W Paryżu zostało przyjęte globalne porozumienie w sprawie ograniczenia zmian klimatu, które poparło 195 państw. W przekonaniu wielu polityków ma ono znaczenie historyczne. Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki-Moon uważa, że szczyt zakończył się sukcesem dla ludzi i planety.
Jednocześnie wielu ekspertów zwraca uwagę na brak wiążącego prawnie charakteru dokumentu. Przyjęte porozumienie nie przewiduje bowiem twardych zobowiązań w zakresie redukcji emisji. „Oczywiście nie każdy będzie zadowolony z kompromisu osiągniętego w Paryżu. Nie takie porozumienie chciało zobaczyć wielu zainteresowanych” – powiedział Aleksandr Biedricki, doradca prezydenta Federacji Rosyjskiej ds. zmian klimatycznych, w wywiadzie dla „Rossijskaja Gazieta”. Jego zdaniem porozumienie pozwala spojrzeć na zobowiązania wszystkich krajów w kontekście głównego celu, jakim jest ograniczenie wzrostu temperatury do dwóch stopni na koniec wieku. Pięciu największych emitentów dwutlenku węgla wstępnie zadeklarowało redukcje w stosunku do roku 1990: Chiny na poziomie 6-18%, USA – 12-14%, Japonia – 13%, Rosja – 30%, a Unia Europejska - 40%.
Oficjalne otwarcie umowy do podpisów przedstawicieli państw-sygnatariuszy nastąpi w dniu 22 kwietnia 2016 roku. Według Biedrickiego dopiero w tym terminie nastąpią ostateczne deklaracje państw co do przyjętych przez nie zobowiązań w zakresie redukcji emisji CO2. Porozumienie klimatyczne wejdzie w życie, jeśli podpisze je minimum 50% krajów, które łącznie odpowiadają za przynajmniej 55% ogólnej emisji dwutlenku węgla. Będzie ono wiążące co do obowiązku bieżącego monitorowania poziomu emisji przez każde państwo. A jeśli któreś państwo nie będzie wywiązywało ze swoich zobowiązań?
„Jeśli państwa ratyfikują umowę paryską, to oczywiście stanie się ona dokumentem prawnym” – stwierdził doradca Putina. „Będzie można wobec nich stosować wszelkie środki prawa międzynarodowego” – powiedział. Ale przyjęte porozumienie różni się od protokołu z Kioto. „Najważniejsze w nim są zachęty. Chciano uniknąć sytuacji, w którym pewne państwa odmówiłyby ratyfikacji albo zdecydowałaby się na odstąpienie od umowy” - zauważył Biedricki.
W przekonaniu prezydenckiego doradcy rosyjska delegacja w pełni wywiązała się z zadań, postawionych jej przez Władimira Putina. Porozumienie bierze bowiem pod uwagę pozytywny wkład rosyjskich lasów w poprawę stanu klimatu.
Zobacz także: Prysły polskie nadzieje - paryski szczyt klimatyczny nie „otrzeźwi” UE