Sytuacja chyba wymknęła się już spod kontroli. - Nie pozwolimy upaść JSW. W związku z pogorszeniem sytuacji rynkowej musimy zweryfikować biznesplan spółki, szukać stabilniejszych rynków zbytu – powiedział cytowany przez PAP wiceminister energii, Grzegorz Tobiszowski.
Z moich informacji wynika, że strata JSW za 2015 r. będzie gigantyczna, ponieważ spółka robi odpisy. Z tego co mi wiadomo na ok. 2 mld zł. A to oznacza, że jej strata netto za miniony rok może sięgnąć nawet 3 mld zł. Dużo.
Biorąc pod uwagę, że spółka zobowiązała się w ciągu kilku miesięcy wypłacić górnikom tzw. czternastki wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie (kiedyś były to nagrody z zysku, dzisiaj jak widać płaci się je nawet będąc na skraju bankructwa), potrzebuje już niemal 200 mln zł. Według „Rzeczpospolitej” może je pozyskać sprzedając Spółkę Energetyczną Jastrzębie. Komu? Np. PGNiG Termika. Na pewno jednak nie będzie to ostatnia wyprzedaż aktywów JSW (SEJ jest warta ok. 200 mln zł). Jak widać czkawką odbija się zakup od Kompanii Węglowej za 1,5 mld zł kopalni Knurów-Szczygłowice...
KHW też pozbywa się aktywów – np. niedawno sprzedał swój ZEC Dalkii. Jednak mimo to brakuje mu do w miarę normalnego funkcjonowania 400-500 mln zł (z moich informacji wynika, iż wycena dochodowa tej spółki to tylko ok. 600 mln zł).
Jednak sytuacja KHW w porównaniu do JSW i tak nie jest najgorsza. W JSW ostatnio mieliśmy dwie roszady w zarządzie. Najpierw stanowisko stracił w styczniu wiceprezes finansowy, a kilka dni temu techniczny. Dziennikarz Tomasz Szymborski zasugerował na Twitterze, że dymisja jednego z członków zarządu mogła być związana ze złożeniem przez niego wniosku w sądzie o upadłość firmy...
No i neverending story w postaci Kompanii Węglowej. Osioł w „Shreku” pytał: „Daleko jeszcze”? Tu by trzeba powiedzieć, że końca nie widać. Nowej KW nie ma (Polska Grupa Górnicza), ale ma być (rok temu też tak mówili). Komisja Europejska? Patrzy, ale rozmowy idą w dobrym kierunku, jak twierdzi strona rządowa (czyli bez zmian). I tak dalej, i tak dalej. Dodam tylko, że w Kompanii sytuacja jest napięta, bo spółka wypowiedziała górnikom porozumienie z lipca 2015 r. gwarantujące im zatrudnienie i płace w nowej spółce bez zmian. No i jest kłopot... A gdy dodać do tego plan rozłożenia czternastki na trzy raty (a w KHW na dwie) – mieszanka wybuchowa wydaje się gotowa.
Ministerstwo Energii gubi się w sytuacji górnictwa. Wciąż podejmuje próby szukania inwestorów dla sektora, jednak cały czas są to podmioty kontrolowane przez państwo. Bo dla KW ma to być Węglokoks i energetyka, a dla KHW Enea (o czym pisałam już w lecie) i/lub Węglokoks (co napisała właśnie „Rzeczpospolita”).
Wszystko pięknie, tylko wydaje mi się, że bez prywatnego kapitału kopalnie jednak sobie nie poradzą. Z drugiej strony – jak przekonać banki do pozyskania finansowania, skoro te największe całkowicie wycofują się z inwestycji w węgiel? Poza tym górnicy jak to górnicy – nie są zainteresowani prywatyzacją. A Bruksela godzi się tylko na pomoc publiczną związaną z zamykaniem kopalń.
Pozostaje więc chyba tylko manna z nieba. Albo inny cud. Ale ja z reguły w cuda to jednak nie wierzę.
Zobacz także: Przetasowania w zarządzie Jastrzębskiej Spółki Węglowej
Zobacz także: Tobiszowski: Górnictwo potrzebuje nowych technologii