Reklama

Chemia

Minister rolnictwa: neonikotynoidy mniejszym złem dla pszczół

Fot.: Pixabay
Fot.: Pixabay

Zastosowanie pestycydów z grupy neonikotynoidów przy nasionach rzepaku, to mniejsze zło dla pszczół niż intensywne opryski. Zagrożenie jest niewielkie - przekonywał w czwartek minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.

W ub. tygodniu resort rolnictwa zgodził się na czasowe stosowanie pestycydów z grupy neonikotynoidów do zaprawiania nasion rzepaku. Decyzję tę z zadowoleniem przyjęli producenci rzepaku, a krytycznie ekolodzy i pszczelarze, według których środki te są szkodliwe dla pszczół. Podkreślają, że od 2013 roku na taki ruch nie zdecydował się żaden polski minister. B. minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel kilkakrotnie odmówił udzielenia takiej zgody.

"Podjąłem decyzję o jednorazowym użyciu (pestycydów z grupy neonikotynoidów )tylko w rzepaku ozimym, tylko w tym roku na jesieni - podkreślił minister w TVP Info. Dodał, że chodzi o "niewielką ilość chemii przy nasionkach".

"Jeśli tego nie zastosujemy, to po wschodach (roślin- PAP) trzeba będzie zastosować trzy opryski, które wprowadzają do środowiska dużo więcej chemii i faktycznie trują pszczoły" - przekonywał.

Jednocześnie zaznaczył, że trzeba odbudować zbiory rzepaku, bo to jest "polskie czarne złoto". "Rolnicy tego oczekują" - zaznaczył.

"W tym roku to niewielkie zagrożenie, ale dla polskiego rolnictwa absolutnie niezbędne" - deklarował.

Ardanowski przytoczył opinię pszczelarzy, "z którymi rozmawiał" i którzy twierdzą, że z punktu widzenia ochrony pszczół mniejszym złem jest zastosowanie mniejszej ilości chemii przy nasionach, niż intensywne opryski.

"Jestem przeciwnikiem neonikotynoidów i oczekuję od nauki, instytutów, od firm chemicznych, stworzenia takich preparatów i substancji aktywnych, które będą skuteczne. Podejrzewam, że większość firm już takimi preparatami dysponuje, tylko to jest taka gra rynkowa".

ML/PAP

Reklama
Reklama

Komentarze