Wiadomości
Rosyjska flota cieni na Bałtyku. Awaria tankowca testuje niemieckie służby
Tankowiec Eventin, będący częścią rosyjskiej floty cieni, został na początku tygodnia odholowany na redę portu w Sassnitz u wybrzeży Niemiec. „Jesteśmy przygotowani na różne scenariusze” – podkreślają służby odpowiedzialne za akcję ratunkową, choć wciąż brakuje odpowiedzi na pytanie, czy awaria silnika ponad 270-metrowej jednostki była wynikiem przypadku, czy może kryje się za nią coś więcej.
W ubiegłym tygodniu media obiegła wiadomość o rosyjskim tankowcu Eventin, który dryfował na północ od Rugii z powodu awarii silnika. Potężna jednostka o długości ponad 270 metrów transportowała około 99 tys. ton ropy naftowej, płynąc z rosyjskiego portu Ust-Ługa do Port Saidu w Egipcie.
Eventin jest częścią tzw. floty cieni, czyli grupy statków wykorzystywanych do omijania sankcji nałożonych na Rosję w odpowiedzi na jej agresję wobec Ukrainy. Te jednostki odgrywają kluczową rolę w utrzymaniu rosyjskiego eksportu surowców energetycznych pomimo międzynarodowych restrykcji.
Akcję ratunkową koordynowało niemieckie Havariekommando – centralne dowództwo odpowiedzialne za zarządzanie sytuacjami nadzwyczajnymi na morzu. W rozmowie z portalem Energetyka24 przedstawiciele tej instytucji podzielili się szczegółami dotyczącymi przebiegu całego zdarzenia.
Czytaj też
W akcję ratowniczą zaangażowany był statek wielozadaniowy Arkona, holowniki ratownicze VB Bremen, VB Luca, VB Meteor, VB Bremen Fighter i Baltic, zespół pomocy holowniczej, a także piloci helikoptera policji federalnej i załoga statku policji federalnej Bamberg. Zespół medyczny policji federalnej zajął się załogą na pokładzie Eventin. Dołączył do nich zespół medyczny ze straży pożarnej w Rostocku. Niemiecka Federalna Agencja Pomocy Technicznej dostarczyła helikopterem generatory awaryjne i materiały. Lotnicy niemieckiej marynarki wojennej zapewnili wsparcie w postaci lotów zwiadowczych przy użyciu samolotu Do 228.
Jak przyznają przedstawiciele służb, kluczowym wyzwaniem podczas całej operacji ratunkowej były trudne warunki pogodowe. Przy silnym wietrze i wysokich falach bezpieczne przymocowanie liny holowniczej do dużego tankowca stanowi ogromne wyzwanie. W minionym tygodniu fale osiągały wysokość nawet 4 metrów, co znacznie utrudniało połączenie holownika z Eventin. Ostatecznie co najmniej dwa holowniki zostały skutecznie podłączone do statku, co pozwoliło sprowadzić jednostkę na właściwy kurs.
Awaria silnika nie była jednak jedynym problemem, który dotknął tankowiec. W nocy z piątku na sobotę doszło do całkowitego wyłączenia zasilania na pokładzie. W efekcie statek pozostał bez prądu, a silniki całkowicie przestały działać. Aby przywrócić choć minimalną funkcjonalność, na pokład dostarczono helikopterem generatory prądotwórcze. Choć jednostka pozostała bez zasilania i nie mogła swobodnie manewrować, nie było też zagrożenia wycieku ropy.
Służby ratunkowe podkreślają, że są przygotowane na różne scenariusze, takie jak holowanie awaryjne, gaszenie pożarów czy kontrola zanieczyszczeń. Awaria głównego silnika, która doprowadziła do unieruchomienia Eventin, wzbudza pewne wątpliwości. Choć Havariekommando nie bada przyczyn incydentu, pytania o możliwe zaniedbania techniczne czy wręcz celowe działania pozostają otwarte.
Czytaj też
Za kosztowną akcję ratunkową początkowo zapłacił niemiecki podatnik. Po zakończeniu operacji Centralne Dowództwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych na Morzu wystawiło fakturę stronie odpowiedzialnej za incydent, obciążając ją kosztami działań ratunkowych. Tankowiec został awaryjnie odholowany na redę portu w Sassnitz, a odpowiedzialność za jego dalszy los przejął Bałtycki Urząd Dróg Wodnych i Żeglugi (niem.Wasserstraßen- und Schifffahrtsamt Ostsee). To właśnie ten organ podejmie niebawem decyzje dotyczące przyszłości jednostki oraz jej ładunku.
Przecięte kable telekomunikacyjne i energetyczne oraz awarie statków należących do tzw. rosyjskiej floty cieni sprawiają, że medialne doniesienia o podejrzanych jednostkach krążących w pobliżu trasy gazociągu Baltic Pipe nabierają szczególnej powagi. W obecnej sytuacji, w której działania dywersyjne stają się realnym zagrożeniem, trudno ignorować takie informację. Dlatego każdy incydent tego typu należy traktować jako potencjalną próbę sabotażu, zwłaszcza gdy w tle pojawiają się statki powiązane z Rosją, która po utracie swoich wpływów w Europie coraz częściej sięga po destrukcyjne metody działania.
W odpowiedzi na ostatnie „wypadki” na Bałtyku, NATO zainicjowało powstanie Straży Bałtyckiej, która ma na celu na celu radykalne wzmocnienie obecności Sojuszu na tym akwenie. Zakłada ona regularne patrole oraz wspólne ćwiczenia sojuszniczych flot i nadzór nad kluczowymi instalacjami, takimi jak gazociągi czy kable podmorskie. W działania zostaną zaangażowane nawodne i podwodne okręty, samoloty zwiadowcze oraz nowoczesne technologie, w tym flota dronów morskich.