenci pełniący rolę agregatorów. 

Zgodnie z danymi z 2019 roku, Tyrolski producent energii TIWAG (Tiroler Wasserkraft AG) eksploatuje elektrownie fotowoltaiczne o łącznej mocy zainstalowanej prawie 500 kWp i średniej rocznej produkcji wynoszącej ok. 5 tys. 480 000 kWh w kilku lokalizacjach, zorganizowanych właśnie jako wirtualne elektrownia fotowoltaiczna. 

Rozwój elektrowni wirtualnych w Niemczech 

Nasi zachodni sąsiedzi działania w celu rozwoju wirtualnych elektrowni rozpoczęli stosunkowo wcześnie, a dziś to rozwiązanie ma już ugruntowaną pozycję na rynku energii elektrycznej.

Niemiecki system sam w sobie nie zapewnia zwrotu energii. Aby więc zapewnić sobie pozycję na rynku energii elektrycznej, oczywistym pomysłem dla producentów energii elektrycznej z OZE jest łączenie się w większe jednostki funkcjonalne. Zgodnie tą ideą, w toku ogólnej liberalizacji rynku energii elektrycznej w latach 90, pojawiły się pierwsze, w dużej mierze teoretyczne, koncepcje wirtualnych elektrowni. Niestety z uwagi na blokady pod postacią niewystarczających technologii w ramach systemów komputerowych i sieciowych przeszkody regulacyjne pod postacią niedostosowanych do rozwoju rynku przepisów prawnych, niemożliwym była pełna realizacja tego rodzaju projektów na większą skalę. 

Około 2010 roku, z uwagi na zbieg wydarzeń sprzyjających rozwojowi wirtualnych elektrowni, czyli po pierwsze zwiększenia wydajności technologii komputerowej pozwalającej na odpowiednie skonfigurowanie systemu sterowania , a po drugie ustalenie przez rząd federalny prawnych i rynkowych zasad transformacji energetycznej poprzez nową strukturę rynku energii i nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii, możliwym stało się stworzenie pierwszych sprawnych i skutecznych wirtualnych elektrowni. 

Założenie własnej wirtualnej elektrowni w Niemczech staje się dziś coraz łatwiejsze. Wciąż oferowane są nowe usługi, tworzone innowacyjne oprogramowania, dzięki którym można stworzyć szybko i skutecznie kolejną tego rodzaju elektrownię w stosunkowo łatwy sposób.

Co dalej? 

Tego rodzaju narzędzie wdrażane jest na rynkach energetycznych na całym świecie. Europejskie firmy rozszerzają działalność i wspierają rozwój wirtualnych elektrowni w Japonii, Chinach, Indiach czy Korei Południowej. Nie ulega wątpliwości, iż takie działania należy wspierać także na polskim rynku. Implementacja przepisów unijnych zdecydowanie zachęci inwestorów do wzmożonej działalności na tej płaszczyźnie, co przyniesie pozytywne skutki nie tylko z punktu widzenia odbiorcy, ale przede wszystkim z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego kraju. Nie pozostaje więc nic innego jak śledzić przebieg procesu wdrażania przepisów unijnych do polskiego porządku prawnego, a po ich wdrożeniu rozpocząć zintensyfikowane działania w kierunku rozwoju tego mechanizmu na polskim rynku.

Paulina Grądzik
[Poglądy autorki nie mają związku z zajmowanym przez nią stanowiskiem]

Reklama
Reklama

Komentarze