Reklama

Gaz

Niemcy: prace przy budowie gazociągu Nord Stream 2 wznowione

Fot. nord-stream.com
Fot. nord-stream.com

Na Morzu Bałtyckim u wybrzeży wyspy Rugia rosyjskie statki wznowiły budowę gazociągu Nord Stream 2. Kilkanaście rosyjskich statków kursuje między wyspami Rugia i Bornholm. Drugi tuzin jest na kotwicy około 25 km na południe od wyspy Bornholm - informuje portal NDR.

W samym środku tego wszystkiego znajduje się Fortuna, barka układająca, która została wcześniej wyposażona i przebudowana w Wismarze. Ostatnio trzeba było wstrzymać prace ze względu na trudne warunki atmosferyczne.

Wokół Fortuny obowiązuje zakaz żeglugi na odległość 1,5 mili morskiej. Filmowanie jest zabronione. Rzecznik Nord Stream Steffen Ebert niechętnie ujawnia, jak daleko naprawdę posunęły się prace. Na początku miesiąca w duńskiej wyłącznej strefie ekonomicznej (EEZ) nadal istniała luka w rurociągu o długości ok. 120 km.

Zgodnie z pozwoleniem na budowę, wydanym przez Duńską Agencję Energetyczną, na wykonanie odpowiednich prac związanych z układaniem rur przewidziano 115 dni. Rzecznik prasowy powiedział NDR, że Nord Stream 2 przedstawił harmonogram z datą zakończenia prac do końca maja. Jednakże prace budowlane mogą potrwać dłużej.

Reklama
Reklama

Rosyjski koncern Gazprom jest uzależniony od dobrej pogody i pomocy niemieckich i europejskich firm, aby móc szybko kontynuować budowę. Według analizy przeprowadzonej przez Saschę Lohmanna z Fundacji Nauki i Polityki (SWP) w Berlinie, przedsiębiorstwa te podjęłyby jednak duże ryzyko. Ekspert podejrzewa, że kolejne firmy wycofują się z projektu gazociągu, nie chcąc znaleźć się na liście sankcji USA, które są przeciwne budowie Nord Stream 2.

Jego zdaniem nowo utworzona fundacja ekologiczna rządu krajowego Meklemburgii-Pomorza Przedniego w Schwerinie, wspierająca budowę NS2, nie zapewnia żadnej ochrony. Rząd landowy, twierdzi Lohmann, błędnie zakłada, że rząd USA nie może podejmować działań przeciwko instytucjom publicznym. Skoro sama fundacja chce się uaktywnić gospodarczo, to może być traktowana przez Amerykanów jako przedsiębiorstwo gospodarcze - analizuje politolog.

Niedawno przedstawiciele Demokratów i Republikanów w Kongresie USA wezwali administrację prezydenta Bidena do przekazania listy firm zaangażowanych w budowę Nord Stream 2. Mówi się, że jest na niej ponad 100 firm.

W Danii, przez której wody przebiega brakująca część gazociągu, dyskusja o Nord Stream 2 rozgorzała na nowo pod koniec ubiegłego roku. Szefowa socjaldemokratycznego rządu Mette Frederiksen powiedziała, że od początku była przeciwna projektowi, ponieważ uczyni on Europejczyków zbyt zależnymi od Rosji.

Niemniej mało kto spodziewa się, że Duńczycy będą stawiać przeszkody na drodze Nord Stream 2. Zdaniem politolog Amelie Theussen z południowo duńskiego Uniwersytetu w Odense, kraj jest zbyt zajęty walką z pandemią koronawirusa. A Duńczycy znaleźli się między młotem a kowadłem. Z jednej strony USA jako mocarstwo, a z drugiej Niemcy jako sąsiad i największy partner handlowy.

Rzecznik prasowy Nord Stream 2 podkreśla, że prace związane z układaniem rur prowadzone są zgodnie z duńskimi pozwoleniami. Jednakże obejmują one również to, że na koniec inwestycja musi być przetestowana i zatwierdzona przez niezależną stronę. Duńska licencja operacyjna wymienia norweską firmę DNV Gl, największe towarzystwo klasyfikacyjne na świecie. Firma wycofała się jednak z projektu z powodu zagrożenia sankcjami ze strony USA. Nie wiadomo jeszcze, kto ją zastąpi.

Lohmann jest zdania, że mimo wszystkich przeszkód gazociąg Nord Stream 2 zostanie ukończony. Pytanie tylko: jaka będzie jego jakość, jak długo to potrwa i jak drogi okaże się w efekcie końcowym. Jego zdaniem, będzie to zależało od tego, jak dobrze głównemu inwestorowi, Gazpromowi, uda się własnymi siłami zrekompensować wycofanie się europejskich firm.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama