„Bez energii atomowej nie spełnimy unijnych wymogów” – stwierdził Józef Sobolewski, Dyrektor Departamentu Energii Jądrowej w Ministerstwie Energii w rozmowie z Energetyka24. Jego zdaniem inwestowanie w odnawialne źródła energii jest błędem, zaś budowa pierwszej polskiej elektrowni atomowej powinna być dla Polski priorytetem. Zapowiedział także kompleksową strategię ministerstwa ws. walki z dezinformacją wymierzoną w realizację projektu. Ujawnił również zręby modelu finansowego tej inwestycji.
Piotr Maciążek: Czy możliwe jest dokończenie projektu budowy elektrowni jądrowej skoro od tylu lat spółka PGE EJ1, która zarządza tą inwestycją, wydaje na nią pokaźne środki bez wyraźnego efektu?
Józef Sobolewski: Oczywiście są na ten projekt wydawane pieniądze, ale z perspektywy branży energetycznej to nie są wielkie środki. Wyolbrzymianie tych kwot to przesada. To, że nie wydano ich do końca właściwie to inna sprawa. Nie uważam, żeby wydawanie ich na olbrzymie apanaże dla menadżerów było optymalne. Niemniej zrobiono za te środki trochę pożytecznych rzeczy. Przygotowano m.in. kwestie legislacyjne o czym mówiłem niedawno w Sejmie.
Nasz rząd de facto wstrzymał tylko proces przetargowy, ponieważ nie odpowiadał on naszym potrzebom kopiując rozwiązania angielskie. To, że zmieniono proces przetargowy nie zmienia faktu, że projekt jest kontynuowany, badania środowiskowe i geologiczne w potencjalnych lokalizacjach trwają.
I stąd dwa lata nowego rządu bez decyzji czy kontynuować czy przerwać inwestycję w polską elektrownię atomową?
Te dwa lata to jest szereg innych aspektów. Przez te 1,5 roku, bo tyle pracuję w Ministerstwie Energii, sformułowano raport o tym co zostało do tej pory zrobione. Został on w ubiegłym roku przedstawiony Radzie Ministrów i zaakceptowany. Dokument wyraźnie mówi, że do końca 2017 r. departament energii jądrowej w Ministerstwie Energii ma czas na weryfikację projektu jądrowego. Weryfikacja trwa i będzie dość głęboka.
Zobacz także: Kluczowy dokument ME odłożony na ostatnią chwilę. Co z negocjacjami klimatycznymi z Brukselą? [ANALIZA]
Jak rozumiem do końca roku jakaś decyzja zapadnie?
Mógłby Pan sprecyzować, jakiej dokładnie decyzji Pan oczekuje?
Przedstawienia modelu finansowania, technologii…
Po pierwsze, program trwa i nie został wstrzymany. Po drugie, minister energii jasno zakomunikował, że podjął decyzję, że elektrownia będzie budowana. Jest to także zawarte w Planie Morawieckiego. Trzeba po prostu te rzeczy połączyć. Państwo oczekujecie jakiejś spektakularnej decyzji z prostym komunikatem: „budujemy energetykę jądrową”…
Czyli jak rozumiem jest wewnętrzny konsensus w rządzie, że budujemy elektrownię jądrową i takie deklaracje są niepotrzebne?
Ja mogę odpowiadać za mojego ministra. To mój szef i z nim rozmawiam.
Ale o Planie Morawieckiego Pan wspomniał…
Z Ministerstwem Rozwoju, ponieważ to są nasi sąsiedzi, oczywiście też rozmawiamy. Były konsultacje, gdy tworzono Plan Morawieckiego. Proszę zwrócić uwagę, że istnieje bardzo silne lobby OZE, które wykorzystuje wszelkie możliwości, żeby osiągnąć swoje cele.
Spytam inaczej, w którym miejscu nie ma międzyrządowego konsensusu? Dlaczego nie ma decyzji, że projekt będzie kontynuowany?
Jak to nie ma decyzji. Ja cały czas Panu mówię, że projekt jest realizowany.
Ministerstwo Energii wyraźnie podkreślało, że może zostać zatrzymany.
Nigdy tak nie powiedziało! Tylko proces przetargowy został zatrzymany. Rozpocznie się on według nowych zasad na początku przyszłego roku, po wcześniejszej akceptacji Rady Ministrów.
Spodziewa się Pan takiej akceptacji?
Tak.
Jak Pan sobie wyobraża udział atomu w polskim miksie energetycznym?
W Sejmie powiedziałem, że moim marzeniem jest, by atom zajął miejsce węgla, gdy jego udział w 2050 r. zmaleje do 50%.
Nigdy tego nie ukrywałem, że rozwój energetyki odnawialnej niedostosowany do polskich warunków uważam za błąd. Jest to proces narzucony z zewnątrz. Wymusza się na nas akceptację udziału OZE. To wpływanie na nasz miks energetyczny, a według Traktatu o funkcjonowaniu UE to domena państw członkowskich.
Od wszystkich przyszłych rządów będzie zależało jak ochronią interesy Polski w energetyce.
Zobacz także: Atomowy „kot Schrödingera”: polska elektrownia atomowa na Ukrainie? [ANALIZA]
O konsensus ponadpartyjny dla atomu jeszcze spytam, ale najpierw chciałem zapytać o inną kwestię. Jeśli atom nie powstanie to jak według Pana wypełnimy unijne normy klimatyczne?
Nie wyobrażam tego sobie.
Czyli nawet w modelu wzrostu udziału OZE w miksie nie wypełnimy tych norm? Zastanawiam się bo z przyczyn legislacyjnych wiatraki tracą impet, klastry to nie ta skala…
Klastry mają znaczenie lokalne.
Wracając do Pana pytania - nie da się opierać miksu na źródłach niestabilnych. Wiatrak musi być wspomagany blokiem konwencjonalnym. Często są to stare bloki, które są najtańsze w koszcie uruchomienia, gdy następuje przerwa generacji energii wiatrowej. One są też najbardziej emisyjne. Więc spadek emisji przy stawianiu na wiatraki jest ograniczony.
Powiedział Pan w Sejmie, że pierwszy blok elektrowni atomowej powinien zostać sfinansowany ze środków własnych, przez państwo. O jakie środki chodzi? Czy to są środki spółek z udziałem skarbu państwa?
Nie przez Państwo, a chodzi o środki krajowe.
Chciałbym żeby Pan to doprecyzował.
Chodzi o pieniądze pochodzące z Polski, ale nie z budżetu Państwa.
Czyli spółki z udziałem skarbu państwa?
Polacy trzymają na kontach na bardzo niskim oprocentowaniu kilkaset mld zł. To co teraz powiem to oczywiście hipoteza. A jeśli ja zaproponowałbym Panu za Pana środki wyższe oprocentowanie?
Mówimy o „atomowych obligacjach”?
Ja tego nie powiedziałem, ale chciałem Panu uzmysłowić fakt, że nie ma powodu by korzystać z budżetu. W Polsce są środki finansowe, które są słabo wykorzystywane i nie muszą to być środki spółek.
Zobacz także: Zyski czy bezpieczeństwo? Dylemat strategicznych projektów polskiej energetyki [KOMENTARZ]
Może Pan rozwinąć tą myśl?
Nie. To nie jest dobry moment.
Spółki z udziałem skarbu państwa ratują górnictwo. Jedyna duża, która ma wolne środki to Orlen. Trudno mi sobie wyobrazić „atomowy Orlen”…
Rozmawiamy o energetyce jądrowej a nie o wyobraźni…. Jest naprawdę wiele możliwości.
Atrakcyjność inwestycyjna w projekty jak bloki jądrowe na całym świecie napotyka problemy. Tu są potrzebne gwarancje państwa.
Widzi Pan, państwo to największe ryzyko w projekcie, ze względu na zmiany prawa i zmiany rządów. A elektrownia jądrowa to projekt na wiele dziesiątek lat.
Podczas wystąpienia sejmowego powiedział Pan dokładnie te słowa. A skoro projektowi zagraża brak konsensusu politycznego to chciałem spytać czy konsultujecie go z opozycją?
To nie jest tak, że ja nie widzę potrzeby komunikowania tego w szerszym aspekcie. Tyle tylko, że ja nie jestem politykiem. Ja się zatrudniłem w ministerstwie, aby zrealizować ten projekt. Jeśli nie będzie to możliwe, moja obecność nie będzie tu potrzebna.
Chciałem spytać z jakimi partnerami technologicznymi rozmawiacie ws. budowy pierwszej elektrowni jądrowej?
Rozmawiamy z państwami, w których są firmy z odpowiednim know-how. Odwiedziliśmy kraje potencjalnych dostawców technologii.
Czy Francja lub Stany Zjednoczone nas interesują skoro tamtejszy sektor jądrowy jest w kryzysie finansowym?
Technologia i finansowanie to są dwie różne rzeczy. Problem nie jest w technologii, no może francuska jest przewymiarowana, ale problem jest w kompetencjach. Kraje Zachodnie długo nie budowały żadnych reaktorów.
Odchodzą od energetyki jądrowej…
To nie jest prawda.
Zobacz także: Piotrowski dla Energetyka24: Atom to bardzo racjonalne rozwiązanie
Ale buduje się najwięcej siłowni jądrowych w Europie Środkowo-Wschodniej i Azji.
Kraje Zachodnie przestały to robić, bo uznały, że na tym etapie wystarczy im taka ilość elektrowni. Problem polega na tym, że jak się nie buduje to się traci kompetencje. I te kraje tak naprawdę utraciły te kompetencje.
Czyli kompetencje są w Azji?
Tak to wygląda.
A czy będziemy rozmawiać z Rosjanami o naszej pierwszej elektrowni atomowej?
Przetarg będzie otwarty. Zgodnie z zasadami WTO mogą w nim wziąć udział, ale dla nas to politycznie nieakceptowalne.
Pojawiły się w prasie informacje o chińskim offsecie związanym z projektem jądrowym w Polsce. Proszę o komentarz.
W ramach modeli finansowych rozważamy wszystkie opcje. Czy planujemy offset? Dyskutuje się wszystkie możliwe rozwiązania.
Czyli offset jest możliwy?
Tak, ale niekoniecznie najbardziej optymalny.
Jak Pan skomentuje propozycję kupna przez Polskę elektrowni atomowej na Ukrainie?
Propozycja sprzedaży energii i współpracy przy elektrowni jądrowej Chmielnicki, w takiej czy innej formie, była nam przedstawiona już ponad rok temu.
Skoro leży na Pana biurku od roku nie musi Pan w zasadzie odpowiadać na moje pytanie…
[Śmiech] Ma Pan rację. Powinniśmy być niezależni energetycznie. Moim zdaniem podobnym błędem było uruchomienie LitPolLink zanim zbudowano elektrownię jądrową Visagina.
Niemal wyłącznie importujemy przez niego energię. Ale czy to problem połączenia czy struktury polskiej energetyki?
Połączenia.
Czyli dowiedziałem się właśnie, że LitPolLink2 nie będzie…
Nie. Ja tak nie powiedziałem.
Czy pod kątem rozwoju sieci przesyłowych lokalizacja polskich morskich farm wiatrowych i atomu nie będzie się wykluczać?
Polska planuje farmy morskie? Przecież nie ma programu polskiej morskiej energetyki wiatrowej.
Tak się mówi, że będą farmy morskie. To m.in. jeden z wariantów strategii spółki PGE.
To nie oznacza, że to będzie realizowane. Na pewno nie przed 2030 r.
Lokalizacja farm i atomu nie będą kolidować…
[Śmiech]
Czy równolegle do prac nad modelem finansowym i technologicznym atomu ministerstwo pracuje nad strategią informacyjną? Dziś poparcie dla atomu jest duże w społeczeństwie, ale wystarczy kilka łańcuszków sms takich jak nieprawdziwe wiadomości o skażeniu z belgijskiej siłowni jądrowej…
Prowadzimy dość szerokie działania popularyzacyjne i edukacyjne dotyczące energetyki jądrowej. Jeśli chodzi o kompleksowy program w oparciu o zewnętrzne firmy to jeszcze go nie mamy.
Jeszcze? Jest planowany?
[Śmiech] Czyli jednak coś Panu powiedziałem.
Dziękuję za rozmowę.
Zobacz także: Wicepremier Morawiecki dla Energetyka24: Jestem zwolennikiem taniej energetyki jądrowej