Reklama

Fakt, że porozumienie ma charakter globalny, jest niewątpliwie istotnym osiągnięciem w walce z ociepleniem klimatu. To także wielkie zobowiązanie. Zdaniem Marcina Bodio, dyrektora zarządzającego CEEP, efekty paryskiego szczytu trzeba będzie oceniać w skali całego świata, a nie poszczególnych regionów: „Potrzeba czasu, by ostatecznie przyjąć zapisy porozumienia, a następnie rozpocząć proces ich wdrażania. Okazją do podsumowania pierwszych postępów będzie kolejna konferencja klimatyczna, zaplanowana na 2023 rok. To z jednej strony termin dość odległy, z drugiej jednak – biorąc pod uwagę perspektywę przeciętnych procesów inwestycyjnych w sektorze energii i przemyśle energochłonnym – czasu mamy bardzo niewiele” – mówi Marcin Bodio.

Ważnym osiągnięciem paryskiego szczytu jest zwiększenie – w skali globalnej – świadomości w zakresie spraw klimatycznych. „Podczas całej konferencji byliśmy świadkami ożywionych dyskusji, z których wyłaniały się przeróżne modele i plany ograniczenia wzrostu temperatury na świecie. Najbardziej ambitne stanowisko zajęła Unia Europejska, optująca nie tylko za obniżeniem pułapu emisji CO2 o ponad 40% do 2030 roku, ale też propagująca mechanizmy europejskiego systemu handlu emisjami (ETS). Trzeba pokreślić, że koncepcja ta nie znalazła powszechnego uznania wśród zgromadzonych delegacji. Każde państwo będące sygnatariuszem paryskiego porozumienia wybrało autonomiczną drogę osiągnięcia założonych celów. Wspólnym mianownikiem dla owych autonomicznych rozwiązań są przede wszystkim nowoczesne technologie” – twierdzi Marcin Bodio z CEEP.

Szeroko dyskutowanym rozwiązaniem, które znalazło odbicie w porozumieniu, jest równoważenie emisji CO2 poprzez sadzenie nowych lasów i zatrzymanie procesu deforestacji.  „To pokazuje, że europejski system handlu emisjami nie może być traktowany jako jedyny pomysł na walkę ze skutkami emisji przemysłowych. Paryskie porozumienie to dobra okazja do dyskusji nad obecną koncepcją ETS wewnątrz Unii Europejskiej. Dotyczy to przede wszystkim mechanizmu tzw. rezerwy stabilności rynkowej (MSR), który zakłada utrzymywanie bardzo wysokich cen jednostek emisji CO2. W sytuacji gdy inne kraje świata podążać będą odmienną drogą, utrzymywanie koncepcji ETS w obecnej formie oznaczać będzie dalsze pogorszenie konkurencyjności unijnego przemysłu. Możemy z nadwyżką osiągnąć unijne cele obniżenia emisji CO2 w 2020 roku, w symbiozie z celami gospodarczymi, bez podwyższania cen jednostek emisji CO2 i wdrażania mechanizmu MSR” – uważa Marcin Bodio.

Zobacz także: PGE Dystrybucja sięgnie po fundusze europejskie

Zobacz także: Świrski o COP21: "Góra urodziła mysz"

Reklama
Reklama

Komentarze