Do tej pory Biały Dom twierdził, że wdrożenie tak szerokiego zakresu restrykcji dotykających m.in. rosyjską energetykę jest uzależnione od stanowiska UE a w szczególności Niemiec. Prezydent Barack Obama oficjalnie dawał do zrozumienia, że nie zamierza jednostronnie osłabiać pozycji amerykańskich firm prowadzących na terenie Rosji liczne interesy (np. ExxonMobil) względem ich europejskich konkurentów.
W międzyczasie rozmowy z europejskimi sojusznikami skomplikował wybuch afery szpiegowskiej w Niemczech, która bardzo zaszkodziła relacjom Waszyngtonu i Berlina. Mimo to ostatecznie doszło do rozmowy telefonicznej pomiędzy Obamą i Merkel a strony zobowiązały się do „koordynowania sankcji nakładanych na Rosję”. Czy wspomniana deklaracja znajdzie poparcie w faktach?
Republika Federalna wyraźnie naciska na prezydenta Ukrainy, by rozpoczął on jakąkolwiek formę dialogu z okupującymi Donbas siłami. Cel takiego działania jest jasny- chodzi o odsunięcie w czasie (najlepiej w nieskończoność) kolejnych restrykcji ekonomicznych pod adresem Kremla. Według Itar-Tass niechętne dalszemu zaostrzaniu relacji gospodarczych UE z Rosją są nie tylko Niemcy, ale również Włochy, Francja, Luksemburg, Austria, Bułgaria, Grecja, Cypr i Słowenia. Państwa te mają według agencji blokować wszelkie ruchy zmierzające do wprowadzania kolejnych sankcji pod adresem Kremla podczas szczytu Wspólnoty 16 lipca. Jaki ruch wykonają w tym kontekście Amerykanie?
Według Bloomberga Stany Zjednoczone są gotowe rozszerzyć katalog restrykcji wobec Rosji jednostronnie, nawet jeśli europejscy sojusznicy ich nie wesprą. Mają one być szczególnie bolesne dla rosyjskiego sektora zbrojeniowego i finansowego. Gazeta nie wymienia jednak w tym kontekście branży energetycznej tymczasem to właśnie w jej obrębie ulokowana jest większość interesów amerykańskich firm krzyżujących się z Rosją... Wygląda więc na to, że Waszyngton świadomy postępów rosyjskich na wschodzie Ukrainy oraz tego, że kolejna szansa na koordynację sankcji z UE pojawi się jesienią, postanowił działać. Nie są to jednak działania pełnowymiarowe, które uderzyłyby w newralgiczny obszar interesów rosyjskiej wierchuszki.