Reklama

Węgiel na sztandarach, reformy na potem. Co pozostawia po sobie Andrzej Duda?

Autor. Jakub Szymczuk/Kancelaria Prezydenta

Andrzej Duda kończy swoją drugą kadencję w momencie, gdy polska energetyka znajduje się w kluczowym momencie transformacji. Choć większość zmian nie była bezpośrednim efektem jego inicjatywy, to właśnie podczas jego prezydentury dokonały się jedne z najgłębszych przekształceń w historii sektora.

Dokładnie dekadę po swoim pierwszym zaprzysiężeniu w sierpniu 2015 roku, dziś Andrzej Duda przekaże urząd prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Karolowi Nawrockiemu. Przez te dziesięć lat Polska przeszła wielką energetyczną zmianę - udział węgla w produkcji energii elektrycznej zmniejszył się z ponad 80% do nieco poniżej 45%, kraj uniezależnił się od rosyjskich surowców, rozpoczęła się budowa pierwszej elektrowni jądrowej, a w domach i na dachach wybuchła prosumencka rewolucja fotowoltaiczna.

YouTube cover video

Trudno jednak przypisać autorstwo tych przemian samemu prezydentowi. Raczej należy je rozumieć jako procesy, które wydarzyły się podczas jego prezydentury, w dużej mierze niezależnie od jego aktywności, choć z jego udziałem, bowiem Andrzej Duda w pierwszych latach sprawowania urzędu był wyraźnie zakorzeniony w narracji „polskiego węgla” i wyrażał sceptycyzm wobec atomu oraz nieufność wobec energetyki odnawialnej. Dopiero z czasem i pod wpływem globalnych oraz wewnętrznych zmian, jego stanowisko ulegało wyraźnej ewolucji.

Reklama

(Nie)sprawiedliwa transformacja

W pierwszych latach swojej prezydentury Andrzej Duda przyjął wyraźnie protekcyjny kurs wobec górnictwa węgla kamiennego, a szczególne miejsce w jego narracji zajmował Górny Śląsk. To właśnie ten region stanowił polityczne zaplecze dla wielu jego wypowiedzi i gestów, które pozbawione realnej sprawczości legislacyjnej, miały wydźwięk symboliczny. Prezydent nie posiadał wprawdzie bezpośredniego wpływu na politykę energetyczną państwa, ale jego deklaracje były chętnie wykorzystywane jako argument w debacie przeciwko przyspieszonej dekarbonizacji. Przez długi czas Pałac Prezydencki nie artykułował żadnej spójnej wizji przyszłości sektora ani nie proponował alternatywnych rozwiązań. Brakowało nie tylko impulsów do reform, ale i otwartości na zmianę. Śląsk pozostał zakładnikiem własnej przeszłości i polityki, która nie miała odwagi nazwać rzeczy po imieniu. Bo przecież od lat wiadomo, że rachunek ekonomiczny dla polskiego górnictwa jest nieubłagany i nie trzeba było czekać na unijne regulacje czy wzrost cen uprawnień do emisji – wystarczyło spojrzeć na wyniki finansowe kopalń. Duda sprawiał wrażenie strażnika status quo, polityka zakotwiczonego w retoryce „obrony polskiego węgla”, niezdolnego do sformułowania języka transformacji, który uwzględniałby zarówno interes państwa, jak i realne potrzeby regionów pogórniczych.

Autor. KPRP

Czytaj też

I to właśnie brak systemowego podejścia do sprawiedliwej transformacji Śląska, Bełchatowa czy Bogatyni należy uznać za jedno z najbardziej dotkliwych zaniechań jego dwóch kadencji. Przez całą dekadę miejsca te trwały w stanie niepewności bez szczegółowych planów przekwalifikowania pracowników, poważnych działań na rzecz budowy nowych branż i strategicznych inwestycji dających szansę na zrównoważony rozwój. Andrzej Duda wielokrotnie pojawiał się w tych regionach, rozmawiał ze związkowcami, odwiedzał kopalnie i przy okazji powtarzał, że „Polska ma zasoby węgla na 200 lat”. Choć temat transformacji przewijał się w jego wystąpieniach, szczególnie w okresach kampanii czy uroczystości takich jak Barbórka, to jego aktywność pozostawała w sferze słów i gestów, bez przełożenia na konkretne decyzje czy instrumenty polityki publicznej.

W pamięci opinii publicznej powinien zapisać się obraz z końcówki kampanii prezydenckiej w 2020 roku, kiedy Duda o świcie rozdawał kanapki górnikom pod kopalnią Zofiówka. Ten gest, wyreżyserowany na potrzeby mediów, był jednocześnie idealną metaforą jego podejścia do problemu – symboliczny, lecz pozbawiony realnego ciągu dalszego. Zamiast uczciwej i trudnej rozmowy o tym, co nieuchronne, dominowała medialna retoryka „ratowania górnictwa”, która świetnie działała w sondażach, ale nie rozwiązywała żadnego z realnych problemów.

Dziś to właśnie ten systemowo zaniedbany i nierozwiązany problem trafia w ręce Karola Nawrockiego, który jeszcze niedawno deklarował bezwarunkowe poparcie dla górników i odwoływał się do haseł o „wydobywaniu, fedrowaniu i paleniu polskim węglem”. Jednak rzeczywistość, z którą przyjdzie mu się zmierzyć, jest znacznie mniej romantyczna, a dużo bardziej ekonomiczna. Zgodnie z obowiązującymi harmonogramami oraz rachunkiem opłacalności, w ciągu najbliższych pięciu lat kolejne kopalnie będą musiały zostać zamknięte. Decyzje, które przez dekadę były odwlekane i przerzucane, teraz będą wymagały realnej odwagi politycznej, a temat, który przez lata pełnił funkcję wygodnego rekwizytu, stanie się prawdziwym testem.

Zwrot w stronę atomu

W sektorze energetyki jądrowej, od ok. 2020–2021 roku dało się zauważyć jego aktywność w promowaniu współpracy transatlantyckiej w obszarze atomu, zwłaszcza z USA. W kolejnych latach podpisywał międzynarodowe deklaracje (m.in. podczas COP28 w Dubaju), wspierał projekt Choczewa i coraz częściej w wypowiedziach publicznych wskazywał energetykę jądrową jako „nieunikniony” kierunek rozwoju.

Reklama

Punktem zwrotnym w podejściu Andrzeja Dudy do energetyki była rosnąca presja geopolityczna, a zwłaszcza wojna w Ukrainie w 2022 roku, kiedy Polska, podobnie jak większość Europy, odcięła się od rosyjskich surowców. Wówczas prezydent, widząc skalę zagrożeń oraz potrzeb, zaczął otwarcie wspierać ideę budowy elektrowni jądrowej w Polsce i to właśnie ten zwrot wydaje się jednym z bardziej trwałych śladów jego kadencji w polityce energetycznej.

Inwestycje w niezależność

Nie sposób nie wspomnieć o ogromnych projektach infrastrukturalnych, które przypadły na okres jego prezydentury. Mowa tu rozbudowie terminalu LNG w Świnoujściu, uruchomieniu gazociągu Baltic Pipe, a także szeregu interkonektorów z państwami regionu (Litwa, Słowacja, Czechy). To one umożliwiły realną dywersyfikację kierunków dostaw paliw kopalnych i odejście od importu z Rosji. Trzeba jednak jasno zaznaczyć, że nie były to inicjatywy prezydenckie. Fundamenty pod te projekty kładziono jeszcze przed 2015 rokiem, a ich realizacją zajmowały się przede wszystkim kolejne rządy. Andrzej Duda nie stał na ich czele, ale towarzyszył im jako polityczny i symboliczny patron.„Prezydent wspierał tzw. złotą współpracę Północ–Południe w ramach Trójmorza – od terminali LNG w Świnoujściu po chorwacki Krk, co miało zmniejszyć zależność regionu od jednego dostawcy gazu” – zauważa Tymon Pastucha z PISM. Prezydent aktywnie wspierał te przedsięwzięcia na arenie międzynarodowej, podkreślając ich znaczenie dla regionu Europy Środkowo-Wschodniej. W ten sposób wpisywał się w szerszą narrację o budowie infrastrukturalnej niezależności regionu.

Reklama

Fotowoltaika – boom bez strategii

Po 2015 roku Polska zaczęła doświadczać eksplozji rozwoju mikroinstalacji fotowoltaicznych i trudno wyobrazić sobie dziś polską transformację energetyczną bez tego komponentu. Jednak również tutaj Andrzej Duda pozostawał raczej z boku niż na czele tego ruchu. Owszem, podpisywał ustawy ułatwiające rozwój energetyki prosumenckiej, jednak nie towarzyszyła temu żadna głęboka narracja poparcia dla zielonej energii i nie bez znaczenia jest fakt, że przez ostatnie pięć lat Pałac Prezydencki praktycznie nie zabierał głosu w sprawie odnawialnych źródeł energii. Nawet w kontekście kontrowersyjnej ustawy wiatrakowej Duda nie wykazał się determinacją i ostatecznie nie podpisał jej do końca swojej kadencji, przekazując problem swojemu następcy.

Czytaj też

Reklama

Niewykorzystana szansa na klimatyczną narrację

Warto wyszczególnić fakt, że Andrzej Duda przez lata uczestniczył w szczytach klimatycznych ONZ oraz konferencjach COP, jednak jego aktywność na tych forach miała raczej charakter obecności dyplomatycznej niż rzeczywistego przywództwa. Choć reprezentował Polskę w kluczowych momentach globalnej debaty o klimacie, trudno wskazać jakąkolwiek oryginalną wizję czy wyrazisty przekaz, który mógłby nadać Polsce bardziej konstruktywną rolę w międzynarodowych negocjacjach. Jego wypowiedzi były zachowawcze, często oparte na defensywnej narracji o „specyfice polskiej gospodarki” i „potrzebie ochrony węgla jako gwaranta suwerenności energetycznej”, co sprawiało, że Polska zamiast być postrzegana jako kraj transformujący się i szukający równowagi między realizmem a ambicją, utknęła w roli państwa hamującego postęp i izolującego się od europejskiego głównego nurtu. Na arenie międzynarodowej zabrakło przede wszystkim pozytywnej opowieści o tym, jak Polska zamierza przejść transformację. Nie zaproponowano modelu ani języka, który mógłby zainspirować inne państwa w podobnej sytuacji gospodarczej, nie wykorzystano doświadczeń ostatnich lat jako potencjalnego atutu w rozmowach z krajami rozwijającymi się. Zarówno atom, który ostatecznie został wpisany w krajową strategię, jak i OZE, nie stały się elementami żadnej przemyślanej narracji międzynarodowej.

Czytaj też

Podczas kadencji Andrzeja Dudy energetyka nie była tematem, który dominowałby w jego politycznej narracji. Dopiero wojna w Ukrainie w 2022 roku dobitnie pokazała, że energia to nie tylko gospodarka, ale też polityka, bezpieczeństwo i niezależność państwa. Transformacja przestała być abstrakcyjną wizją, a stała się koniecznością, wpisaną w kontekst geopolityczny, europejską politykę klimatyczną i wewnętrzne wyzwania rozwojowe. Tyle tylko, że gdy temat wrócił z pełną siłą do centrum debaty, wiele z decyzji, które powinny były zapaść wcześniej, już dawno zostało przespanych. Dziś pałeczkę przejmuje nowy prezydent i to właśnie on będzie już niebawem zmierzy się z konsekwencjami odwlekania, z trudnym sektorem węgla i atomem. Do tego dochodzi „znienawidzony” Europejski Zielony Ład i wszelkie spory o przyszłość. Bowiem dotychczasowe działania pokazały, że energetyka przestała być już techniczną dziedziną i staje się sprawdzianem przywództwa. I to już nie jest temat do odłożenia na później.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama