Reklama

Wiadomości

Liczba weekendu? -268,56. Nowy rekord ujemnych cen energii elektrycznej w Polsce

Autor. Andreas Gücklhorn / Unsplash

W sobotę 27 lipca na Towarowej Giełdzie Energii za 1 MWh płacono w pewnym momencie niespotykaną dotąd kwotę -268,56 zł, czyli ponad -62 euro/MWh. Zwykle ujemne ceny oznaczają, że energii elektrycznej jest tak dużo, że operator decyduje się na redukcję generacji. W ostatni weekend nic takiego jednak nie nastąpiło.

W ostatnią sobotę na polski rynek energii elektrycznej na kilka godzin ponownie zawitały ceny ujemne. Jeszcze kilka lat temu nie występowały w Polsce, a teraz powracają najczęściej w weekendy, gdy zapotrzebowanie jest niższe, a w okresie wiosenno-letnim wyższa jest generacja ze źródeł odnawialnych, zwłaszcza fotowoltaiki. Więcej o schemacie i z czego wynika, przeczytasz w tekście Ujemne hurtowe ceny energii elektrycznej to „nowa normalność”.

Reklama

27 lipca między godziną 14 a 15 na Towarowej Giełdzie Energii w kontraktach godzinowych na kolejny dzień (Rynek Dnia Następnego) 1 MWh była wyceniana na -268,56 zł (w notowaniach ciągłych). Na fixingach kształtowała się między -190 zł/MWh (I fixing) a -263,93 zł/MWh (II fixing). Uśredniona – to około minus 180 zł. Kiedy występują ceny ujemne, obserwowana jest sytuacja zupełnie inna niż podczas „normalnego” handlu na TGE. W takiej sytuacji to producent energii elektrycznej płaci za to, że ktoś odbierze wytworzony przez niego prąd.

Ceny energii elektrycznej w dostawach na 28 lipca 2024 r.
Ceny energii elektrycznej w dostawach na 28 lipca 2024 r.
Autor. TGE

Jest to nowy rekord – ostatni ustanowiono pod koniec kwietnia, gdy były momenty, kiedy zaobserwowano nawet minus 199,55 zł/MWh. Poświęciliśmy temu przypadkowi oddzielny materiał Weekendowy rollercoaster w energetyce. Ujemne ceny i rekordowa redukcja OZE.

Rekord bez redukcji, czyli – nie jest źle

Kiedy ustanawiany był ostatni rekord dla ujemnych cen, doszło do interwencji operatora krajowej sieci, czyli Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Redukował wówczas generację energii elektrycznej, ponieważ nie było chętnych na odbiór wszystkich nadwyżek w kraju i u sąsiadów.

W ostatnią niedzielę nie było takiej konieczności, co też jest interesujące. PSE nie musiały zarządzać redukcji pracy farm wiatrowych i fotowoltaicznych, a jedyną interwencją był eksport nadwyżek do sąsiadów. Kiedy w Polsce wystąpiły ceny ujemne, najwięcej skierowano do Niemiec (w godzinę nawet 1000 MWh), ale eksportowano także do Szwecji czy Ukrainy.

Reklama

Dlaczego to dobra informacja? Redukcja, czyli redysponowanie nierynkowe, generuje dodatkowe problemy dla wytwórców i operatora. Kiedy przymusowo ograniczana jest praca niektórych źródeł, producenci otrzymują rekompensaty, wylicza je operator – jest to czasochłonny proces. W sobotę nic takiego nie nastąpiło, a zastosowano jedynie awaryjny eksport do sąsiadów. Udało się więc tak zbilansować system (kluczowa jest relacja zapotrzebowanie-produkcja), aby nie wystąpiła konieczność kolejnej interwencji.

Ujemne ceny energii elektrycznej to coś, do czego trzeba na tym etapie transformacji przywyknąć. Wszystkie państwa Unii Europejskiej szukają sposobów, aby nie „marnować” nadwyżek energii elektrycznej, które pojawiają się coraz częściej w systemie za sprawą odnawialnych źródeł energii. Rozwiązaniem miałoby być rozwinięcie magazynów energii albo kierowanie nadwyżek np. do elektrolizerów.

Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze