„Po analizie przebiegu dotychczasowych prac nad przejęciem aktywów KWK Brzeszcze, w tym zaawansowania negocjacji mających na celu ustalenie warunków kupna zakładu, deklarujemy wolę dalszych rozmów (…) Liczymy, że SRK jest gotowa do szybkiego wznowienia negocjacji. Mamy nadzieję również, że do stołu negocjacyjnego usiądzie strona społeczna” – powiedział Jerzy Kurella, prezes zarządu Tauron Polska Energia.
W odpowiedzi SRK ogłosiła: „(…) zarząd Spółki Restrukturyzacji Kopalń S.A. także deklaruje wolę i gotowość do niezwłocznego wznowienia negocjacji na temat sprzedaży oznaczonej części zakładu górniczego w Brzeszczach”. Dodano również, że SRK liczy na „wypracowanie warunków satysfakcjonujących wszystkie strony transakcji”.
Przetarg na sprzedaż aktywów KWK „Brzeszcze" został ogłoszony przez SRK 27 sierpnia br., ale od samego początku zarówno ówczesny zarząd Tauronu, jak i jego rada nadzorcza, nie były entuzjastami przejmowania kopalni. Obawiano się m.in. konieczności zwrotu 70 mln złotych, które zostały przeznaczone na pokrycie strat produkcyjnych i mogą zostać uznane za niedozwoloną pomoc publiczną. Spółka reprezentowana przez Dariusza Luberę postawiła kilka warunków brzegowych, od których uzależniono finalizację transakcji - dotyczyły one m.in. przeprowadzenia restrukturyzacji systemu płacowego, redukcji zatrudnienia, zwiększenia stopnia usług outsourcingowych, etc. Takie postawienie sprawy (zgodne z interesami Taurona, ale utrudniające proces negocjacyjny) spotkało się z dezaprobatą głównego akcjonariusza w postaci Ministerstwa Skarbu Państwa. 12 sierpnia poinformowano, że na wniosek resortu z rady nadzorczej odwołano Agnieszkę Woś, pełniącą dotychczas funkcję wiceprzewodniczącej oraz Andrzeja Gorgola i Michała Michalewskiego. Kilka dni wcześniej MSP wykorzystując swoje uprawnienia usunęło z rady również Marka Ściążko. Zaraz potem rezygnację złożył jej przewodniczący – Antoni Tajduś. Już wtedy spekulowano, że w związku z politycznym charakterem transakcji - premier Ewa Kopacz publicznie obiecała górnikom, że unikną zwolnień oraz fatalną sytuacją ekonomiczną kopalni - tak poważne roszady należy odczytywać, jako formę nacisku na zarząd koncernu. Z czasem okazało się, że bezskuteczną.
25 września br. Spółka Restrukturyzacji Kopalń poinformowała, że choć negocjacje znajdują się już na końcowym etapie, to „trudno uznać złożoną ofertę za respektującą interes Skarbu Państwa”. Potwierdzono również, że przedstawiciele innego państwowego podmiotu - Węglokoksu - pomimo dwukrotnie ponawianego zaproszenia, nie podjęli dalszych rozmów na temat zakupu aktywów KWK „Brzeszcze”. W obliczu twardego stanowiska Taurona sytuacja stawała się zatem coraz bardziej napięta. Zaledwie pięć dni później, 30 września, doszło do jednostronnego i bezterminowego zawieszenia negocjacji przez SRK - zarząd energetycznego giganta zareagował zdziwieniem, informując równocześnie, że taki krok stanowi realne zagrożenie dla podpisania porozumienia.
Sekwencja zdarzeń, która nastąpiła później znacząco uprawdopodabnia tezę, że MSP w sposób niezgodny ze standardami przyjętymi w gospodarce rynkowej, wywiera presję na Tauron ws. szybkiej finalizacji umowy z SRK. Zaledwie jeden dzień po zawieszeniu rozmów rada nadzorcza odwołała trzech członków zarządu firmy, na czele z prezesem Dariuszem Luberą. Bezpośrednio w związku z tą decyzją rezygnacje złożyli również wiceprezesi Stanisław Tokarski oraz Krzysztof Zawadzki. Następnego dnia nowe władze opublikowały komunikat wzywający do wznowienia pertraktacji, który spotkał się z przychylną reakcją SRK i deklaracją ustalenia konkretnego terminu.
Dzisiaj, 5 października, o godzinie 14:00 rozpoczął się protest górników z Brzeszcz wspomaganych przez organizacje związkowe innych zakładów. Oskarżają oni rząd o złamanie porozumienia z 17 stycznia br. i nie znalezienie inwestora, który uratowałby kopalnię.
Zobacz także: Rewolucja w Tauronie. MSP wymusza przejęcie kopalni "Brzeszcze"?
Zobacz także: Państwowi giganci kupili udziały w spółce budującej elektrownię atomową