Wiele wskazuje na to, że istotną rolę we wzmożeniu kontaktów pomiędzy Katarem, a Polską odegrała postawa amerykańskiej dyplomacji oraz tamtejszego sektora energetycznego, które od kilku miesięcy prowadzą intensywne działania zmierzające do wejścia na rynek gazu w Europie Środkowo - Wschodniej. W pierwszej połowie października w Warszawie odbyła się konferencja „Poland: Gateway for U.S. LNG to Central and Eastern Europe”, która stanowiła najbardziej widoczny, ale niejedyny, sygnał, że Stany Zjednoczone bardzo poważnie traktują perspektywę współpracy energetycznej z Polską. Ambasador Paul W. Jones, który był gościem wydarzenia, stwierdził w rozmowie z Energetyka24.com: „Wyczucie czasu jest idealne, otworzył się fantastyczny, nowy terminal w Świnoujściu i pozwala LNG wejść do Polski, do całego regionu, stać się hubem gazowym (…) Zebraliśmy dziewięć firm z USA, które zajmują się eksportem, by zbudować relacje i sprawdzić jakie mają razem możliwości. Jestem pewny, że coś z tego wyjdzie” - deklarował.
Oczywiście nie ulega wątpliwości, że organizacja tej rangi wydarzenia wymaga wielotygodniowych prac i ustaleń, które niezmiernie trudno utrzymać w całkowitej tajemnicy - zwłaszcza, kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, że środowisko ekspertów zajmujących się szeroko rozumianą energetyką jest generalnie dość małe. W związku z powyższym nieoficjalne informacje o planowanej konferencji krążyły w tzw. „kuluarach” od dłuższego czasu - różniły się wprawdzie w kwestii szczegółów, ale nie pozostawiały wątpliwości - coś jest na rzeczy. Trudno przypuszczać, aby umknęły one uwadze osób, które odpowiadają za koordynację katarskiej polityki energetycznej w naszym regionie.
Kilka tygodni wcześniej, 24 września br., z wizytą w Polsce gościł ojciec Emira Państwa Katar - szejk Hamad bin Khalifa Al Thani. Przekazał on prezydentowi Andrzejowi Dudzie zaproszenie do odbycia oficjalnej wizyty w Katarze, natomiast podczas spotkania rozmawiano o pogłębianiu współpracy w sektorze gospodarczym, ze szczególnym uwzględnieniem energetyki. Warto zauważyć w tym miejscu, że choć Polskę i Katar łączą dobre stosunki, to ostatnia oficjalna wizyta na szczeblu głów państw miała miejsce w grudniu 2013 roku.
Oczywiście znaczącym nadużyciem byłoby stwierdzenie, że pogłoski o planowanej konferencji Amerykanów w Polsce lub nieoficjalne informacje o rozmowach prowadzonych przez Chaniere Energy z polskimi kontrahentami, skłoniły katarskiego przywódcę do wystosowania oficjalnego zaproszenia dla prezydenta RP, sprawa wpisuje się w znacznie szerszy kontekst. Jeżeli prześledzimy sekwencję wydarzeń w krajowej, europejskiej i światowej energetyce, z łatwością dojdziemy do konstatacji, że starcie Stanów Zjednoczonych (od kwietnia eksportujących LNG) oraz Kataru (największego eksportera na świecie) jest nieuniknione. Jednym z frontów tej „gazowej wojny” musi być rzecz jasna Europa Środkowo - Wschodnia, która dzięki polskiemu terminalowi LNG uzyskała unikalną szansę na przemodelowanie architektury bezpieczeństwa dostaw gazu.
Truizmem byłoby rzecz jasna stwierdzenie, że sama infrastruktura nie wystarczy i potrzebny jest także surowiec - to, cytując klasyka „oczywista oczywistość”. Warto jednak zwrócić uwagę, że narastająca rywalizacja o dostęp do terminalu w Świnoujściu (a właściwie rynek środkowo-europejski) zadaje kłam tezom, jakoby rozbudowa połączeń dedykowanych LNG (gazoport, zwiększanie jego przepustowości, czy leasing jednostki FSRU) była z gruntu nieekonomiczna z powodu braku atrakcyjności dla ewentualnych dostawców. Trzeba pamiętać, że mówimy tutaj o rynku, którego potencjał eksportowy wynosi 70 mld m3 gazu rocznie. Duże znaczenie ma również fakt, że dzięki rozbudowie połączeń międzysystemowych rynek w naszym regionie staje się coraz lepiej zintegrowany - aby nie wybiegać zbyt daleko poza granice Polski warto wspomnieć tutaj o budowanych lub rozbudowywanych rurociągach łączących nasz kraj z państwami sąsiedzkimi, takimi jak:
- Czechy (planowane ukończenie: 2018/2019, wartość inwestycji: 482 mln zł)
- Słowacja (planowane ukończenie: 2019/2020, wartość inwestycji: 387 mln zł)
- Litwa (planowane ukończenie: 2021, wartość inwestycji, 1,367 mld zł)
- Ukraina (planowane ukończenie: 2019/2020, opracowano studium wykonalności)
Coraz wyraźniej widać, że rywalizacja pomiędzy Katarem (największym dostawcą LNG do Polski) i Stanami Zjednoczonymi (prowadzącymi coraz bardziej ekspansywną politykę energetyczną), przybiera na sile. I choć stanowimy zaledwie element w tej układance, to połączenie mądrych działań i odrobiny szczęścia doprowadziły do sytuacji, w której nasza pozycja negocjacyjna wydaje się zaskakująco mocna - a jest o co grać. Oczywiście celem nadrzędnym jest bezpieczeństwo dostaw, niemniej warto mieć na uwadze, że korzyści płynące z polityki równowagi mogą (a nawet powinny) być zdecydowanie bardziej daleko idące. W przypadku USA stawką jest tutaj zwiększenie politycznego i ekonomicznego potencjału regionu, który ze względu na swą tragiczną historię przez wiele lat znajdował się w strefie wpływów Federacji Rosyjskiej. Pojawienie się amerykańskiego surowca - nawet w początkowo niewielkich wolumenach - stanowiłoby przebicie kolejnego „szklanego sufitu” w naszym (regionalnym) myśleniu o energetyce. Z kolei zacieśnienie współpracy z Dohą z pewnością pomogłoby w renegocjacji tzw. kontraktu katarskiego, który będzie nas wiązał przez najbliższe dwadzieścia lat, mając istotny wpływ na ekonomikę funkcjonowania terminalu w Świnoujściu.
Rozmowy i wspólne konferencje z Amerykanami oraz plany polsko - katarskich wizyt na szczeblu państwowym wskazują że Warszawa konsekwentnie stawia na politykę równowagi w kontaktach z eksporterami LNG - co jest oczywiście trudne, ale w obecnej chwili wydaje się racjonalne. Oczywiście z zastrzeżeniem, że „na koniec dnia” efektem tych działań powinny być podpisane kontrakty i metanowce wpływające do portu w Świnoujściu.
Zobacz także: Izrael chce dostarczać gaz do Europy. „Element normalizacji relacji z Turcją”
Zobacz także: Wiceprzewodniczący KE: Udrożnienie OPAL neguje sens powstania Nord Stream 2