OPEC zwraca się o współpracę do państw niebędących członkami kartelu, aby zatrzymać postępujące spadki cen ropy. Na konferencji prasowej w poniedziałek sekretarz generalny Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową Abdullah al-Badri powiedział, że problem światowej nadpodaży musi zostać rozwiązany wspólnymi siłami. „Po wcześniejszych cyklach widać, że ceny rosną, jeśli nadprodukcja spada” – zauważył. To ważne również ze względu na inwestycje w nowe złoża. „Przy cenach na obecnym poziomie jest jasne, że nie wszystkie konieczne inwestycje zaplanowane na przyszłość są wykonalne” – stwierdził al-Badri.
Jak poinformował „Financial Times”, rosyjski koncern naftowy Łukoil nie mówi „nie” inicjatywie OPEC. Wiceszef spółki Leonin Fedun zastrzegł jednak, że plan musi być zrealizowany przy współudziale Moskwy. Bez wątpienia lepiej „sprzedać jedną baryłkę ropy za pięćdziesiąt dolarów, niż dwie za trzydzieści”.
Tymczasem szanse na odbycie się kryzysowego szczytu OPEC maleją. Jak dotąd wniosek Wenezueli o zwołanie nadzwyczajnego spotkania mógł liczyć na poparcie jednego członka Rady Gubernatorów – Indonezji. Pozostałe państwa w ogóle nie zadeklarowały jeszcze swoich stanowisk.
Sekretarz generalny OPEC przyznał, że kartel zrzeszający trzynastu eksporterów ropy przyczynił się do spadku jej cen. Podkreślił jednak, że znaczny wpływ wywarły państwa, które nie należą do organizacji.
Zobacz także: PGNiG wypowiedział umowę Standard&Poors
Zobacz także: Lotos porozumiał się z Rosjanami, ale w niejawnych kontraktach sięga po saudyjską ropę