Reklama

Analizy i komentarze

Wiele twarzy atomu. Jak elektrownie jądrowe wzmocnią Polskę i Europę [ANALIZA]

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Energetyka jądrowa jako narzędzie transformacji, źródło bezpieczeństwa oraz wsparcie suwerenności – takie zastosowania atomu wyliczają eksperci.

Reklama

materiał sponsorowany

Reklama

Rozpoczęta przez Rosję wojna na Ukrainie przyniosła nieoczekiwany efekt – stała się katalizatorem dla renesansu energetyki jądrowej. Wiele państw świata przymierza się do inwestycji w elektrownie jądrowe, a te, które miały sceptyczne podejście do tej technologii zaczynają zmieniać zdanie. I tak np. Dania rozpoczęła debatę o atomie, Szwecja zapowiedziała odejście od swojej antyatomowej polityki, a Włosi – po raz pierwszy od 1987 roku – mówią o uwzględnieniu energii jądrowej w ich polityce energetycznej.

To wszystko dzieje się ze względu na zalety energetyki jądrowej, które naświetlił kryzys na światowym – a zwłaszcza europejskim – rynku energii. Atom gwarantuje nie tylko stabilność produkcji energii elektrycznej, ale też pozwala uniezależniać się od konieczności zachowywania ciągłości w dostawach nośników energii. Paliwo jądrowe można bowiem nabywać z zapasem – nawet na kilka lat. Humorystycznie mówiąc: nie trzeba bowiem dorzucać uranu łopatą do reaktora. Co więcej, elektrownie jądrowe są praktycznie bezemisyjne, a to wpasowuje je do ram europejskiej polityki klimatycznej.

Reklama

O tej istotnej zmianie w podejściu do atomu w Europie mówiła podczas panelu zorganizowanego w ramach Forum Ekonomicznego w Karpaczu minister Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, pełnomocnik Rządu do spraw Strategicznej Infrastruktury Energetycznej. „Kryzys pokazał, jak bardzo Europa jest nieodporna na tzw. czarne łabędzie. Jednym z nich okazał się gaz postrzegany jako paliwo przejściowe, „transition fuel", od którego europejska gospodarka się uzależniała. Na koniec dnia Europa dała radę – udało się jej zdywersyfikować łańcuchy dostaw i uniezależnić od kierunku wschodniego, natomiast został strach oraz pamięć o tym, jak eksplodowały ceny energii i jak trudno było je ratować, trzeba było reagować ręcznie (...). Ale ta sytuacja pozostawiła fundamentalne pytanie, co do miksu energetycznego. I okazało się, że w wielu państwach temat atomu w miksie powrócił" – stwierdziła.

Minister wymieniła tu kraje, które odeszły lub odchodziły od energii jądrowej, a także te, które były antyatomowe: Litwę, która chce korzystać z małych modułowych reaktorów jądrowych (SMR-ów), Szwecję, która wróciła do planów rozbudowy floty jądrowej oraz Danię, która rezerwuje środki na rozwój rozwiązań SMR.

„Atom to nie jest tylko kwestia bezpieczeństwa, choć ona jest kluczowa. Atom to też kwestia suwerenności. O źródłach odnawialnych rozmawia się świetnie tak długo, jak długo nie zastanawiamy się, skąd się biorą pierwiastki ziem rzadkich wykorzystywane do ich produkcji. Nie można zamieniać jednego uzależniania na drugie" – dodała minister Łukaszewska-Trzeciakowska.

Dodatkowym argumentem jest porażka polityk energetycznych tych krajów, które z energią jądrową aktywnie walczyły – np. wygaszając swoje elektrownie. Widać to doskonale na przykładzie Niemiec, które po wygaszeniu 22 GW mocy w atomie w 20 lat zmagają się z wysokimi cenami energii i wciąż sporą intensywnością emisji z sektora energetycznego. Nie dziwi zatem, że u zachodniego sąsiada Polski rozpoczyna się dyskusja na temat możliwości ponownego uruchomienia jednostek jądrowych. Debata zasadza się na badaniu przeprowadzonym przez amerykańską firmę konsultingową Radiant Energy Group. Za ponownym włączeniem atomu są już całe partie – np. CDU, FDP czy AfD.

