Reklama

Gaz

Rosja chce wpływu na Korytarz Południowy. „Kurdyjski wytrych” [KOMENTARZ]

Korytarz Południowy to planowana sieć gazociągowa pomiędzy Azerbejdżanem i Włochami, która ma pomóc uniezależnić Stary Kontynent od dostaw rosyjskiego gazu. Tymczasem jedna z największych powiązanych z Kremlem spółek znalazła sposób na uzyskanie wpływu na tę inicjatywę. 

Jak informują rosyjskie media, powiązany z Kremlem gigant energetyczny, spółka Rosnieft, planuje do końca roku podpisać z rządem irackiego regionu autonomicznego Kurdystanu umowę dotyczącą rozbudowy infrastruktury gazowej.

Powyższa informacja, jeżeli znajdzie potwierdzenie w rzeczywistości, może mieć kluczowe znaczenie w kontekście geopolitycznym. Po pierwsze, w dobie rosnących napięć pomiędzy autonomią kurdyjską i rządem irackim może ona oznaczać, że Rosja, niezwykle aktywna na Bliskim Wschodzie m.in. za sprawą konfliktu syryjskiego, poprze w jakimś wymiarze dążenia autonomiczne irackich Kurdów. Najwyraźniej w zamian za wymierne zyski ekonomiczne w postaci umów dla swoich przedsiębiorstw. 

Oczywiście rodzi to wiele znaków zapytania. Rosja tradycyjnie wspiera reżim prezydenta Baszara al-Asada, któremu zależy na ponownej integracji Syrii, w sporej mierze kontrolowanej przecież przez lokalne siły kurdyjskie. Czy uda się w takim razie pogodzić wodę i ogień? Dyplomacja widziała już bardziej zastanawiające konfiguracje.

Wydaje się również prawdopodobne, że budowa nowego gazociągu przez Rosnieft doprowadziłaby do eskalacji konfliktu między władzami regionu autonomicznego Kurdystanu i władzami w Bagdadzie. Rura ma bowiem brać swój początek z Kirkuku, a kontrola nad nim jest kwestią sporną.

Informacje przytaczane przez rosyjskie media mówią również o udziale tureckich firm w przedsięwzięciu, co mogłoby wskazywać na szerszą koncepcję polityczną. Dla Ankary „kwestia kurdyjska” jest kluczowa z perspektywy zachowania integralności terytorialnej i stale stanowi punkt zapalny w regionie.

Dużo ciekawiej od opisywanych powyżej rozgrywek dyplomatycznych wygląda aspekt potencjalnego zintegrowania planowanego gazociągu z tzw. Korytarzem Południowym (to planowana sieć przesyłowa gazu ziemnego mająca ciągnąć się przez Azerbejdżan, Gruzję, Turcję, Grecję, Albanię aż do Włoch), będącego kluczowym projektem Unii Europejskiej, mającym uniezależnić ją od rosyjskiego gazu.

Najwyraźniej strona rosyjska wypracowała ciekawą koncepcję uzyskania wpływu na kształt system przesyłowego, który docelowo ma uderzyć w jej interesy. Nie trudno wyobrazić sobie sytuację, w której główne źródło surowca dla Korytarza Południowego tj. Azerbejdżan będzie mieć niespodziewane kłopoty z zaopatrzeniem rurociągów w surowiec (warto wspomnieć tu o skutecznym ataku rosyjskich dywersantów na ropociąg BTC w Turcji w 2008 r.). Strategia ta może przynieść także korzyści stricte polityczne oprócz ekonomicznych.

Warto zwrócić uwagę na fakt tego, że azerskie złoża gazu, na które Europa spogląda z nadzieją, od dłuższego czasu znajdują się w centrum zainteresowania interesów energetycznych Rosji. Próby wejścia w akcjonariat perspektywicznego Pola Apszerońskiego na Morzu Kaspijskim podejmował…właśnie Rosnieft. Moskwa próbowała także na inne sposoby wpływać na Korytarz Południowy. Jedna z koncepcji promowanych przez rosyjską prasę zakładała m.in. integrację z nim planowanego gazociągu Turkish Stream z Rosji do Turcji. Tymczasem dziennik Kommiersant na swoich łamach nazywa projekt nowego gazociągu w Kurdystanie, który miałby zostać zrealizowany przez Rosnieft, „drugim Turkish Streamem”…

Zobacz także: Gazprom odzyskuje Chorwację i ma własną propozycję dla Trójmorza [ANALIZA]

 

 

Reklama
Reklama

Komentarze