Informacja o polskich planach rezygnacji, a co najmniej opóźnienia projektu, pojawiła się najpierw w czeskim dzienniku Lidove Noviny. Gazeta podaje, że Polacy obawiają się, że współpraca czesko-niemiecka przy wykorzystaniu gazu z Nord Stream 2 doprowadzi do rozwoju handlu rosyjskim surowcem z Czech do Polski, który odbywać się będzie poprzez to połączenie. Taki obtór sprawy nie będzie korzystny dla Polaków. Ponandto w artykule mowa jest o polskim nacjonaliźmie i wrogości do Niemiec, której Czesi nie podzielają.
Czeski minister powiedział, że "Niektóre aspekty gazociągu Stork nie są przez polską stronę traktowane jako priorytet, ale o ile rozumiem to póki co nie jest oficjalne stanowisko. W Polsce toczy się wewnętrzna dyskusja na ten temat."
"Jestem głęboko przekonany, że to stanowisko ulegnie zmianie, ponieważ Unia zatwierdziła środki na ten cel a my, jako Czechy wspieramy ten projekt" dodał. Poinformował również, że sprawę połączenia będzie dyskutował z polskimi partnerami podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy.
Podkreślił jednak, że jego kraj, połączony gazowo z Niemcami i Słowacją, uważa połączenie z Polską za "kwestię reputacji" ponieważ projekt ten otrzymał "szczodre dofinansowanie" od Unii Europejskiej. Minister dodał również, że połączenie z Polską da jego krajowi możliwość dywersyfikacji, ale nie jest dla niego kwestią kluczową i to Polska zawsze najbardziej nalegała na jego powstanie.
W reakcji na słowa przedstawiciela czeskiego rządu i publikacje w czeskich mediach Gaz-System wydał oświadczenie, w którym mowa jest o tym, że "GAZ-SYSTEM pozostaje zainteresowany rozwojem tego połączenia międzysystemowego". Komunikat podkreśla również, że interkonektor stanowić będzie element Korytarza Północ-Południe, poprzez który gaz z polskiego Terminala LNG, a w przyszłości także z Baltic Pipe, będzie dostarczany na południe Europy.
Zobacz także: UE chce rozdziału o energii w umowie TTIP
Zobacz także: Prezydenci Ukrainy i Azerbejdżanu zapowiadają wznowienie projektu Odessa-Brody