Ukraiński wywiad informuje o koncentracji sił wojskowych „separatystów” w Donbasie. Tymczasem wspierane przez FSB statki i platformy wiertnicze zostały rozmieszczone w pobliżu Odessy. Czy Kreml ponownie próbuje zdestabilizować Ukrainę wykorzystując jako „zasłonę” wybory prezydenckie w USA, Brexit, falę zamachów terrorystycznych w Niemczech, Francji i nadchodzące igrzyska w Rio de Janeiro?
Ukraińska Straż Graniczna poinformowała o obecności rosyjskich platform wiertniczych i jednostek pływających w wyłącznej strefie ekonomicznej Ukrainy na Morzu Czarnym. Obiekty zostały wykryte podczas jednego z patroli powietrznych Straży Granicznej operującego z Odessy. Zdaniem wspomnianej formacji aktywność Rosjan może wskazywać na kontynuację nielegalnego wydobycia surowców naturalnych bez zgody władz Ukrainy (chodzi głównie o gaz ziemny).
Warto przypomnieć, że to aneksja Krymu doprowadziła do przejęcia części obszaru ukraińskiej wyłącznej strefy ekonomicznej na Morzu Czarnym i Azowskim przez Rosję. Skutkiem takiego stanu rzeczy stało się storpedowanie przez Kreml wydobycia gazu ziemnego na polu Skifska rozpościerającego się pomiędzy zajętym półwyspem a Rumunią. Tymczasem był to najbardziej perspektywiczny obszar wydobywczy na akwenie czarnomorskim. Według szacunków władz w Kijowie wraz z podmorskim złożem Foros mógł on w ciągu kilku lat (licząc od 2014 r.) zaspokoić 20% rocznego zapotrzebowania na gaz Ukrainy. Zidentyfikowane podmorskie pokłady błękitnego paliwa u wybrzeży Krymu stanowią jedną trzecią szacowanych zasobów gazu nad Dnieprem.
Oprócz złóż Rosjanie przejęli na Krymie także towarzyszącą im ukraińską infrastrukturę – chodzi o spółkę Czernomornaftohaz należącą przed 2014 r. do Naftohazu. Odpowiadała ona przed wybuchem kryzysu krymskiego za 4,3% krajowego wydobycia błękitnego paliwa (szacowanego w 2013 r. roku na 20 mld m3 surowca), co zaspokajało około 65 proc. zapotrzebowania obecnie okupowanego półwyspu. Czernomornaftohaz był właścicielem 6 pól gazowych na Morzu Czarnym i Azowskim oraz portu specjalistycznego w Czarnomorsku, który stanowił bazę logistyczną dla platform morskich oraz magazynów gazu.
To właśnie platformy tej spółki zauważyła ukraińska Straż Graniczna. Warto przypomnieć, że w grudniu 2015 r. Czernomornaftohaz zdecydował o przeniesieniu dwóch takich obiektów z okolic Odessy w kierunku okupowanego Krymu. Przyczyną miała być „skomplikowana sytuacja międzynarodowa oraz ryzyko utraty istotnych aktywów”. Ukraiński MSZ nazwał to zdarzenie „grabieżą na wielką skalę” i oświadczył, że Kijów będzie domagał się 15,7 mld dolarów odszkodowania za kradzież aktywów naftowych oraz gazowych, które pozostały na zajętym półwyspie.
W ostatnim czasie Rosjanie postanowili ponownie przenieść platformy bliżej Odessy. To dość łatwe do przeprowadzenia działanie biorąc pod uwagę słabość ukraińskiej marynarki wojennej, bliskość Floty Czarnomorskiej FR i ochronę rosyjskich instalacji (federalne spółki energetyczne mają własne oddziały paramilitarne do ich ochrony). Warto też przypomnieć, że pod koniec ubiegłego roku do ochrony platform Rosjanie wysłali fregatę „Ametyst” należącą do Departamentu Granicznego FSB, a służba objęła ścisły nadzór nad bezpieczeństwem platform.
Wzrost napięcia w wyłącznej strefie ekonomicznej Ukrainy wydaje się być związany z wzmożoną aktywnością tzw. separatystów na okupowanych obszarach Donbasu. Drastycznie zwiększa się częstotliwość starć wokół linii demarkacyjnej.
Ponadto pod koniec lipca br. ukraiński wywiad zaalarmował, że prorosyjskie oddziały zbrojne zaczynają grupować siły w trzech regionach (okolice Doniecka, Nowoajdaru i Słowiańska) prawdopodobnie szykując się do nowej ofensywy.
Więcej o koncentracji sił separatystów przeczytaj w komentarzu na Defence24.pl
Z perspektywy gospodarczej byłoby to działanie nielogiczne (presja cen ropy i sankcji na budżet Rosji). Także w kontekście militarnym należy uznać je za nierozsądne biorąc pod uwagę fakt fortyfikowania przez Ukraińców linii demarkacyjnej. Z drugiej jednak strony Kreml przyzwyczaił świat do niekonwencjonalnych (niewytłumaczalnych w ramach zachodniej percepcji) działań. Tymczasem sprzyjałaby im sytuacja międzynarodowa. Kampania prezydencka w Stanach Zjednoczonych wkracza w decydującą fazę, Wielka Brytania koncentruje się na kwestiach Brexitu, Francję i Niemcy paraliżuje fala zamachów terrorystycznych. Nadchodzą także igrzyska w Rio De Janeiro co budzi skojarzenia z igrzyskami w Pekinie i wojną pięciodniową w Gruzji.
Najprawdopodobniej Rosja zamierza jednak „jedynie” w charakterystyczny dla siebie sposób „podbić stawkę” w grze jaką toczy z Zachodem poprzez eskalację w Donbasie i na Morzu Czarnym. W ramach tej strategii nie można jednak wykluczyć ograniczonych działań wojskowych.
AKTUALIZACJA, 17 lipca, 13:13: agencja Unian poinformowała o wykryciu dwóch rosyjskich okrętów wojennych w pobliżu wód terytorialnych Ukrainy.