Piotrowski odpowiadał na pytania posłów PO Tomasza Piotra Nowaka i Andrzeja Czerwińskiego o zagrożenia inwestycji w energetyce konwencjonalnej. Jak mówił Nowak, jest to związane ze spadkiem cen energii, nierentownością energetyki węglowej i zwiększającym się udziałem w miksie energetycznym odnawialnych źródeł.
"Bezpieczeństwo energetyczne kraju wymaga jak najszybszego wdrożenia mechanizmów wsparcia np. rynku mocy, który pozwala na sfinansowanie stanu gotowości elektrowni węglowych stabilizujących dostawy energii w przypadku przerw w dostawach pochodzących np. z OZE" - mówił Nowak. Przypomniał, że w b. resorcie gospodarki powstały dwie koncepcje tzw. rynku mocy wzorowane na rozwiązaniach brytyjskich.
Funkcjonujący obok rynku energii rynek mocy, to mechanizm polegający na wynagradzaniu wytwórców nie za wytworzoną i sprzedaną energię, ale za gotowość do zapewnienia w danej chwili określonej mocy, czyli np. utrzymywanie określonych bloków energetycznych w gotowości. Pierwsi w ramach reformy rynku energetycznego wprowadzili go Brytyjczycy, by przeciwdziałać spadkowi rezerw mocy - nawet do 4 proc. - w latach 2018-19. Mechanizm ma też pobudzić inwestycje w moce wytwórcze.
Jak dowodził Nowak, brak w polskich przepisach mechanizmu wsparcia, jest szczególnie groźne dla kontrolowanego - od 2012 r. - przez Zygmunta Solorza ZE PAK.
Solorz, który posiada 51,55 proc udziałów ZE PAK, kupił je za 175 mln zł. Sytuacja spółki, w której energia wytwarzana jest z wysokoemisyjnego węgla brunatnego, systematycznie się pogarsza, w ciągu roku ciągu kurs jej akcji spadł o 70 procent. Złe wyniki są związane m.in. z niską cena energii na rynku i wzrastającymi kosztami uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Średni koszt tych uprawnień wzrósł z 6,07 euro za tonę do 7,97 euro za tonę.
W grudniu ub. roku ówczesne władze spółki podjęły decyzję o restrukturyzacji, która miałaby polegać na obniżce płac i zawieszeniu działania układu zbiorowego. Związkowcy uważają, że jest to niezgodne z zapisami umowy prywatyzacyjnej i grudniu ub. roku zorganizowali pod siedzibą Solorza demonstrację, poskarżyli się też do CBA, ABW i prokuratury. W lutym br. prezesem ZE PAK został minister skarbu w latach 2007 - 2011 Aleksander Grad, b. poseł PO.
Nowak przekonywał w czwartek, że w przeciwieństwie do innych wytwórców energii, ZE PAK nie posiada tego, na czym obecnie najlepiej zarabia się w branży, czyli sieci dystrybucyjnej. Po zmodernizowaniu bloków I i II elektrowni Pątnów, w grudniu ub. roku. spółka poinformowała, że wstrzymuje modernizację bloków III i IV. O tym, czy stare bloki będą modernizowane, spółka i kredytujące przedsięwzięcie banki, mają zdecydować do maja.
Według Nowaka, dalsze pogorszenie się sytuacji ZE PAK, może nie tylko doprowadzić do zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego państwa, ale też "niewyobrażalnego kryzysu bezrobocia" w regionie konińskim.
Wiceminister Piotrowski przyznał, że sytuacja energetyki konwencjonalnej wymaga "bardzo szybkiego rozwiązania" i resort rozważa "jakiś mechanizm", dzięki któremu wynagradzana byłaby dyspozycyjność w zamian za utrzymanie rezerwy mocy.
Mechanizm brytyjski ma - jak mówił - tę zaletę, że zaakceptowała go KE, więc mógłby być szybko wprowadzony. Jednak - dodał - z drugiej strony wprowadza on "kolejny" czynnik odsuwający mechanizmy rynkowe sektora na rzecz ustalonych wcześniej mechanizmów wsparcia.
Piotrowski podkreślił jednak, że rozwiązania jakie zostaną zaproponowane, nie mogą być nastawione na pojedynczych przedsiębiorców.
"Nie możemy obiecać, że wprowadzimy instrumenty, które będą szczególnie wspomagały modele biznesowe tych graczy na rynku energii, którzy zdecydowali się wyłączenie na posiadanie źródeł wytwórczych, a nie zdecydowali się na inwestycje w dystrybucję".
Jak mówił, to właściciel musi się najpierw sam uporać z problemami. "Państwo włącza się dopiero, gdy właściciel ponosi porażkę" - powiedział Piotrowski. (PAP)
Zobacz także: Polsko-francuskie prace nad wykorzystaniem dwutlenku węgla
Zobacz także: Zakończono audyt w Kompanii Węglowej