Reklama

Wiadomości

Czy zabraknie nam mocy po 2025 roku? Prezes Tauronu: nie powinno

Grzegorz Lot
Grzegorz Lot
Autor. mat. prasowe / Tauron / X/Twitter / @TauronPE

Nie powinno zabraknąć mocy w systemie po zakończeniu obecnego rynku mocy z końcem 2025 r. – ocenił w środę prezes Tauronu Grzegorz Lot. „To, jak pracuje i słucha rynku legislator, prowadząc duże konsultacje nowelizacji ustawy o rynku mocy, to działa” – ocenił.

W środowej rozmowie z dziennikarzami prezesa Tauronu w Jaworznie PAP zapytała o nowelizację ustawy o rynku mocy, po opublikowaniu na początku listopada przez MKiŚ sprawozdania z jej konsultacji – czy ta wersja projektu ustawy zabezpieczy moce z produkcji energii elektrycznej do systemu w 2026 r., m.in. wobec wyrażonej w konsultacjach niepewności spółek elektroenergetycznych co do tego.

„Czy może zabraknąć (mocy – przyp. PAP) w systemie – to trudno powiedzieć. Gdyby była sytuacja, że rynek mocy spowoduje to, że część jednostek nie zostanie włączona czy zgłoszona – mówimy teraz o rynku mocy tzw. cenobiorcy ze stosunkowo niską ceną wywoławczą – tak się może wydarzyć” – przyznał Lot.

„Natomiast to, co się dzisiaj dzieje, jak pracuje legislator – w dobrym słowa tego znaczeniu, czyli słucha rynku, są duże konsultacje i techniczne i społeczne – to działa. Myślę, że nie będzie takiej sytuacji, bo wszyscy zdajemy sobie sprawę, że oprócz transformacji – pójścia w kierunku odnawialnych źródeł energii i źródeł nisko- czy zeroemisyjnych – krytycznym czynnikiem sukcesu jest, żeby prąd był, a żeby prąd był, musi być moc dostępna. A nie mamy dzisiaj innych rozwiązań, niż energetyka konwencjonalna” – zastrzegł prezes.

Reklama

„No i oprócz tego, że ma być prąd, to musi być w cenie, która musi być akceptowalna społecznie oraz przez biznes” – dodał.

Podkreślił, że wobec braku ustawy Tauron jeszcze nie wie, które jego jednostki wytwórcze zmieszczą się w rynku mocy w latach 2026-28. Dwie z nich są w rynku mocy do 2028 r., a blok 910MW w Jaworznie – do 2035 r. Pozostałe jednostki będą startowały w aukcjach, bądź nie, w zależności od finalnej wersji ustawy.

„Będziemy mieli trzy lata intensywne, bardzo istotne dlatego, jak będzie wyglądał rynek mocy i kwestia zabezpieczenia mocy w systemie po 2028 r. Mamy tzw. gap mocowy, który musimy teraz rozwiązać, bo zanim na pełną skalę wejdzie offshore, zanim wejdą atomówka, magazyny energii, gazówki, o których mówi PSE: tzw. peakery, które pracują szczytowo czy podszczytowo – musimy zabezpieczyć klientów i biznes w energię. Ta moc będzie potrzebna jeszcze przez wiele lat” – podkreślił Grzegorz Lot.

W prognozie pokrycia zapotrzebowania szczytowego na moc w latach 2016-35 Polskie Sieci Elektroenergetyczne oszacowały, że w ciągu 10 lat w Polsce wycofanych może zostać 10-30 proc. istniejących mocy, co przy braku inwestycji modernizacyjnych i nowych jednostek wytwórczych konwencjonalnych źródeł energii, może grozić powtórzeniem się sytuacji z lata 2015 r., gdy wystąpiły braki w dostawie energii elektrycznej i spadek napięcia prądu dostarczanego do odbiorców przemysłowych.

Reklama

W reakcji na wydarzenia z lata 2015 r. powstała ustawa o rynku mocy. Rozwiązanie to, stworzone na wzór funkcjonujących w niektórych krajach europejskich, polega na zobowiązaniu wytwórców do dostarczenia mocy bądź obniżenia jej zużycia przez tzw. jednostki redukcji zapotrzebowania – na wezwanie operatora sieci przesyłowej, którym są PSE.

