Naftogaz już wcześniej informował, że nie będzie płacić za gaz ziemny dostarczany z Rosji do niekontrolowanego przez Kijów terytorium Donbasu. Pierwszy raz była o tym mowa w listopadzie 2015 roku. Spółka podkreśliła, że zamierza płacić za gaz dostarczany tylko przez te punkty dostaw, które znajdują się na obszarze kontrolowanym przez Ukrainę.
W odpowiedzi na to Prezes Zarządu Gazpromu Aleksiej Miller poinformował 30 czerwca, że "dostawy gazu w południowo-wschodniej Ukrainie odbywają się na podstawie tej samej umowy, co we wszystkich innych regionach tego kraju". Wedle jego słów Ukraina i Gazprom "zawarły tylko jedną umowę w 2009 roku i podpisał ją Naftogaz". W dokumencie zdefiniowane są punkty, w których odbierany jest gaz dostarczany na Ukrainę i część z nich znajduje się w jej południowo-wschodniej części. W opinii Gazpromu jest to wystarczająca podstawa aby żądać zapłaty od ukraińskiego przedsiębiorcy.
Zobacz także: Austriacki dziennik: Amerykańskie naciski ws. Nord Stream 2
Zobacz także: Architekci Nord Stream 2: mimo decyzji UOKiK będziemy ściśle współpracować