Hutnicy na ulicach Warszawy. „Zielony Ład to wyrok dla przemysłu"

Kilka tysięcy hutników i związkowców przemaszerowało ulicami Warszawy, domagając się głębokich zmian w unijnej polityce klimatycznej. Protestujący chcą m.in. niższych cen energii i rewizji systemu ETS. Według nich Zielony Ład grozi likwidacją miejsc pracy i upadkiem całych branż przemysłu.
Warszawa znów była świadkiem głośnego protestu, tym razem przedstawicieli przemysłu hutniczego, Wśród uczestników byli reprezentanci sześciu największych związków zawodowych branży, wspieranych przez górniczych związkowców. Demonstracja rozpoczęła się w południe przed budynkiem Sejmu, a następnie przeszła pod Kancelarię Premiera.
Czego chcieli protestujący?
Protestujący domagali się. m.in. ustalenia maksymalnej ceny energii dla przemysłu na poziomie 60 euro za megawatogodzinę, reformy systemu opłat ETS, ochrony rynku przed nieuczciwym importem stali oraz usprawnienia systemu rekompensat dla przemysłu energochłonnego. Kluczowym żądaniem jest jednak rewizja Unijnej polityki Zielonego Ładu, którą demonstranci określają mianem „gospodarczego samobójstwa”.



Postulaty zostały wprawdzie starannie spisane i są znane już od co najmniej kilku miesięcy, jeśli nie lat, ale w praktyce protestujący często sprowadzają je do wykrzyczenia jednego, wulgarnego hasła:
Postulaty związkowców są znane od miesięcy, a dziś zostały przypomniane podczas protestu pod Sejmem:@Energetyka_24 pic.twitter.com/bc4jq8S05M
— Karol Byzdra (@ByzdraKarol) May 21, 2025
Czytaj też
Piotr Duda, przewodniczący NSZZ „Solidarność”, oskarżył polityków o wykonywanie wyroków unijnego trybunału sprawiedliwości” i „zarabianie na klimacie”. „Musimy rozmawiać z sąsiadami, bo polityka klimatyczna to zabójstwo dla całej gospodarki naszego kraju, od hutnictwa i górnictwa po wszystkie inne branże. Politycy tego nie zrobią, bo wolą wykonywać wyroki tzw. trybunału niesprawiedliwości. (…) Niektórym pali się planeta, a tak naprawdę to im się pali w głowach. Krzyczą o globalnym ociepleniu, a 18 maja szli na wybory w puchowych kurtkach.”
Z kolei Dominik Kolorz ze Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności oskarżył polityków o to że nie mają pojęcia o energetyce ani o fizyce, ale doskonale wiedzą, jak robić pieniądze na polityce klimatycznej. Zarzucał, że wiatraki stały się maszynką do zarabiania „lewych pieniędzy”, a cała transformacja to nie plan ratunkowy, lecz mechanizm wyprowadzania zysków. ”Jesteśmy tu po to, żeby żadna polska stalownia i huta nie zbankrutowała. Chcemy z tej stali budować kotły dla energetyki konwencjonalnej. I nie pozwolimy, by zlikwidowano choć jedno miejsce pracy – dodał Kolorz. „To, co robi Unia i polski rząd pod hasłem sprawiedliwej transformacji, to jedno wielkie kłamstwo”.