Reklama

Analizy i komentarze

Polska straci atom z Korei na rzecz Czech? Zdecydowana Praga vs. chwiejna Warszawa

Fot.: KHNP
Fot.: KHNP

Czesi zdecydowali: rozbudowę elektrowni jądrowej przeprowadzi koreańska spółka KHNP. Ten krok może rzutować nie tylko na czeską energetykę – wybór Pragi niesie ze sobą poważne konsekwencje także dla Polski.

Koreańska spółka KHNP wygrała przetarg na rozbudowę czeskiej elektrowni Dukovany o co najmniej dwa dodatkowe reaktory. Tym samym, Koreńczycy pokonali drugiego oferenta, czyli francuski EDF który był uważany za pewnego zwycięzcę. Według złożonej oferty KHNP wyposaży nowe bloki w jednostki typu APR1000; koszt budowy jednego bloku ma wynieść 200 miliardów koron czeskich (ok. 34 mld złotych).

Już w kwietniu tego roku Czesi otrzymali od Komisji Europejskiej zatwierdzenie mechanizmu pomocy publicznej dla jednej z jednostek w Dukovanach. Rząd w Pradze zapowiedział, że spodziewa się, iż pozwolenie na budowę zostanie wydane w roku 2029, a pierwsza jednostka wejdzie do systemu w roku 2036. Co ważne, Koreańczycy mogą rozbudować nie tylko Dukovany, ale także drugą czeską elektrownię jądrową – Temelin. Przetarg zakładał bowiem niewiążącą opcję postawienia kolejnych dwóch jednostek właśnie w tej lokacji.

Czeski przetarg od początku budzi wiele emocji nad Wisłą – przede wszystkim dlatego, że o czeski kontrakt ubiegali się ci sami oferenci, co o polski atom, czyli koreański KHNP, francuski EDF oraz amerykański Westinghouse. Amerykanie zostali jednak wykluczeni z przetargu z niejawnych powodów, z kolei Francuzi przegrali w rywalizacji z Koreańczykami.

Czytaj też

Jednakże decyzja Pragi ws. współpracy z KHNP sprawiła, że rozbudowa elektrowni jądrowych w Czechach stała się dla Polaków ważna z jeszcze jednego powodu. Zaangażowanie Koreańczyków nad Wełtawą może bowiem pozbawić Polskę pewnych przewag w relacjach z Koreą.

Spółka KHNP zaangażowana jest w realizowany razem z PGE oraz ZE PAK projekt jądrowy w Wielkopolsce (Pątnów/Konin). Przedsięwzięcie to nie jest częścią rządowego planu budowy atomu – to odrębne działanie, przedstawiane jako „komercyjne”. Fundamenty pod nie położył jeszcze w 2022 roku wicepremier Jacek Sasin. Od tego czasu projekt w Wielkopolsce nie posunął się zbyt daleko. Jednakże tajemnicą poliszynela było, że strona koreańska traktowała Polskę jako bramę do Unii Europejskiej. Koreańczycy chcieli zdobyć u nas przyczółek swoją technologią jądrową - a potem promować ją dalej w Europie.

Reklama

Tymczasem Warszawa nie dawała jasnych sygnałów, co chce dalej robić z tym projektem. Pod koniec czerwca 2024 roku Polityka Insight poinformowała – w dość niejasnych słowach – że przedsięwzięcie zostało zawieszone. Nowy polski rząd, wyłoniony po wyborach w październiku 2023 roku, miał bowiem z dużą rezerwą podchodzić do planów energetycznych, które firmował swym nazwiskiem wicepremier Sasin. Polska nie spieszyła się z podejmowaniem decyzji ws. projektu z Koreą z uwagi na jeszcze jeden czynnik, tj.: prowadzone z Seulem rozmowy na temat zakupu broni. Elektrownię jądrową można było bowiem wykorzystać jako argument w negocjacjach militarnych.

Jednakże po decyzji Pragi ws. KHNP sytuacja zmienia się diametralnie. Impas ws. elektrowni w Wielkopolsce zaczyna grać na niekorzyść Polski – brak decyzji może teraz sprawić, że uwaga Korei przeniesie się bezpowrotnie na Czechy, bo tam szanse na postawienie elektrowni są nieporównywalnie większe. Świadczy o tym nie tylko wygrana w przetargu, ale także zatwierdzenie przez KE modelu finansowania przedsięwzięcia. Polska jak dotąd nie była w stanie zrobić tego nawet dla – znacznie bardziej rozwiniętego – projektu w Choczewie realizowanego we współpracy z Amerykanami. Tym samym wybór Pragi sprawił, że Warszawa może łatwo utracić zarówno szanse na lepsze warunki inwestycyjne ze strony Korei (czyli np. na większe finansowanie przedsięwzięcia), ale także lewar do rozmów z Seulem np. ws. zakupów broni.

Sytuację tę warto zestawić nieoficjalnymi informacjami, które krążą wokoł nowelizowanej obecnie Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku. Według tych głosów, polski projekt jądrowy miałby zostać ograniczony do dwóch lokalizacji (zamiast obecnie sugerowanych dwóch lub trzech), przy czym druga miałaby znaleźć się właśnie w Wielkopolsce. Oznacza to, że przedsięwzięcię Pątnów/Konin zostałoby wciągnięte na pokład projektu rządowego.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama