Reklama

Regulacje, o których mowa, pozwalają niemieckim podmiotom trudniącym się obrotem gazem na rezerwowanie mocy rurociągów w dowolnym czasie - wyjątkiem są tutaj połączenia między sieciami operatorów przesyłowych. Zdaniem portalu, który powołuje się w swoim tekście na Macieja Bando (prezesa URE) oraz przedstawicieli Gaz - Systemu, w praktyce może to oznaczać poważne zagrożenie dla niezawodności dostaw „błękitnego paliwa” z Niemiec do Polski. Ryzyko jest tym większe, że dzięki wymianie aktywów z koncernem BASF, Gazprom dysponuje 100% akcji spółek Wingas, WIEH (Wintershall Erdgas Handelshaus Berlin) oraz WIEE (Wintershall Erdgas Handelshaus Zug), które kontrolują ponad 20% niemieckiego rynku gazu. Rosjanie są także współwłaścicielem spółki Gascade, w której posiadaniu znajduje się znaczna część infrastruktury przesyłowej na terytorium RFN. Nowe przepisy stwarzają niepokojąco szerokie pole do różnego rodzaju nadużyć  i doprawdy trudno mieć wątpliwości, że w sytuacji kryzysowej Władimir Putin wykorzysta ten fakt bez cienia skrupułów.

Serwis przypomina również, że czynnikiem, który miał bezpośredni wpływ na budowę fizycznego rewersu, umożliwiającego transport znacznych wolumenów surowca z Niemiec do Polski, było rozporządzenie UE w sprawie środków zapewniających bezpieczeństwo dostaw gazu ziemnego. Określa ono trzy rodzaje sytuacji kryzysowej: „stan wczesnego ostrzeżenia”, „stan alarmowy” i „stan nadzwyczajny”. W sytuacji zagrożenia państwa członkowskie muszą zapewnić transgraniczną dostępność własnej infrastruktury przesyłowej i pojemności magazynowych.

Cytowani przez wyborczą.biz przedstawiciele Gaz - Systemu mówią: „Zgodnie z tym rozporządzeniem dla tego punktu [Mallnow] powinna być dostępna trwale przepustowość ciągła”. Takie stanowisko zdaje się potwierdzać m.in.  artykuł 5 pkt. 5, który stanowi: „Operatorzy systemów przesyłowych udostępnią stałą zdol­ność przepływu w obu kierunkach na wszystkich transgranicznych połączeniach międzysystemowych pomiędzy państwami członkowskimi możliwie jak najszybciej i nie później niż dnia 3 grudnia 2013 roku”. Polski operator przekazał swoje uwagi niemieckiemu urzędowi regulacyjnemu Bundes-netzagentur oraz Komisji Europejskiej. Prowadzone są także rozmowy z Gascade.

Jako pierwszy o sprawie poinformował portal BiznesAlert.pl

Zobacz także: Świrski: Afera Volkswagena pomocna w renegocjacji reżimu klimatycznego

Zobacz także: Litwa bez gazoportu? „Taka opcja istnieje” [wywiad]

Reklama

Komentarze

    Reklama