Kreml od dłuższego czasu realizuje program modernizacji swoich rafinerii ponieważ jest świadomy tego, że sprzedaż gotowego produktu będzie dużo bardziej zyskowna niż w przypadku surowej ropy naftowej. Ale to nie jedyny powód jego planów.
Proces przebudowy zakładów petrochemicznych w Rosji miał zakończyć się w 2015 r. Tak się jednak nie stało z powodu problemów budżetowych całego sektora. Zachodnie sankcje oraz drastyczny spadek cen ropy naftowej spowodował, że najwięksi właściciele rafinerii znajdujących się na terytorium rosyjskim zostali zmuszeni do odroczenia o rok ich modernizacji, a nawet koniecznych remontów. Może to doprowadzić do deficytu paliw już w 2016 r., w niektórych regionach Federacji – o czym poinformował Instytut Vnipineft, w którym 38% udziałów posiada państwowa Federalna Agencja Zarządzania Nieruchomościami. Skala zjawiska jest duża ponieważ mowa o aż 1/3 rosyjskich zakładów petrochemicznych. Rząd –z braku wolnych środków finansowych, które można byłoby przeznaczyć na wsparcie dla branży- prowadzi doraźne działania ukierunkowane na stabilizację trudnej sytuacji. M.in. zobowiązano administracyjnie firmy z sektora petrochemicznego do sprzedaży 95% wyprodukowanej benzyny i 52,5% oleju napędowego na rynku krajowym. Zakończenie programu modernizacji zakładów przesunięto natomiast na 2020 r.
Większość polskich menadżerów w rozmowach kuluarowych jest zgodna, że to przejściowe trudności Rosjan, a w najbliższych latach proces głębokiej modernizacji rafinerii rosyjskich będzie kontynuowany. Wraz z postępami w tym zakresie nastąpi wzrost eksportu paliw na rynki UE – w tym do krajów bałtyckich czy do Polski. W efekcie pozycja polskich koncernów petrochemicznych może zostać nadwyrężona, a strona rosyjska stopniowo umacniając się będzie dążyć do monopolizacji rynku nad Wisłą. Nic nie stoi na przeszkodzie, by w kontekście wymogów prawnych UE taką strategię realizowało kilka rosyjskich firm, a nie jeden potentat. Po osłabieniu polskich przedsiębiorstw petrochemicznych dojdzie po prostu do pozorowanej konkurencji takich podmiotów. Warto nadmienić, że plan ekspansji paliwowej Rosji jest realizowany od lat – jednak modernizacja zakładów na obszarze Federacji i budowa rurociągów w kierunku Europy to jego nowa odsłona (wcześniej Rosjanie dążyli raczej do przejmowania zakładów działających na rynkach, którymi byli zainteresowani).
O tym jak poważnie Kreml traktuje swoją strategię paliwową niech świadczy fakt oficjalnych działań podejmowanych przez Transnieft – federalnego operatora sieci ropociągowej. Firma poinformowała, że do 2020 r. zwiększy możliwości rurociągu produktowego „Północ” do 25 mln ton (z obecnych 14,2 mln ton). Dzięki temu możliwe będzie zwiększenie eksportu poprzez terminal w Primorsku nad Bałtykiem w kierunku Europy. Analogiczne prace Transnieft prowadzi w obrębie bliźniaczej inwestycji o nazwie „Południe” dedykowanej eksportowi na rynki śródziemnomorskie (poprzez terminal w Noworosyjsku). Jak podkreślają rosyjskie władze: „Projekty rurociągowe „Północ” i „Południe” pozwolą drastycznie zmniejszyć koszty wysyłki paliw do Europy i wytworzą gigantyczną przewagę rosyjskich zakładów nad konkurentami”. Do 2020 r. ich łączna przepustowość ma wzrosnąć z 32,1 mln ton do 56,1 mln ton.
Zobacz także: Orlen udziałowcem kanadyjskiego terminalu LNG. Gaz trafi do Polski?
Zobacz także: Schwedt jak Możejki? Rosyjskie paliwo zaleje Polskę?