Reklama

Portal o energetyce

Azerbejdżan zmieni energetyczne oblicze Europy Wschodniej szybciej niż nadchodząca rewolucja łupkowa?

  • Fot. NASA/Dimitri Gerondidakis

Większość projektów energetycznych w naszej części świata dotyczących dywersyfikacji źródeł energii ma wspólny mianownik- jest nim Azerbejdżan. Kraj ten ma coraz większe znaczenie również dla Polski.


Po lipcowej wizycie ministra Radosława Sikorskiego w Baku relacje dwustronne naszych państw nabrały tempa. Na szczególną uwagę zasługuje V posiedzenia Polsko-Azerbejdżańskiej Komisji Międzyrządowej do spraw Współpracy Gospodarczej i zorganizowane przy okazji Polsko-Azerbejdżańskie Forum Gospodarcze (26-27 listopada br.). Podczas tych wydarzeń obie strony przedyskutowały kwestię utworzenia nowych ram, dzięki którym możliwa byłaby ściślejsza współpraca w sferze przedsiębiorczości i dwustronnych stosunków politycznych. Choć oficjalnie w skład delegacji azerskiej uczestniczącej w powyższych wydarzeniach wchodziły firmy związane z branżą spożywczą, turystyczną, budowlaną i metalurgiczną to jednak na jej czele stał minister przemysłu i energii Natiq Alijew. To osoba reprezentująca Azerbejdżan w kwestii najważniejszych projektów energetycznych. Czy jego obecność w Polsce była przypadkowa?


Gest strony polskiej, która 27 listopada poparła przystąpienie Azerbejdżanu do WTO wskazuje, że z jakiegoś powodu jesteśmy życzliwi temu państwu. Bynajmniej jak to w polityce bywa nie jest to życzliwość bezinteresowna szczególnie, że skorelowana w czasie z posiedzeniem Polsko-Azerbejdżańskiej Komisji Międzyrządowej do spraw Współpracy Gospodarczej. Do czego jednak zmierzam?


Tuż przed polsko- azerskim szczytem ambasador Azerbejdżanu na Ukrainie poinformował opinię publiczną, że projekt Sarmatia, którego częścią ma być przedłużenie ropociągu Odessa-Brody do Płocka, ma już opracowane studium wykonalności a Polska i Ukraina prowadzą wraz z Unią Europejską dyskusje na ten temat. Słowa skądinąd interesujące szczególnie, że dyplomata uzupełnił swoją wypowiedź o kwestię: „wszystkie strony są zainteresowane realizacją tego projektu”.


Kwestia Sarmatii to jednak tylko jedno z potencjalnych pól owocnych ustaleń na linii Warszawa-Baku. Podczas lipcowej wizyty ministra Sikorskiego w Azerbejdżanie, o której już wspominałem, padły słowa: “Polska właśnie objęła przewodnictwo w Grupie Wyszehradzkiej. Ta grupa plus Bułgaria i Rumunia mogłaby zwiększyć swoją konsumpcję gazu o kilkadziesiąt miliardów metrów sześciennych rocznie. Wydaje mi się, że to tworzy ciekawe możliwości biznesowe dla Azerbejdżanu.” Tymczasem w październiku premier Węgier Wiktor Orban zapowiedział dywersyfikację źródeł energii przy czym nie za pomocą projektu Nabucco (co w kontekście przebiegu South Streamu nad Balatonem jest już dziś oczywiste). W tej wypowiedzi padły konkretyw postaci planu sprowadzania azerskiego gazu, a będąc bardziej precyzyjnym- jego importu z Rumunii, gdzie ma być dostarczany drogą morską. Plan Orbana w kontekście powstających interkonektorów gazowych (ich kwestię sformalizowano w tym miesiącu) państw Grupy Wyszehradzkiej w zasadzie powoduje, że słowa Sikorskiego stają się ciałem i to nawet w szerszym znaczeniu, ponieważ w powyższym projekcie chce uczestniczyć także Ukraina. To bardzo wzmocniłoby jej niezależność polityczną względem Rosji, a więc pośrednio udałoby się zrealizować jeden z najważniejszych celów naszej polityki wschodniej.


Bez względu na łączenie ze sobą poszczególnych faktów i wysnuwanie na tej podstawie hipotez (choć trzeba przyznać, że ich czasowa korelacja jest duża), Azerbejdżan stanowi obecnie najważniejsze ogniwo wielkich projektów energetycznych w Europie Środkowo- Wschodniej. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Polska intensyfikuje swoje relacje z Baku i jest to bardzo pozytywne zjawisko. W sprzyjających warunkach azerskie surowce mogą o wiele szybciej niż łupkowa rewolucja zmienić oblicze naszej części świata od Morza Czarnego po Bałtyckie. Gaz z Azerbejdżanu przez Rumunię (notabene obejmuje ten kraj projekt Grupy Wyszehradzkiej+) i kraje Grupy Wyszehradzkiej mógłby dotrzeć nawet na Łotwę w przypadku powstania gazociągu Polska-Litwa i jego poszerzeniem o jej północnego sąsiada. Za takim rozwiązaniem lobbował prawdopodobnie prezydent Bronisław Komorowski przebywający z wizytą w Rydze. Zresztą na takie rozwiązanie wskazał m.in. prezes Gaz-Systemu, którego zdaniem „dodatkowym atutem omawianej inwestycji byłoby również połączenie krajów bałtyckich z planowanym korytarzem gazowym północ- południe”.


Piotr A. Maciążek

Reklama

Komentarze

    Reklama