Reklama

Gaz

Błękitny Lewiatan problemem Izraela. Tel Awiw nie wie, co robić z gazem [KOMENTARZ]

Tel Awiw. Fot. Flickr/TLV and more
Tel Awiw. Fot. Flickr/TLV and more

Odkrycie kolosalnego złoża gazu na izraelskich wodach terytorialnych stanowi problem dla decydentów z Tel Awiwu. Błękitnego paliwa jest więcej, niż kraj może zużyć lub sprzedać. 

Izrael przez dziesięciolecia zmagał się z niedostatkiem, czasem skrajnym, źródeł energii. Jest otoczony przez wrogie mu państwa bogate w ropę. Energię zapewniały mu przez lata dostawy węgla z Rosji oraz ropy i gazu z różnych zakątków świata. Dużą rolę w utrzymaniu izraelskiej energetyki przy życiu odegrały Stany Zjednoczone.

Game-changer

Teraz problem leży gdzie indziej. W ostatniej dekadzie dzięki odkryciu jednego z największych morskich złóż gazu ziemnego Izrael znalazł się w zupełnie innej rzeczywistości. Złoże gazowe „Lewiatan” położone na szelfie, 130 km na zachód od Hajfy, może skrywać nawet 600 miliardów m3 gazu ziemnego. Czyli wystarczająco, aby zapewnić energię całemu państwu na następne 40 lat, a i tak zostałaby spora nadwyżka na eksport. Łącznie w ciągu ostatniej dekady odkryto prawie 840 miliardów m3. 31 grudnia 2019 roku rozpoczęto komercyjną produkcję na „Lewiatanie”. 

„Lewiatan może okazać się game-changerem dla relacji Izraela z resztą świata i dla sposobu postrzegania izraelskiej obecności w Palestynie” – przekonuje prestiżowy magazyn „Foreign Policy”.

Jakim cudem taka energetyczna gratka może być obciążeniem? Po pierwsze, mamy jedne z najniższych cen gazu w historii. Stany Zjednoczone, Katar, Australia i Rosja zalewają świat tanim gazem. Po drugie – izraelska populacja licząca niecałe 9 mln ludzi zużywa ok. 1% odkrytego w wodach terytorialnych surowca rocznie. „Izraelskie wody pływają na gazie. To, co odkryliśmy, to dopiero początek” – powiedział minister energii Izraela Yuval Steinitz. Przytakują mu eksperci twierdząc, że po odnalezieniu kolejnych złóż ilość gazu może się nawet podwoić.

Eksploracją zajmuje się Noble Energy, firma z Houston, która prowadzi prace na izraelskim wybrzeżu od 1999 roku. 

Oparta od dekad na ropie i węglu izraelska energetyka zaczyna przechodzić na gaz. Władze rozważają nawet całkowity zakaz importu samochodów napędzanych benzyną i dieslem od 2030 roku.

Największa elektrownia węglowa w Haderze w ciągu najbliższych 3 lat zostanie przekonwertowana na gazową, co ma doprowadzić do spadku spalania węgla aż o 30% w skali kraju. Izrael nie odstępuje od planu całkowitej dekarbonizacji do 2030 roku. Naturalnym efektem zmiany elektrowni węglowych na gazowe jest znaczne polepszenie jakości powietrza.

Niepewny eksport 

Izrael rozgląda się również za klientami. Potencjalnym kierunkiem eksportu były Jordania i Egipt. Niektórzy przedstawiciele władz mówią nawet o Autonomii Palestyńskiej. W 2018 roku izraelska spółka Derek Drilling wraz z Noble Energy podpisała 15-letni kontrakt na dostawy gazu do Egiptu. Kraj ten posiada dwa terminale, z których surowiec może być reeksportowany. Zwiększająca się egipska populacja, już teraz sięgająca 100 milionów, może sprawić, że kraina faraonów będzie dochodowym rynkiem. Z drugiej strony Egipt sam dokonał znaczących odkryć złóż gazu w ostatnich latach na własnych wodach terytorialnych. Paradoksem jest fakt, że jeszcze dekadę temu to Izrael importował egipski gaz i to w niemałych ilościach. Tel Awiw kupował znad Nilu nawet do 40% całego gazowego zapotrzebowania.