Ustawa o rynku mocy weszła w życie w styczniu 2018 r., a w lutym została zaakceptowana przez KE. Mechanizm zaczął działać z początkiem 2021 r. Jego celem było stworzenie systemu zachęt do budowy nowych mocy wytwórczych, modernizowania oraz niewycofywania istniejących mocy wytwórczych, a także promowanie rozwoju usług redukcji zapotrzebowania – DSR (ang. Demand Side Response).

Dostawcę mocy wybiera się w aukcjach. Przedmiotem usługi nie są dostawy energii, a obowiązek mocowy, czyli zobowiązanie dostawcy mocy do pozostawania w okresie dostaw w gotowości do dostarczania określonej mocy elektrycznej oraz do dostawy określonej mocy elektrycznej do systemu w okresach przywołania. Obowiązek mocowy realizuje się w zamian za wynagrodzenie, proporcjonalne do zakontraktowanej mocy, a pochodzi ono z płaconej przez wszystkich odbiorców tzw. opłaty mocowej.

Czytaj też

Projekt nowelizacji ustawy o rynku mocy opublikowano 4 października br. W ocenie skutków regulacji przypomniano, że rynek mocy został zmodyfikowany przepisami europejskimi. Wprowadzono wymogi dotyczące limitu emisji CO2 dla jednostek wytwórczych wskutek czego od 1 lipca 2025 r. jednostki emitujące powyżej 550 kg CO2/MWh „nie będą posiadały zobowiązań ani nie będą otrzymywać płatności lub zobowiązań dotyczących przyszłych płatności w ramach mechanizmu zdolności wytwórczych”.

Zwrócono uwagę, że wprowadzenie limitu emisji CO2 na rynku mocy ograniczyło znacząco zakres podmiotów, które konkurują w ramach aukcji, co – jak podkreślono – może prowadzić do braku pokrycia całego zapotrzebowania na moc. „Aby rozwiązać ten problem, projektodawca zaproponował wprowadzenie dodatkowej aukcji uzupełniającej, w ramach której możliwy byłby udział jednostek wytwórczych emitujących powyżej 550 kg CO2/MWh i ich konkurowanie z pozostałymi podmiotami, które spełniają limit emisji 550 kg CO2/MWh (jednostki wytwórcze, magazyny energii, DSR)” – wyjaśniono.

Dodano, że taką możliwość – choć w ograniczonym czasie i pod pewnymi warunkami – prawodawstwo unijne dopuszcza.

Zgodnie z projektowaną nowelizacją na drugie półrocze 2025 r. (aukcja półroczna) oraz na lata dostaw 2026, 2027 i 2028 (aukcje roczne) mają się odbyć w sumie cztery aukcje uzupełniające. „Aukcje uzupełniające zostaną przeprowadzone po zakończeniu aukcji dodatkowych rynku mocy, tzn. będą przeprowadzone z krótszym niż rok wyprzedzeniem względem momentu rozpoczęcie trwania obowiązku mocowego (lead time)” – podano.

Reklama

Pytany w środę o przyszłość bloku 910MW w Jaworznie w długiej perspektywie prezes Lot przypomniał, że to jeden najbardziej efektywnych, najnowszych bloków w Polsce, z rynkiem mocy tego bloku do 2035 r., a technicznymi możliwości produkcji do ok 2060 r.

„W zależności od tego, jaki będzie popyt na energię elektryczną, jakie będą ceny energii elektrycznej, jak będzie wyglądał rynek w Polsce i w Europie po 2035 r. – takie będą nasze rozwiązania. Z dzisiejszej perspektywy jest to stabilny blok, który pracuje. Myślę, że nikt nie powinien mieć wątpliwości co do potrzeby jego utrzymania i zasadności jego pracy” – stwierdził.

Dopytywany o awaryjność bloku 910MW w praktycznie całym okresie od jego uruchomienia w 2020 r. Lot przyznał, że mówienie o idealnej pracy bloku, który został zaprojektowany jako innowacyjny i „przyszedł tyle, co on przyszedł”, byłoby „nadinterpretacją”. „Mamy swoje problemy, jak to w technice. Blok jest ustabilizowany, pracuje, co jakiś czas są jakieś zdarzenia. W kategoriach tego, co powinno być: czy praca jest w miarę stabilna? Tak” – ocenił Grzegorz Lot.

Czytaj też

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze