Reklama

Analizy i komentarze

Minęło 14 lat od zamknięcia ostatniego reaktora RBMK w UE. Lekcje z Litwy [ANALIZA]

31 grudnia 2023 r. minęło 14 lat od zamknięcia ostatniego bloku jądrowego w Litwie. Ignalińska Elektrownia Jądrowa odpowiadała za ponad 70% energii elektrycznej dostarczanej do litewskich odbiorców w roku jej zamknięcia (2009 r.). Jaka jest historia obiektu, który był jednocześnie świadectwem przynależności Litwy do bloku wschodniego, jak i gwarancją suwerenności energetycznej kraju? Jak radzi sobie litewska energetyka po prawie półtorej dekady od wyłączenia elektrowni oraz jakie wnioski płyną z tej kontrowersyjnej historii zza naszych granic dla Polski?

Reklama

Historia elektrowni Ignalina

Reklama

Elektrownia Jądrowa w Ignalinie składała się z dwóch lekkowodnych reaktorów z moderatorem grafitowym - typu RBMK, które zostały wybudowane w latach 80. przez Związek Radziecki. W 1986 r. awaria reaktora w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej podważyła bezpieczeństwo technologii RBMK, która została zastosowana zarówno w elektrowniach w Ignalinie, jak i w Czarnobylu. Co ciekawe, ze względu na wizualne podobieństwo do elektrowni jądrowej w Czarnobylu, Ignalina służyła jako miejsce kręcenia miniserialu HBO Czarnobyl z 2019 roku. Pomimo katastrofy drugi z bloków w Ignalinie został oddany, chociaż z rocznym opóźnieniem, w 1987 r. Oczywiście eksploatacja elektrowni wzbudzała ogromne kontrowersje, ale bardziej nowoczesne bloki, o większej mocy (1500 MW każdy) zaopatrywały w energię mieszkańców terenów dzisiejszej Litwy, Łotwy, Estonii, części Białorusi i Obwodu Kaliningradzkiego. Technologia, która zakwestionowała jakość sowieckiej myśli technicznej oraz tragiczne konsekwencje jej stosowania w Czarnobylu są pośrednio uważane za jeden z powodów rozpadu ZSRR. Tymczasem po uzyskaniu niepodległości przez Kraje Bałtyckie Ignalińska Elektrownia Jądrowa, wykorzystująca tę samą technologię, dla Litwinów stawała się gwarancją niezależności energetycznej i fundamentem rozwoju gospodarczego. Tania, krajowa produkcja energii zmniejszyła uzależnienie od rosyjskich surowców, produktów a tym samym i wpływów. Dzięki temu Litwa była gotowa do swojej drogi na zachód, której celem w jej przypadku, jak i wielu państw byłego bloku wschodniego było przystąpienie do upragnionej wspólnoty Unii Europejskiej (UE).

Kamień węgielny akcesji Litwy do Unii Europejskiej

Reklama

W 1998 r. Litwa jako aspirujący kraj europejski formalnie złożyła wniosek o członkostwo w UE. W celu przystąpienia do wspólnoty europejskiej państwa musiały spełnić określone polityczne i gospodarcze wymogi. Wyjątkowym warunkiem przystąpienia Litwy do UE było zamknięcie reaktorów jądrowych w Ignalinie ze względu na brak wystarczających standardów bezpieczeństwa elektrowni. Paradoksalnie budowę relacji międzynarodowych z zachodem Litwa musiała zacząć od rozbiórki jednostki, która przyczyniła się w pewnym stopniu do jej suwerenności. Rząd litewski zgodził się na to mimo wyraźnego sprzeciwu społecznego. Okazuje się, że nie tylko budowa elektrowni atomowej jest kosztowna, ale również jej rozbiórka, której koszt wyniesie około 3,5 mld euro i zgodnie z planem ma potrwać do 2038 r. Dotychczas wydano 1,1 mld euro, z których około 95 % zapewniła społeczność międzynarodowa UE. W 2001 r. utworzono Międzynarodowy Fundusz Wsparcia Likwidacji Ignaliny, zarządzany przez Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOR), którego uczestnikami są również Komisja Europejska i 15 krajów-darczyńców, w tym Polska. W sylwestra 2023 r.  będziemy obchodzić 19 i 14 rocznicę zamknięcia odpowiednio 1. i 2. bloku jądrowego w Ignalinie. Co to oznacza dla litewskiej gospodarki?

Bezpieczeństwo energetyczne Litwy.

Od czasu wyłączenia Ignalińskiej Elektrowni Jądrowej z systemu elektroenergetycznego Litwa z eksportera energii stała się importerem netto energii elektrycznej. Od 13 lat w jej systemie występuje znaczący deficyt  własnej produkcji energii elektrycznej (prawie 10 000 GWh rocznie), który jest rekompensowany dostawami od praktycznie wszystkich sąsiadów oraz przede wszystkim od Szwecji, która funkcjonuje wspólnie z Litwą w regionalnej giełdzie energii elektrycznej - Nordpool. O dziwo jedynym wśród wymienionych krajów, który importuje netto więcej energii niż eksportuje jest Polska. W przyszłości zgodnie z polityką energetyczną Litwy ma się to diametralnie zmienić, gdyż planuje ona zwiększenie przepustowości interkonektorów z Polską a w następstwie intensywną integrację z europejskim systemem elektroenergetycznym. Integracja ma na celu zabezpieczenie dostaw energii elektrycznej oraz uchronienie od szantażów handlowych w zakresie energetyki przez Federację Rosyjską, szczególnie po jej zbrojnym ataku na Ukrainę. Ponadto Litwa jako państwo sąsiadujące z Rosją przez lata polegała na dostawach surowców energetycznych właśnie od wschodniego sąsiada. Z powodu umacniającej się destabilizacji stosunków geopolitycznych w regionie Litwa konsekwentnie dywersyfikuje dostawy nośników energii, sposoby wywarzania energii elektrycznej oraz zwiększa krajowe zdolności akumulacji energii od 10 lat. Po eskalacji konfliktu w 2022 r. zintensyfikowano starania związane ze zwiększeniem swojej niezależności energetycznej, w szczególności rezygnując z dostaw od Rosji. Jednakże Republika Litewska dalej nie znajduje faktycznych rozwiązań na istniejący problem luki wytwórczej, czego jej obywatele doświadczają w wysokich cenach energii i poziomie ubóstwa energetycznego.

Autor. Kacper Jabłoński

Rysunek 1. Zestawienie rocznej konsumpcji z produkcją krajową i importem netto energii elektrycznej w Litwie w latach 2008-2022. Źródło: opracowanie własne autora na podstawie danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej oraz Litgrid.

Luka wytwórcza. Czy Polsce też to grozi?

Jak widać na przykładzie Litwy, regulacje i wymagania UE, chociaż często niosą za sobą niebagatelne koszty, są skrupulatnie rozliczane. Nawet pomimo ogromnego znaczenia gospodarczego instalacji te z nich, które nie spełniają europejskich standardów podlegają stanowczej likwidacji. W kontekście zmieniających się paradygmatów europejskiej energetyki i sposobów generacji energii powinniśmy poddać kontroli nasz rodzimy park wytwórczy. Średni wiek bloków węglowych w Polsce przekracza już 40 lat. Istnieje zatem konieczność przeprowadzenia wielkoskalowych inwestycji, mających na celu zastąpienie przestarzałych jednostek węglowych innymi źródłami energii, które nie będą podatne na ryzyko wyłączenia ze względów regulacyjnych czy technicznych. Już istniejący problem luki wytwórczej nad Wisłą nasili się po 1 lipca 2025 r., kiedy jednostki węglowe zostaną wykluczone z funkcjonowania w ramach mechanizmów rynku mocy. W latach 2023-2025 Krajowy System Elektroenergetyczny straci ponad 2,5 GW mocy, a następnie 5 GW w 2030 r. Jeśli nie wzmocnimy starań na rzecz uzupełnienia luki o nowe jednostki wytwórcze w Polsce, podobnie jak nasi sąsiedzi będziemy zmuszeni do oparcia bezpieczeństwa energetycznego o import energii, co zawsze stanowi ryzykowne i szkodliwe rozwiązanie dla interesu każdego państwa.

Kacper Jabłoński, SKN Energetyki SGH

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. Anonymous

    Porzucić zgubną ideologię dekarbonizacji, wypiąć się na skrajnie niekorzystne dla Polski "regulacje klimatyczne" (oparte na nieudowodnionej hipotezie o rzekomo antropogennym ociepleniu klimatu) i korzystać z jednego z polskich głównych bogactw naturalnych, jakim jest węgiel. Krótko mówiąc: realizować POLSKI interes narodowy zamiast np. niemieckiego. Niemcy stracili ogromne środki na zaspokajanie szalonych pomysłów Zielonych (odejście od energetyki jądrowej) a jednocześnie wycinają pradawne lasy po to, żeby stawiać tam farmy wiatrowe. To znamienny przykład niszczenia przyrody w imię jej rzekomej ochrony.