Reklama

Renesans dotarł do Danii. Kopenhaga zniesie zakaz atomu?

Lars Aadaard przemawia do mikrofonu dziennikarzy
Lars Aagaard duński minister ds. klimatu, energii i zaopatrzenia od 2022 r.
Autor. Twitter (X) / @L_Aagaard

Kolejne kraje w Europie powracają do energetyki jądrowej. Do tego grona dołączyć może też Dania, która rozważa zniesienie 40-letniego zakazu budowy elektrowni jądrowych. Analizy mają potrwać rok – później okaże się, co z duńskim atomem.

Dania rozważa zniesienie zakazu energetyki jądrowej obowiązującego od 40 lat – donosi Financial Times. Zamierza zbadać wady i zalety wykorzystania małych reaktorów modułowych (SMR) do bilansowania systemu energetycznego opartego na odnawialnych źródłach energii. Anders Fogh Rasmussen, były premier Danii i były sekretarz generalny NATO, powiedział FT, że jest zwolennikiem zniesienia tego „absurdalnego” zakazu z 1985 r.

Nadzieje na atom

Zniesienie tego zakazu włączyłoby Danię do ogólnoeuropejskiego renesansu energetyki jądrowej. Wiele krajów decyduje się na budowę nowych bloków, w tym m.in. Polska, Czechy, Rumunia czy Bułgaria. Na nowe reaktory stawia także pobliska Szwecja, gdzie wciąż działają trzy elektrownie, mimo dyskusji o ich zamknięciu po awarii w elektrowni Three Mile Island w USA w 1979 r.

YouTube cover video

Lars Aagaard, minister ds. klimatu, energii i zaopatrzenia Danii, przekazał duńskiej gazecie Politiken, że centrowa koalicja rządowa poświęci rok na przeanalizowanie „za” i „przeciw” przywrócenia energii jądrowej. „Zauważyliśmy, że trwają prace nad nowymi technologiami energetyki jądrowej: małymi reaktorami modułowymi” – dodał. Rząd postanowił  więc rozpocząć analizę potencjału tej nowej technologii – powiedział – ale zaznaczył, że to nie wystarczy. „Musimy również wiedzieć, co to oznacza dla duńskiego społeczeństwa” – podsumował.

Dania miała niegdyś reaktory jądrowe, ale były to tylko reaktory badawcze. Uruchomiono je w latach 1957-1960, a ostatni z trzech został ostatecznie wycofany z eksploatacji w 2006 r. Zakaz budowy elektrowni jądrowej wprowadzono w 1985 r. na fali protestów antyatomowych z lat 70. Niedawno Anders Fogh Rasmussen nazwał zakaz „absurdalnym” i zaznaczył, że „wiatr i energia słoneczna są dobre, dopóki wiatr i słońce mamy. Ale trzeba mieć w podstawie źródło nieoparte na paliwach kopalnych, wykluczanie energii jądrowej z góry jest więc niedorzeczne. Uważam, że rozpoczął się proces zmierzający do zniesienia zakazu w kraju”.

Reklama

Dlaczego Dania potrzebuje atomu?

Dania charakteryzuje się jednym z najwyższych udziałów OZE w produkcji energii elektrycznej w całej Unii Europejskiej i jest nazywana europejską potęgą w produkcji energii z wiatru. W końcu energetyka wiatrowa odpowiada tam za pokrycie 56 proc. zapotrzebowania na prąd, a kraj słynie z wybrzeża otoczonego morskimi farmami wiatrowymi. Obecnie do stabilizacji systemu Dania wykorzystuje przede wszystkim węgiel – drugie największe źródło do produkcji energii elektrycznej w kraju. Korzysta także z połączeń międzysystemowych ze Szwecją i Norwegią, które posiadają – odpowiednio – elektrownie jądrowe i wodne, by zabezpieczyć dostawy prądu dla swoich obywateli.

Teraz są szanse, że Dania sama zacznie równoważyć swój system elektroenergetyczny. W ubiegłym miesiącu nowy fundusz 92 Capital wspierany przez duńskiego miliardera Joachima Ante ogłosił plan pozyskania 350 mln euro na wsparcie przemysłu jądrowego i jego łańcucha dostaw ze względu na obawy o bezpieczeństwo energetyczne. 92 Ventures, czyli wcześniejsza wersja funduszu, inwestowała w firmy zajmujące się tworzeniem SMR.

Czytaj też

SMR są na tyle małe, że mogą być budowane w fabrykach i dopiero dostarczane na miejsce. Pozwala to na krótszy czas budowy niż w przypadku dużych elektrowni – a to istotna wada wielkich projektów jądrowych. Wzbudzają zainteresowanie inwestorów na całym świecie. Niestety, wciąż są na etapie projektowania i nie działają jeszcze komercyjnie. Niedawno kanadyjski rząd wydał pozwolenie na budowę SMR BWRX-300, co było przełomową decyzją.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama