Górnictwo
Ekspert: Za późno na kosmetyczne zmiany w górnictwie
Szybki wzrost kosztów wydobycia węgla w Polsce połączony z trwałym załamaniem cen tego surowca na rynku sprawiły, że wiele polskich kopalni jest obecnie trwale nierentownych. Niższe ceny węgla oznaczają dla polskiego górnictwa cięcie kosztów, likwidację zadłużonych kopalń lub restrukturyzację spółek górniczych poprzez wygaszanie najmniej rentownych kopalni – ocenia Aleksander Śniegocki z WiseEuropa.
– Przez ostatnie miesiące widzieliśmy lekkie odbicie na rynku węgla z bardzo niskich poziomów cen. Obecnie ta cena kształtuje się na poziomie 60 dolarów za tonę, ale jeszcze kilka lat temu było to ponad 100 dolarów. W takich warunkach polskie kopalnie były rentowne, teraz mają chwile oddechu, choć wciąż są pod kreską – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Aleksander Śniegocki, kierownik projektu Energia i Klimat w WiseEuropa.
Cena węgla w europejskich portach w ciągu miesiąca wzrosła o 8,1 proc. i sięgnęła ok. 59 dol. za tonę. Jeszcze na początku roku było to ok. 50 dolarów. Przekłada się to również na ceny węgla w Polsce. W pierwszym kwartale tego roku średnia cena tony węgla z polskich kopalń wyniosła niespełna 232 zł i była o ok. 45 zł niższa niż w tym samym czasie przed rokiem – oznacza to spadek o ok. 16 proc. Średnia cena węgla energetycznego wyniosła blisko 216 zł za tonę, a węgla koksowego nieco powyżej 300 zł za tonę. Tylko przez pierwsze 3 miesiące tego roku strata kopalń na każdej tonie węgla wynosiła ok. 30 zł.
– Nie ma przesłanek do tego, żeby ceny węgla nadal istotnie rosły, więc raczej nie będzie dużego odbicia i powrotu do hossy sprzed kilku lat. Stąd też dla górnictwa oznacza to konieczność cięcia kosztów, nie może liczyć na wzrost cen – przekonuje Śniegocki.
W pierwszym półroczu kopalnie wyprodukowały ok. 34,3 mln ton węgla (o 0,1 mln ton mniej niż w tym samym okresie 2015 roku), a sprzedały ok. 34,5 mln ton (wobec ok. 34,4 mln ton rok wcześniej). Na koniec czerwca ilość niesprzedanego węgla na przykopalnianych zwałach wyniosła ok. 5,2 mln ton (wobec 4,7 mln ton w maju). Od początku roku spadło też zatrudnienie w górnictwie, o ok. 4,3 tys. osób. Trudna sytuacja w górnictwie wymaga zdaniem eksperta konkretnych działań.
– Są tak naprawdę dwa scenariusze: albo zaniechanie dalszych poważnych działań i z czasem dość chaotyczna likwidacja kopalń, które już nie będą miały zapasu gotówki, albo stopniowa, ale zdecydowana restrukturyzacja wygaszania nierentownych kopalni, nierentownych szybów i przenoszenie ludzi do tych części kopalni, które są najbardziej wydajne –ocenia przedstawiciel WiseEuropa.
Raport WiseEuropa „Zapaść – czy fuzja z energetyką uratuje polskie górnictwo” wskazuje, że szybki wzrost kosztów wydobycia węgla w Polsce połączony z trwałym załamaniem cen surowca sprawiły, że wiele polskich kopalni jest obecnie stale nierentownych. Przekazanie nierentownych kopalni do Spółki Restrukturyzacyjnej Kopalni w celu ich wygaszenia pozwoli na ograniczenie kosztów społecznych restrukturyzacji, rozłoży bowiem ten proces na 2–3 lata. Po tym terminie (grudzień 2018 roku) unijne regulacje uniemożliwią wspieranie likwidacji nierentownych kopalni, co może prowadzić do ich niekontrolowanej upadłości i nagłego zwalniania wszystkich zatrudnionych górników.
– Decyzja o zamknięciu nierentownych kopalń jest na pewno trudna, ale podyktowana realiami rynkowymi i strukturą kosztów. Nie da się już znaleźć łatwych cięć, nieefektywności, które wyeliminowane mogłyby poprawić rentowność kopalni, bo trzeba ciąć koszty pracy. W praktyce oznacza to konieczność inwestowania tylko w najlepsze zakłady o największym potencjale. Niestety, te które nie rokują dobrze, trzeba wygasić, inaczej pociągną w dół całą grupę – analizuje Śniegocki.
Zdaniem eksperta jest już za późno na kosmetyczne zmiany, nie można też ukrywać prawdy przed górnikami, z których nawet połowa przy głębokiej restrukturyzacji może stracić pracę.
– Nie można udawać, że dobre czasy będą trwały cały czas, a kopalnia może działać w modelu sprzedaży ze zdrową rentownością, bo w takim przypadku nie będzie miała zapasu na złe czasy, środków na inwestycje, z czasem nie będzie też mogła oferować wysokich płac – tłumaczy.
Obecnie niemal cały rynek węgla energetycznego kontrolują państwowe firmy. Szansą na stworzenie nowych miejsc pracy jest wkroczenie prywatnych inwestorów. Szacuje się, że po 2020 roku prywatne kopalnie mogą wydobywać nawet 30 mln ton węgla.
– Pojawienie się nowych inwestorów prywatnych w polskim górnictwie na pewno poprawiłoby wydajność. Byłyby to zupełnie nowe inwestycje, nieobciążone starymi układami pracy, także dużo lepiej umaszynowione wydobycie, które byłoby kilka razy wydajniejsze przy mniejszym zapotrzebowaniu w ludzi – ocenia Śniegocki.
Ekspert wskazuje również, że działania rządu w sektorze górniczym idą w dobrym kierunku. W Ministerstwie Energii trwają prace nad programem dla sektora górnictwa węgla brunatnego na lata 2016–2030.
– Działania rządu idą w kierunku ograniczenia nierentownej produkcji, ograniczania zatrudnienia, ale nie jest to moment, w którym mamy jednoznaczne deklaracje, że nierentowne kopalnie zostaną zamknięte. To zaś sprzyja niepewności w sektorze, również na poziomie pracowników. Dlatego kierunek jest dobry, choć niestety najtrudniejsze decyzje chyba jeszcze przed nami – podkreśla Aleksander Śniegocki.
Zobacz także: Tobiszowski: Program dla górnictwa węgla kamiennego będzie gotowy w tym roku
Zobacz także: Tauron nie prowadzi rozmów dotyczących przejęcia KWK Krupiński