Elektroenergetyka
Tchórzewski: nie ma potrzeby zwiększania importu energii
Minister energii Krzysztof Tchórzewski ocenił we wtorek w Katowicach, że nie ma obecnie potrzeby zwiększania mocy w zakresie importu i eksportu energii. Obecny „import wyrównujący” między Polską a jej sąsiadami minister uznał za „naturalny i wystarczający”.
„U nas import i eksport energii istnieje, w zależności od okoliczności, na granicach, ale to waha się w przedziale ok. 1,5 tys. megawatów jeśli chodzi o moc. Myślę, że więcej w tym momencie nie potrzeba” – powiedział PAP minister, uczestniczący w katowickim kongresie Energy 24 – jednym z wydarzeń towarzyszących szczytowi klimatycznemu COP24.
Tchórzewski odniósł się w ten sposób do wypowiedzi minister przedsiębiorczości i technologii Jadwigi Emilewicz, która oceniła, że wobec wzrostu cen krajowej energii, związanego z gwałtownym wzrostem kosztów uprawnień do emisji CO2, warto rozważyć otwarcie polskiego rynku na zakup energii z zagranicy.
„Każdy z nas zabiera głos i wyraża opinie na tematy innych resortów, ja także - to jest takie wzajemne motywowanie się” – skomentował Tchórzewski, zaznaczając, że jego resort nie widzi potrzeby zwiększania importu energii.
„To (import i eksport realizowany obecnie – PAP) jest kwestia importu wyrównującego, to jest naturalna rzecz. To jest sąsiedzka wymiana w zakresie bieżących sytuacji i ona jest bardzo dobra. Natomiast czekają nas duże wyzwania, którym musimy podołać” – powiedział minister, nawiązując do przedstawionych w listopadzie założeń polskiej polityki energetycznej do 2040 roku.
Również wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski przypomniał, że opracowana w resorcie polityka energetyczna wyznacza kierunek dla tego sektora na najbliższe ponad 20 lat.
„Jako Ministerstwo Energii zaprezentowaliśmy polską politykę energetyczną. To jest dzisiaj dokument obowiązujący, który jest konsultowany, i który wytycza nam kierunek” – powiedział PAP Tobiszowski, podkreślając, że głosy dotyczące otwarcia rynku energii na import wymagają sprecyzowania i skonkretyzowania, by móc o nich szerzej dyskutować.
„Jako ministerstwo wsłuchujemy się w te wypowiedzi, chociaż niekonieczne przewidywaliśmy to w naszej polityce energetycznej państwa. Ale trwają konsultacje, stąd wsłuchujemy się w każdy głos” – skomentował Tobiszowski.
We wtorkowej rozmowie z PAP w kuluarach szczytu klimatycznego COP24 minister Jadwiga Emilewicz wskazała na zmieniające się warunki zewnętrzne, skutujące wzrostem cen energii: przede wszystkim gwałtowny koszt uprawnień do emisji CO2.
„Koszty uprawnień gwałtownie wzrosły w ciągu tego roku i raczej nie będziemy spodziewać się, aby spadły. Przyjęte cele klimatyczne, które Polska też przecież akceptuje, stawiają nam konkretne wymagania” - podkreśliła minister.
„Pytanie, jaka jest droga dojścia do, z jednej strony, spełnienia celów klimatycznych, z drugiej – do zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego: wystarczającej ilości energii, bo zapotrzebowanie na nią bynajmniej nie maleje” - zaznaczyła.
Emilewicz odniosła się też w tym kontekście do piątkowego listu Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ „Solidarność” do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym przewodniczący Jarosław Grzesik m.in. skrytykował jej wystąpienie z ub. poniedziałku w programie "Grafitti" w Polsat News.
Szefowa MPiT pytana w tamtej rozmowie, czy ceny energii wzrosną, powiedziała, że "robimy wszystko, by ceny nie wzrosły". "Myślę, że to jest też moment, abyśmy rozpoczęli dyskusję o otwarciu granic Polski na energię z zagranicy" - oceniła minister.
Grzesik w liście do premiera ocenił, że „to nie pierwsze wrogie wystąpienie pani minister Emilewicz wobec naszego sektora”. Akcentował, że „przyszłością polskiego węgla są innowacyjne technologie jego spalania i przetwarzania”. Zadał też pytanie, czy szef rządu uważa, „że czas jest otworzyć się na import energii kosztem bezpieczeństwa energetycznego Polski”.
„To pytanie, jaką mamy dzisiaj alternatywę: import drogiego węgla czy import nieco tańszego prądu. Taki był kontekst mojej wypowiedzi” - powiedziała we wtorek PAP minister Emilewicz.
Odnosząc się do aktualnej skali importu węgla, szefowa MPiT przypomniała, że w polskich kopalniach trwają inwestycje, które powinny przyczynić się do wzrostu wydobycia. „Ale to na pewno nie sprawi, że będziemy mogli zbilansować się energetycznie, surowcowo w przyszłym roku” - zastrzegła.
Nawiązała też do prezentowanego wiosną br. na Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów pakietu dla przemysłów energochłonnych. „Pokazywał on rodzaje zachęt, jakie możemy zaoferować przemysłowi energochłonnemu, który jest ulokowany w miastach mniejszej wielkości w Polsce, a który dziś ponosi ogromne koszty związane ze wzrostem kosztów energii. Jednym z punktów tego programu było otwarcie rynku czy też import energii” - przypomniała Emilewicz. „Wtedy cały program został przyjęty przez Komitet Ekonomiczny, ale odnośnie tego punktu uznano, że to jest jeszcze za wcześnie” - wskazała.
„Wówczas jednak wzrost kosztów uprawnień do emisji był dwukrotny, a nie trzystukrotny. Stąd moja uwaga, że być może to jest ten moment, w którym powinniśmy rozważyć otwarcie rynku na zakup energii z zagranicy. Bo ta energia, produkowana poza Polską, jest dzisiaj o 40 proc. tańsza” - zaakcentowała we wtorek minister przedsiębiorczości i technologii.
jw/PAP