Jak Pan ocenia znaczenie mostu energetycznego Polska-Litwa?
To znaczenie jest ekonomiczne, techniczne, polityczne i historyczne. Techniczne znaczenie jest takie, że możemy się teraz wspomagać w przypadkach trudności – te 500 MW, które możemy dostać z Litwy, w sierpniu uratowałoby nam kilka hut, które musieliśmy wyłączyć. My także będziemy mogli wspierać Litwę.
Ekonomiczne znaczenie jest takie, że będziemy mogli wysyłać tam energię, którą już w tej chwili eksportujemy. Kiedy rozbudujemy jeszcze elektrownię Ostrołęka, na co ma ochotę strona litewska, to będziemy mogli rozwijać eksport. Jest to dla nas korzystne.
Od strony polityczno-historycznej nawiązujemy po prostu coraz bliższe relacje z tymi krajami, które uprawiają najbardziej zbliżoną do naszej politykę. Po raz pierwszy łączymy energetycznie kraje bałtyckie z krajami kontynentalnej Europy. Litwa, Łotwa i Estonia są połączone z dawnym systemem Związku Radzieckiego. Otwarcie polsko-litewskiego mostu energetycznego oceniam więc jak najbardziej pozytywnie - myślę że to jest pierwszy krok i za nim nastąpią kolejne. Towarzyszyć im będą wspólne inwestycje. Strona litewska wstępnie deklaruje chęć rozbudowy elektrowni Ostrołęka. Pobieranie energii z tej elektrowni byłoby dla nas wyjątkowo korzystne, bo sami nie za bardzo mamy na to pieniądze.
Czy Pana zdaniem ta inicjatywa zostanie jeszcze rozwinięta?
Mam nadzieję. Prezes PSE osobiście sprzeciwia się tej inicjatywie. Myślę, że jeśli ta przeszkoda zostanie usunięta, to ta inicjatywa będzie rozbudowana. Jeśli nie – to nie będzie rozbudowana.
Ostatnie pytanie o Ostrołękę. Czy projekt rozbudowy elektrowni będzie realizowany?
Nie wiem, czy będzie realizowany, bo to nie ode mnie zależy. Pojawiają się jednak bardzo pozytywne znaki, jak chęć inwestycji ze strony litewskiej, co znacznie wzmacnia możliwość wykonania tego projektu. Myślę, że to staje się coraz bardziej realne.
Rozmawiał Janusz Roszkiewicz
Zobacz także: Rząd nie chce rosyjskiej energii i stawia na rozbudowę Ostrołęki