Przeszkodą w tej współpracy mogą być względy polityczne. Niestabilność Egiptu, którą zapoczątkowała arabska wiosna w 2011 roku może wzbudzać niepokój, zwłaszcza przy zawieraniu wieloletnich umów. Innym problemem są terroryści. 3 lutego zamaskowani i uzbrojeni sprawcy zdetonowali materiały wybuchowe na odcinku gazociągu na półwyspie Synaj, 80 kilometrów od stolicy prowincji El Arisz. Do ataku przyznało się Państwo Islamskie obwieszczając na komunikatorze Telegram, że zamach był wymierzony w „gazociąg łączący Żydów z apostatami z egipskiego rządu”. 

Gaz w zaatakowanej infrastrukturze płynął właśnie ze złóż „Lewiatan”. Okazało się, że żadna konstrukcja nie ucierpiała. „Przepływ gazu z Lewiatana do Egiptu jest kontynuowany w normalnym trybie” – zakomunikowała spółka zarządzająca gazociągiem. Tym razem obeszło się bez strat, ale narażenie na ataki terrorystyczne pozostaje realne.

Gazociąg śródziemnomorski i Azja

W związku z odkryciem masowych zasobów pojawiła brawurowa koncepcja eksportu do Europy. Gazociąg umieszczony na dnie Morza Śródziemnego miałby biec z Izraela przez Cypr, greckie wyspy aż do Włoch. Projekt uzyskał wsparcie wspomnianych krajów (oprócz Włoch) a nawet Unii Europejskiej. Inwestorzy jednak wciąż obawiają się wyłożenia 6 lub 7 miliardów dolarów.

„Ten gaz musi gdzieś popłynąć” – stwierdził Wesley Johnson ze spółki zarządzającej „Lewiatanem”. Część opinii publicznej w Izraelu nie widzi w ogóle takiej potrzeby i z chęcią pozostawiałby błękitne paliwo w kraju. „Nie widzę nic złego w tym, aby pozostawić gaz dla przyszłych pokoleń. Mówimy o podwodnych złożach w najbardziej niestabilnym regionie na świecie, zatem okażmy pokorę” – stwierdził Gal Luft, izraelski ekspert ds. energetyki i były wojskowy.

W związku z rosnącym popytem na rynku azjatyckim pojawiła się również koncepcja eksportu na wschód. To wymagałoby jednak budowy terminala LNG, ale ten pomysł spotkał się ze sprzeciwem z powodu gęsto zaludnionego wybrzeża.

Energia odnawialna na bocznym torze

Bogactwo surowca może spowolnić rozwój odnawialnych źródeł energii. Izrael ma zaskakująco niski poziom udziału OZE w miksie jak na kraj położony w regionie geograficznym obdarzonym hojnie promieniami słonecznymi. OZE stanowi zaledwie… 2% źródła energii w Izraelu. Dla porównania – odnawialna energia zaspakaja ponad 12% zapotrzebowania w Polsce. Co prawda, znaczną jej część w naszym kraju produkują farmy wiatrowe, ale patrząc pod kątem możliwości związanych z energią słoneczną, Izrael ma ogromną przewagę.

Tel Awiw powtarza, że chce zwiększać udział OZE w produkcji energii. W zaistniałej sytuacji wydaje się jednak, że nie będzie to priorytet. Całe zapotrzebowanie może wypełnić błękitne paliwo, które już dziś stanowi 71% w bilansie energetycznym. Pozostałe 27% pochodzi z węgla. „Jeszcze w 2014 roku nasza energetyka to był podział 50-50 pomiędzy węglem i gazem. Celem na rok 2030 jest produkcja 83% z gazu i 17% ze źródeł odnawialnych” – powiedział „The Times of Israel” minister energii.

Alstom wraz z Brightsource wybudowały jedną z największych farm fotowoltaicznych na świecie na pustyni Negew. Została otwarta we wrześniu ubiegłego roku. Ma ona potencjał 121 MW i składa się z ponad 50 tys. paneli fotowoltaicznych, jest w stanie zapewnić energię 120 tys. gospodarstw domowych.

Niepewność polityczna

Gazowe eldorado Izraela z pewnością otwiera przed tym państwem wiele możliwości. Eksport na północ, na zachód lub na wschód, magazynowanie, podwodny gazociąg czy terminal LNG. Przed władzami wiele decyzji, a trzecie wybory do Knessetu w ciągu roku nie dają wrażenia stabilności politycznej. Oby odkrycie bogatych złóż nie przemieniło się w klęskę urodzaju.  

Reklama
Reklama

Komentarze