Reklama

Ropa

Naftowy szantaż Rosji: Białoruś i Ukraina sięgną po ropę przez Odessę

Rosja zapowiedziała znaczne zmniejszenie dostaw ropy na Białoruś (są kontraktowane kwartalnie). Tymczasem zysk generowany przez białoruskie rafinerie to spora część wpływów budżetowych reżimu Aleksandra Łukaszenki, który przeżywa duże problemy gospodarcze. Według nieoficjalnych informacji Energetyka24.com w odpowiedzi na stanowisko rosyjskie Mińsk rozpoczął rozmowy z partnerem ukraińskim na temat wykorzystania Odessy do sprowadzania ropy od alternatywnego dostawcy.

Białorusko-rosyjskie relacje energetyczne są napięte od dłuższego czasu. Jeszcze w 2015 r., w związku z dewaluacją rubla, władze w Mińsku odmówiły dostaw paliw do Rosji, których wolumen w porozumieniu dwustronnym powiązano z wielkością importu ropy z tego kraju. W 2016 r. kwestię tę uzupełnił również spór o ceny gazu dostarczanego przez Gazprom na Białoruś, która domagała się zniżki za surowiec w ramach obowiązującej wspólnej przestrzeni celnej.

Dziś sytuacja coraz bardziej eskaluje. Rosja ponosząca ciężar niskich cen ropy i zachodnich sankcji domaga się realnych ustępstw reżimu Aleksandra Łukaszenki w zamian za dalsze subsydiowanie gospodarki białoruskiej. Natomiast Białoruś zmagająca się z coraz większymi problemami gospodarczymi chce prowadzić tradycyjną politykę „balansowania” pomiędzy wschodem i zachodem. Wymownym tego przykładem jest reset z UE postępujący równolegle do pogarszających się relacji Mińska z Moskwą. Procesy te analitycy uważają za tradycyjne dla stosunków białorusko-rosyjskich i w związku z tym bagatelizuje się je. Tymczasem począwszy od 2015 r. wyraźnie daje o sobie znać skokowy wzrost napięcia pomiędzy tymi państwami. Pytaniem otwartym pozostaje to czy powoli nie zbliżamy się do apogeum tego zjawiska biorąc pod uwagę narastanie różnic dwustronnych nie tylko w obrębie energetyki, ale także spraw bezpieczeństwa (niedawny bojkot przez Łukaszenkę szczytów Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej, Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, odwlekanie decyzji w sprawie rosyjskiej bazy lotniczej na terytorium białoruskim).

Absolutnym priorytetem dla władz w Mińsku są dostawy ropy. Jej przerób na produkty naftowe w nowoczesnych rafineriach w Mozyrzu i Nowopołocku stanowi sporą część dochodów budżetowych, co w obliczu trudności gospodarczych jest jeszcze istotniejsze dla stabilności systemu politycznego. Dlatego rozmowy Białorusi i Iranu o eksporcie irańskiego surowca do białoruskich zakładów, a także kupno na ich potrzeby ropy z Azerbejdżanu, którą następnie przewieziono cysternami z Odessy, wydają się nieprzypadkowe. Były to nie tylko zagrywki w ramach tradycyjnej partii szachów rozgrywanej przez Łukaszenkę i Putina, ale również forma polisy, w którą Mińsk zainwestował na wypadek najgorszego.

Na przełomie listopada i grudnia 2016 r. wysokiej rangi menadżerowie z branży paliwowej w rozmowie z Energetyka24 podkreślali, że białoruski prezydent sięgnie po „scenariusz wenezuelski” i wykorzysta ropociąg Odessa-Brody i tzw. Korytarz Mozyrski do importu ropy od nierosyjskiego dostawcy (podobna sytuacja miała miejsce w okresie rządów Hugo Chaveza w Wenezueli). Przemawiało za tym m.in. zainteresowanie Ukrainy wykorzystaniem rurociągu biegnącego przez jej terytorium i rozmowy jakie Kijów odbył z azerskim SOCAR-em (póki co zaowocowały one dostarczeniem 80 tys. ton surowca z Azerbejdżanu do ukraińskiej rafinerii w Kremenczuku).

Dziś ten scenariusz wydaje się dużo bliższy realizacji niż kiedykolwiek wcześniej. Według nieoficjalnych informacji Energetyka24.com Białorusini i Ukraińcy prowadzą bardzo intensywny dialog na wysokim szczeblu w sprawie dostaw ropy przez Odessę. Łukaszenka zwiększył również Rosjanom taryfy przesyłowe na białoruskich odcinkach systemu ropociągowego Przyjaźń. Tymczasem Rosja zapowiedziała obcięcie kwartalnego eksportu ropy do białoruskich rafinerii z planowanych 4,5 mln ton do 4 mln ton.

Zobacz także: Źródła Energetyka24: Łukaszenka nie blefuje – może sięgnąć po „scenariusz wenezuelski”

Reklama

Komentarze

    Reklama