Reklama

Gaz

Angela Merkel szkodzi bezpieczeństwu energetycznemu Europy [KOMENTARZ]

Fot. www.kremlin.ru
Fot. www.kremlin.ru

Na początku stycznia 2020 roku doszło do spotkania niemieckiej kanclerz Angeli Merkel z prezydentem Federacji Rosyjskiej Władimirem Putinem. Było ono poświęcone wielu kwestiom gospodarczym i politycznym, a najważniejszym punktem stała się współpraca w obszarze energetycznym - zwłaszcza budowa gazociągu Nord Stream II. Podczas spotkania kanclerz Niemiec przedstawiła się jako zdecydowana zwolenniczka tego projektu, oceniając jego charakter jako czysto ekonomiczny (a nie polityczny). I choć niemiecki rząd od początku konsekwentnie wspiera politycznie gazociąg NS2, to tak zdecydowana deklaracja była zaskoczeniem nawet dla ekspertów.

Angela Merkel podczas spotkania stwierdziła także, że „projekt Nord Stream II wpisuje się w nową legislację europejską i powinien z tego powodu być ukończony”. W świecie dyplomacji można to odczytać, że niemiecka kanclerz tymi słowami chcę w polityczny sposób uwierzytelnić ten projekt, pomimo iż od początku budzi on wiele zastrzeżeń właśnie natury prawnej.

Takie działanie szkodzi solidarności energetycznej Europy, zwłaszcza, że główny właściciel drugiej nitki gazociągu północnego – rosyjska spółka Gazprom była ukarana przez Komisję Europejską za stosowanie praktyk monopolistycznych i łamanie prawa unijnego. 

Podczas postepowania prowadzonego przez Komisję Europejską w 2016 roku, rosyjskiej spółce postawiono trzy zarzuty: ograniczania terytorialnego, nieuczciwej polityki cenowej i narzucania zobowiązań w obszarze wykorzystywania infrastruktury przesyłowej. Przede wszystkim udowodniono, że rosyjski koncern bezprawnie dzielił rynki i nadużywał zapisów umownych w kontraktach dot. wpływu na infrastrukturę przesyłową i magazynową - co powinno być przestrogą dla partnerów i krajów wspierających projekty energetyczne Rosji. Niestety Komisja Europejska dość łagodnie potraktowała Gazprom, bo nie ukarała rosyjskiego monopolisty karą finansową, która zgodnie z unijnym prawem mogła wynieść do 10 % przychodu co oznaczałoby dla tej spółki 5 mld EUR. Ponadto przyznano Gazpromowi prawo do większej przepustowości (powyżej 50 %) na gazociągu OPAL, łączącego Niemcy i Czechy, co udało się zatrzymać wyrokiem TSUE dopiero we wrześniu 2019 r. po skardze do części krajów członkowskich, głównie Polski.

W efekcie starań krajów narażonych na praktyki monopolistyczne Gazpromu nastąpiły także zmiany prawne w tym obszarze. W kwietniu 2019 r. zatwierdzono nowelizację Dyrektywy Gazowej, w której zapisano, że podmorskie części gazociągów na terytorium UE będą podlegały restrykcjom Trzeciego Pakietu Energetycznego. Nowelizacja wymusza zasadę rozdzielności podmiotowej, co oznacza, że sprzedawcą gazu i operatorem gazociągu nie może być ten sam podmiot oraz że dostęp do takiego gazociągu muszą mieć inne przedsiębiorstwa. Dla Gazpromu jest to poważny cios, bo zgodnie z prawem będzie musiał pozwolić, aby z Nord Stream 2 korzystały również inne firmy zainteresowane przesyłem, a to oznacza utratę przychodów. Spotkanie Putina z kanclerz Angelą Merkel jest sygnałem, że Gazprom doskonale zdaje sobie sprawę z zagrożenia i próbuje wszelkimi sposobami temu przeciwdziałać. 

Zgodnie z prawem dla części Nord Stream II, który ma przebiegać poza granicą morską Niemiec warunki z Rosja mają wynegocjować Niemcy pod nadzorem KE. Dlatego organizacja spotkania pomiędzy Merkel a Putinem została zaplanowana dokładnie kilka dni po tym, jak właściciel projektu – Nord Stream 2 AG złożył formalnie wniosek do niemieckiego urzędu Bundesnetzagentur na obsługę gazociągu dla przepływu gazu na terytorium Niemiec bez wymogu rozdziału właścicielskiego, czyli powołania niezależnego operatora odpowiedzialnego za jego regulacje, w tym taryfy (opłaty) przesyłowe. Na razie próbny balon w postaci deklaracji kanclerz nie przyniósł oczekiwanych efektów, ponieważ z informacji prasowych wynika, że Komisarz ds. energii Kadri Simson oświadczyła, iż „prawo unijne powinno być wprowadzone w przypadku Nord Stream 2 bez wyjątków”. Takie podejście estońskiej komisarz może być problemem dla Berlina, zwłaszcza iż jest ona znana jako zwolenniczka zmniejszenia uzależnienia Europy od rosyjskiego gazu, promując rozwój LNG i paliw alternatywnych jak wodór. Gazprom będzie jednak argumentował swoje racje tym, że gazociąg w tej części powstał przed nowelizacją Dyrektywy Gazowej, więc nie powinien być nią objęty. Rosja zresztą już w październiku 2019 r. wniosła pozew przeciw UE do trybunału arbitrażowego. Wykorzystano w tym przypadku drogę arbitrażu za pomocą tzw. formuły ECT (Energy Charter Treaty) za pośrednictwem zarejestrowanej w Szwajcarii spółki. Zrobiono to bardzo sprytnie, ponieważ Rosja nie jest stroną traktatu powołującego ten arbitraż (nie chciała być postrzegana jako kontynuator ZSRR), ale Szwajcaria jako kraj neutralny już tak. Gazprom w złożonym wniosku powołał się na znaczące naruszenie jego interesów, jednocześnie wskazując, że operatorem gazociągu będzie spółka założona właśnie w Szwajcarii, która ma być jedynym i samodzielnym operatorem gazociągu. Działanie wspomaga administracja Rosji słowami prezydenta Putina, który oświadczył, że Nord Stream II zostanie ukończony do końca 2020 r. 