O podejściu Niemiec mówił podczas panelu Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Wskazał on na pewne różnice w podejściu do energetyki jądrowej w Europie, sygnalizując jednocześnie powody takiego stanu rzeczy. „Niemcy – po wewnętrznej dyskusji – doszły do wniosku, że źródła odnawialne są lepsze niż energetyka jądrowa. Ta strategia, kiedy chcemy importować energię od naszych sąsiadów jest dobra, kiedy jest się państwem ściśle europocentralnym, takim jak są Niemcy. Są bowiem szczelnie otoczeni przez państwa, od których mogą kupować energię. Tymczasem w przypadku naszego kraju graniczymy nie tylko z państwami spoza Unii Europejskiej, ale też z państwami, które są obecnie agresorami. Więc dla Polski taka strategia jest nie do zrealizowania" – powiedział. Szef Polskiego Instytutu Ekonomicznego podkreślił, że dla Polski, która posiada „taką a nie inną geografię" oraz przy założeniu, że wychodzimy z węgla, atom jest nieodzowny.

O zaawansowaniu polskiego projektu jądrowego mówił Mateusz Berger, prezes spółki Polskie Elektrownie Jądrowe. „Ostatni rok, dzięki wytężonej pracy rządu, dzięki zaangażowaniu premiera Mateusza Morawieckiego, sprawił, że jesteśmy bardzo blisko elektrowni jądrowej – choć oczywiście wciąż jest to początek drogi (...)". Szef PEJ zauważył też, że w Polsce, dzięki pracy na polu informowania społeczeństwa, wzrasta akceptacja dla energetyki jądrowej, co jest ważne m. in. ze względu na wykorzystanie potencjału społecznego do budowy przemysłu nuklearnego i swoistej kultury. „Zależy nam na wypracowaniu kadr, które będą w stanie operować sektorem jądrowym w Polsce. Nie chcielibyśmy być tylko obserwatorem – więc tego typu tematy wplatamy w nasze negocjacje ze stroną amerykańską" – wskazał. Prezes Berger powiedział też, że jego spółka jest w przededniu wydania decyzji środowiskowej dla budowy pierwszej elektrowni jądrowej.

Czytaj też

Inny prelegent, Aleksander Śniegocki z Instytutu Reform, podkreślił rolę technologii jądrowych w nadchodzącej przebudowie gospodarki. „Nie potrzebujemy koniecznie, absolutnie atomu, by zbudować neutralny klimatycznie system energetyczny (...), ale energetyka jądrowa jest bardzo użyteczna, bo będziemy potrzebować bardzo dużo czystej energii elektrycznej. Będziemy potrzebować jej do zaspokojenia własnych potrzeb, ale też elektryfikacji transportu, elektryfikacji ogrzewania i zastępowania paliw naftowych i ropopochodnych (...). Atom jest tym elementem, który będzie redukował zapotrzebowanie na import nośników, którymi chcemy zastępować paliwa kopalne" – zaznaczył.

Warto podkreślić, że rozpoczęty renesans atomu przekłada się na ożywienie w przemyśle jądrowym. Firmy zajmujące się tą technologią nie tylko wychodzą na prostą, ale też nabierają wiatru w żagle, dzięki czemu na ryku pojawia się coraz więcej ofert spośród których można wybierać dostawców, projektantów oraz wykonawców. W tym kontekście Europa Środkowa staje się prawdziwym zagłębiem jądrowym – działa tutaj bowiem kilka podmiotów, konkurując ze sobą o kolejne przedsięwzięcia. Mówił o tym Bogdan Plich, Dyrektor Generalny Izby Gospodarczej Energetyki i Ochrony Środowiska, osadzając swoje rozważania w realiach polskiego projektu jądrowego. „Wybrano trzy technologie, które są bardzo konkurencyjne i bezpieczne. Mowa o technologii amerykańskiej, francuskiej i koreańskiej. Spośród tych trzech propozycji dokonano dalszego wyboru, oparto się na technologii amerykańskiej (...). I teraz otwartym pozostaje pytanie, czy pozostać przy jednej technologii czy szukać dodatkowego technologicznego partnera. Oczywiście równolegle toczy się projekt komercyjny, który na ten moment nie jest oficjalnie wspierany przez państwo, czyli przedsięwzięcie PGE i PAK realizowane przy pomocy Koreańczyków. Jakie będą losy tej technologii – to myślę, że niedługo się dowiemy. Natomiast musimy sobie uzmysłowić, że wielość technologii to też wielość wyzwań dla instytucji nadzorujących. To jest także związane z kadrami. Miałbym więc wątpliwości czy wielość technologii to dobre rozwiązanie na tym etapie" – powiedział.

Reklama
Reklama

Komentarze