Analizy i komentarze
Polski atom bez głowy? „Trzeba już teraz zacząć szkolenie operatorów” [RELACJA]
Jeśli Polska nie rozpocznie działań na rzecz wyszkolenia kadry do obsługi reaktorów, może okazać się, że polskiej elektrowni jądrowej nie będzie miał kto uruchomić.
Państwo polskie ma problemy z projektami długofalowymi – na przykład projektem jądrowym. Operowanie wyłącznie w krótkich perspektywach czasowych może pogrzebać szanse na sprawny rozwój atomu. Jednym z ważnych, wieloletnich wyzwań, które stoją na drodze do uruchomienia w Polsce elektrowni jądrowej jest wyszkolenie odpowiedniego personelu. Można sięgnąć w tym zakresie po doświadczenia zagraniczne – np. koreańskie. W Korei Płd. rolę kuźni kadr dla sektora jądrowego pełni placówka KEPCO International Nuclear Graduate School (KINGS), która od 10 lat szkoli specjalistów m. in. w zakresie operowania reaktorami jądrowymi. Pod koniec czerwca szkołę odwiedzili polscy dziennikarze, którzy usłyszeli tam, że rząd w Warszawie już teraz powinien podejmować decyzje w sprawie wyszkolenia kadry operatorów.
Historia szkoły KINGS sięga 2009 roku, kiedy koreańskie spółki jądrowe wchodzące w skład koncernu KHNP zdecydowały się powołać do życia ośrodek naukowy dla kadr przemysłu jądrowego. Pierwszy rocznik studentów rozpoczął naukę w roku 2012, w międzyczasie szkoła rozrastała się, nawiązując współpracę z kolejnymi firmami (np. Daewoo), uczelniami (m. in. z amerykańskim uniwersytetem w San Jose) i ośrodkami naukowymi (takimi jak irańskie centrum szkoleniowe w Buszehr).
KINGS ukończyło dotychczas 447 osób, w tym 218 obcokrajowców z 28 różnych państw. Polska może pochwalić się 5 absolwentami i 4 studentami, którzy uczą się tam obecnie. Polacy biorą też udział w krótkich wymianach semestralnych. Jak przekazali szef KINGS Ki-Pung Yoo oraz dziekan Chang-Lak Kim, absolwenci placówki dochodzą już do stopni dyrektorskich, np. w zbudowanej przez Koreańczyków elektrowni jądrowej Barakah.
Jak pokazują dane zaprezentowane przez władze szkoły, najbardziej zainteresowaniu studiami na KINGS są Afrykańczycy. W ciągu 10 lat istnienia uczelni ukończyło ją 65 osób z państw kontynentu afrykańskiego, 28 innych wciąż tam studiuje. Warto tę informację osadzić w pewnym kontekście: w Afryce działa jak na razie jedna elektrownia jądrowa (w RPA). Niemniej, szereg państw z tego obszaru żywo interesuje się możliwością budowy takich jednostek. Dużą rolę odegrały w tym procesie Chiny i Rosja, które inwestują potężne środki finansowe i polityczne w Afryce, m. in. w infrastrukturę jądrową. Można zatem powiedzieć, że kraje afrykańskie już teraz inwestują w kompetencje potrzebne do funkcjonowania elektrowni jądrowych, które mają być dopiero budowane.
Czytaj też
Podobne decyzje i działania musi podjąć i Polska. O potrzebie szybkiego rozpoczęcia szkolenia polskich operatorów jądrowych mówi prof. Mikołaj Oettingen, Polak z Akademii Górniczo-Hutniczej, który jest jednym z zagranicznych wykładowców KINGS. Stwierdza on wprost, że choć 11 lat, jakie pozostało do planowego uruchomienia pierwszego polskiego reaktora jądrowego, jest względnie sporym zasobem czasu, to jednak decyzje dotyczące procesu szkolenia trzeba podjąć znacznie wcześniej. „Trzeba już teraz rozpoczynać szkolenie operatorów, to jest proces do rozpoczęcia na poziomie krajowym" - twierdzi naukowiec, zaznaczając, że jest sceptyczny wobec pomysłu ściągnięcia do pracy w polskiej elektrowni zagranicznych specjalistów. „Nie zalecałbym importu zagranicznych kadr do zarządzania projektem jądrowym. To polski projekt i powinien być operowany przez Polaków" - dodaje prof. Oettingen.
O znaczeniu operatorów dla tempa realizacji projektów jądrowych Koreańczycy mogą mówić czerpiąc z własnych, przykrych doświadczeń - to przez brak kadry opóźnił się start budowanego przez Koreę projektu Barakah, pierwszej elektrowni jądrowej na Półwyspie Arabskim.
W Korei jeden reaktor obsługiwany jest przez sześć zespołów operatorów, z których każdy składa się z co najmniej 10 osób. Oznacza to, że komplet personelu operacyjnego dla jednej jednostki tworzy co najmniej 60 wyspecjalizowanych pracowników. Takiego potencjału nie da się zbudować z dnia na dzień – dlatego Polska powinna już teraz podejmować decyzje dotyczące szkolenia przyszłych operatorów. Warto w tym celu zbadać i wykorzystać obecny potencjał polskich uczelni oraz współpracować z partnerami, którzy zagwarantują szkolenie praktyczne.
Prof. Zmijewski
Słuszna opinia. Gdy Polska planowała Żarnowiec nasi studenci byli wszechobecni w ZSRR, Koreii północnej i wszędzie tam gdzie „demoludy” sięgały, Polska w tym czasie wyedukowala Ok 1000 fachowców. Większość to dziś emeryci.
rmarcin555
NIe ma obawy. Jestem pewien, że w Toruniu powstanie wkrótce odpowiedni kierunek. Za państwową dotacje. No i seminaria mają wolne moce. Można też powołać nowy zakon.: ojców atomistów.