Stanowisko Niemiec jest wiec dużym wsparciem dla rosyjskiej administracji, ale narusza z drugiej strony jedność energetyczną UE, stosując swoistego rodzaju single voice w relacjach z państwami trzecimi (poza UE). Wsparcie Rosji w tym zakresie narusza także relacje niemiecko-amerykańskie, ponieważ rząd USA jest zdecydowanie przeciwny dla tego projektu. Zarówno sam Donald Trump, jak i amerykański sekretarz ds. energii w wywiadach prasowych podkreślają, że bezpieczeństwo energetyczne europejskich partnerów i sojuszników jest strategicznym priorytetem dla Stanów Zjednoczonych i traktowane szerzej jako transatlantyckie bezpieczeństwo energetyczne. Dlatego gazociąg Nord Stream 2 traktowany jest przez administrację USA jako bezpośredni afront wobec własnych celów energetycznych i bezpieczeństwa Europy. 

Stąd decyzja, aby przed końcem 2019 r. wpisać sankcje wobec tego projektu do ustawy budżetowej w zakresie obronności kraju. Obejmują one statki i podmioty, które umożliwiają układanie rur na głębokościach ok. 30 metrów i większych. Lista podmiotów, które mogą być nimi objęte zostanie opublikowana, zgodnie z amerykańskim prawem, po 60 dniach od podpisania ustawy. Administracja Trumpa uznała, że rosyjskie spółki są tylko przedłużeniem działalności politycznej Rosji, a sam gazociąg wbrew temu co twierdzą Niemcy jest projektem zwiększającym uzależnienie Europy od rosyjskiego gazu i co za tym idzie wpływów. USA są zainteresowane także dalszym rozwojem rynku LNG, dlatego ukończenie drugiej nitki gazociągu północnego uderza także w ich interesy ekonomiczne. Na gazowej szachownicy Niemcy – USA na razie Stany prowadzą, bo szwajcarsko-holenderska firma Allseas, odpowiedzialna za układanie rur dla Nord Stream II wstrzymała prace obawiając się nałożonych sankcji. 

Reklama

Komentarze (4)

  1. Olo

    Hasło "bezpieczeństwo energetyczne" jest tu totalną bzdurą i oszukiwaniem elektoratu. Przede wszystkim - nie chcesz nie kupuj, nikt nikogo nie zmusza. Nie będzie klientów to i dostawca zrezygnuje. Nadto, jest różnica technologiczna w gazie "z rury" a LNG - ten drugi nadajd się wyłącznie do ogrzewania i ew. napędu, nie nadaje się dla przemysłu chemicznego.

    1. suawek

      Geopolityka to nie zakupy w biedronce.... Przybliż także tę "róznicę technologiczną" - czym się wg Ciebie różni CH4 z nordstream od CH4 z gazoportu po regazyfikacji. Do twojej informacji: w niecały rok od uruchomienia terminalu LNG, sprzedano 1000 cystern skroplonego gazu m.in. prywatnym firmom. Najwyraźniej nie wiedzą nie się nie nadaje... Ależ was musi uwierać ten nasz gazoport - aż miło popatrzeć.

    2. Szach mat w jednym ruchu.

      Uwiera i to bardzo. Osobiście bardzo mnie to cieszy! A ten skowyt. Poezja!

  2. Szach mat w jednym ruchu.

    Trolandia szczeka ,aż miło! Tak trzymać szczekajcie to jedyne co wam zostało!

    1. mat bez ruchu

      Ale robisz to jeszcze za cicho. Trzeba głośniej!

  3. Szept

    Od kiedy dr Zalewski reprezentuje Unię Europejską, żeby decydować co jej szkodzi a co nie??? Wydaje mi się że Angela Merkel przede wszystkim działa w interesie Niemiec, więc trzeba ją postrzegać jako męża stanu, w odróżnieniu od naszych pseudopatriotów co to u nich "America first". Było by fajnie gdyby na szanującym się portalu takich bredni nie wypisywać. Pozdrawiam.

    1. suawek

      Masz rację. Wydaje Ci się.

  4. Szept

    Aaaa i jeszcze coś ważnego. Po pobudowaniu BalticPipe oczekuję spadku cen gazu. Bo zdaje się to mamy obiecane przez naszą genialną władzę. Już się cieszę na tą obniżkę cen.

Reklama