Reklama

Coraz więcej sił politycznych widzi w uregulowaniu konfliktu syryjskiego sposób na zaspokojenie swoich żywotnych interesów (choć różnie definiują metody, za pomocą których ma zostać osiągnięty pokój). Kraje europejskie dopatrują się w stabilizacji Syrii szansy na przynajmniej częściowe rozwiązanie problemów kryzysu migracyjnego. Rosja  - możliwości zachowania bazy logistycznej w Tartusie i rynku zbytu dla przemysłu zbrojeniowego i firm energetycznych. Iran – chce ocalić swoje wpływy w regionie. Stany Zjednoczone – wyeliminować zagrożenie terrorystyczne w postaci Państwa Islamskiego.

Świadomość konieczności rozwiązania kryzysu syryjskiego skutkuje w ostatnich dniach nowymi decyzjami politycznymi. Francja zapowiada operację lotniczą wymierzoną w Państwo Islamskie. Stany Zjednoczone – zaostrzenie środków służących zwalczaniu dżihadystów. Rosja wzmacnia swoje siły na obszarach alawickich stanowiących bastion reżimu Baszara Al –Asada. To właśnie wspomniany satrapa –paradoksalnie- coraz częściej staje się wspólnym mianownikiem "działań pokojowych". Powoli staje się jasne, że przy coraz potężniejszym wsparciu ze strony Iranu i Rosji, która w spektakularny sposób zaznacza swoją obecność w regionie, jego usunięcie jest niemal niemożliwe. Zaczynają rozumieć to także Stany Zjednoczone, które ustami sekretarza Johna Cerry’ego zaczynają sugerować, że reżim może być dopuszczony do negocjacji dotyczących przyszłości Syrii. Ma to związek z kompletnym fiaskiem obecnej strategii Waszyngtonu, w ramach której szkolono siły tzw. umiarkowanych rebeliantów. Efekt tych działań jest znikomy.

Pokój w Syrii miałby duży wpływ na sytuację energetyczną Europy, a nawet całego świata. Przełożyłby się bowiem na uregulowanie sytuacji w północnym Iraku, co w konsekwencji oznaczałoby oczyszczenie pól naftowych na terenach zajmowanych obecnie przez tzw. Państwo Islamskie z dżihadystów. W konsekwencji – stopniowo wzrastałaby produkcja ropy w regionie, co miałoby przełożenie na międzynarodowe rynki. Z podobną sytuacją –odblokowywania złóż- mielibyśmy do czynienia także w sektorze gazu ziemnego. W obu przypadkach zwracam uwagę na korelację wydarzeń syryjsko – irackich ponieważ przed wybuchem wojny domowej realizowany przez władze w Damaszku eksport ropy był niewielki, a w segmencie gazowym w ogóle nie miał miejsca.

Niemniej pokój w Syrii otworzyłby koncernom międzynarodowym drogę do badań i ewentualnej eksploatacji zasobów gazowych na szelfie tego państwa (prace eksploracyjne prowadzą już na nim firmy rosyjskie). Dziś takie działania –z większym bądź mniejszym skutkiem- podejmują kraje regionu. Władze Izraela zgodziły się w tym roku na rozpoczęcie eksportu ze złoża Tamar (237-254 mld m3 surowca). W 2020 r. rozpocznie się natomiast wydobycie ze złóż Lewiatan (450 mld m3), co zapewne umożliwi zwiększenie wolumenu „błękitnego paliwa” przeznaczonego na sprzedaż na rynkach zagranicznych. Włoskie ENI poinformowało natomiast, że już w 2018 r. rozpocznie eksport z nowego złoża w Egipcie (15 mld m3). Cypr chciałby rozpocząć sprzedaż gazu w 2020 r. (m.in. ze złoża Afrodyta liczącego 127 mld m3). Powyższe liczby robią wrażenie. Przewiduje się, że surowiec zalegający we wschodniej części Morza Śródziemnego przemebluje europejski sektor gazowy. Syria –ze względu na swoje położenie geograficzne- także może posiadać znaczne ilości gazu, ale również wpłynąć na jego przesył.

Syryjska infrastruktura energetyczna. Fot. EIA

Rozwiązanie kryzysu syryjskiego udrożniłoby istotny kierunek eksportowy pomiędzy Zatoką Perską i Morzem Śródziemnym, co mogłoby ożywić koncepcję budowy gazociągu Iran – Irak – Syria – Liban (plany w tym zakresie zarzucono wraz z wprowadzeniem zachodnich sankcji na Teheran w 2010 r.). Kompletnie zmieniłoby to postrzeganie idei dywersyfikacji źródeł błękitnego paliwa dla UE, która dziś opiera się przede wszystkim na tzw. Korytarzu Południowym biegnącym z Azerbejdżanu przez Gruzję i Turcję do Europy (gazociągi: Południowokaukaski, Transanatolijski, Transadriatycki). Stawia to Wspólnotę w niewygodnej pozycji wobec Ankary, która z jednej strony staje się kluczowym krajem tranzytowym, z drugiej – dość nieprzewidywalnym i niechętnym Zachodowi. Syria mogłaby stanowić dla UE ciekawą alternatywę w kontekście szlaków importowych.

Zobacz także: Potwierdzona obecność rosyjskich szturmowców Su-25 w Syrii

Zobacz także: "Ekspres do Latakii". Rosyjskie konwoje do Syrii 

 

 

 

 

Reklama
Reklama

Komentarze