Białorusko-rosyjski konflikt paliwowy
W wyniku dwustronnych porozumień Białoruś otrzymuje bezcłową ropę z Rosji w zamian w zamian dostarczając jej paliwo. W związku z postępującą dewaluacją rubla reżimowi Aleksandra Łukaszenki powyższa forma współpracy przestała się jednak opłacać, dlatego mimo kontynuowania odbioru rosyjskiego surowca zmniejszył on w drugim kwartale br. wolumen paliw dostarczanych do Federacji, łamiąc tym samym warunki porozumienia z Kremlem. Moskwa zagroziła w ramach działań odwetowych redukcję dostaw ropy na Białoruś. W odpowiedzi na tą groźbę eksport białoruski zwiększył się, jednak najprawdopodobniej nie do wartości docelowej (przewidzianej umową) o czym świadczy rozpoczęcie rozmów białorusko-rosyjskich mających uregulować narastający konflikt paliwowy. Ich efekt pozostaje nieznany. Do mediów przedostały się jedynie informacje sugerujące możliwość przetransferowania do budżetu Białorusi w 2016 r. ceł wywozowych naliczanych za sprzedaż produktów naftowych poza obszarem Unii Celnej. Zwykle takie opłaty trafiają do Rosji ponieważ to na bazie pochodzącej z tego kraju ropy odbywa się produkcja w białoruskich rafineriach. Wyjątkiem od tej reguły był rok 2015, co było spowodowane próbą zrekompensowania Mińskowi wprowadzonego w Federacji tzw. manewru podatkowego w sektorze naftowym, który skutkował wyższym opodatkowaniem ropy wysyłanej do zakładów petrochemicznych na Białorusi. Rozciągnięcie takich rozwiązań na 2016 r. byłoby dużym ustępstwem ze strony Moskwy i faktycznie mogłoby w toku prowadzonych rozmów dwustronnych doprowadzić do uregulowania konfliktu paliwowego.
Łukaszenka znów spogląda na Zachód. Polityczny zwrot także w energetyce?
„Mogłoby”, ale nie można stwierdzić z całą stanowczością, że Łukaszenka będzie zainteresowany taką ofertą, tym bardziej, że w ostatnim czasie zainicjował gwałtowne ruchy polityczne obliczone na uruchomienie kolejnej odwilży w relacjach z Zachodem. Jest mu ona potrzebna z powodu systematycznie wzrastającego od aneksji Krymu nacisku Rosji. Stąd decyzja o zwolnieniu więźniów politycznych, oraz wypowiedź dla Euroradia, w której zapewniał, że na Białorusi nie ma rosyjskich samolotów.
Zwrot polityczny (bez względu na to jak będziemy oceniać jego trwałość) widać także w obszarze energetycznym. Nieprzypadkowo „ostatni dyktator Europy” ogłosił światu (a właściwie Rosji) w ostatnich dniach odkrycie dużych złóż ropy w niecce Prypeci w regionie gomelskim…
Jeszcze bardziej interesująca wydaje się jednak informacja o rozpatrzeniu przez władze w Kijowie możliwości uproszczenia procedur rejestracji w portach krajowych ładunków białoruskich, które są wysyłane tranzytem przez terytorium ukraińskie. O sprawie informuje Interfax powołując się na słowa wicepremiera Wałerija Woszczewskiego. Taki ruch oznaczałby olbrzymie konsekwencje dla sektora paliwowego na Białorusi ponieważ tylko w br. przez Odessę i inne nadmorskie centra logistyczne Ukrainy przetransportowano 1,27 mln ton białoruskich produktów naftowych (w tym paliw).
Wygląda więc na to, że Mińsk świadomie optymalizuje szlaki eksportowe, z których będą mogły skorzystać podlegające mu rafinerie (generujące lwią część dochodów państwa). Trudno takich działań nie wpisywać w widoczny w ostatnich tygodniach zwrot polityczny, a także kontekst konfliktu paliwowego z Rosją (tym bardziej, że Kreml starał się wymusić na Białorusi, by sprzedawała ona swoje towary przez rosyjskie porty). Pikanterii sprawie dodają zresztą jeszcze dwie kwestie. Po pierwsze wzrasta ryzyko wystąpienia deficytu paliw w państwie rosyjskim w związku z brakiem środków na modernizację zlokalizowanych w nim rafinerii, ich wysoką awaryjność oraz odwlekanie w czasie niezbędnych remontów. Wzmacnia to pozycję negocjacyjną Łukaszenki i znaczenie dostaw białoruskich paliw. Po drugie zacieśnianie relacji z Ukrainą może dać Białorusi nie tylko korzyści w zakresie eksportu produktów naftowych, ale także ewentualnego importu ropy. Chodzi o wykorzystanie korytarza transportowego Mozyrz-Brody (o przepustowości 34 mln ton) do importu surowca z kierunku czarnomorskiego za pomocą ropociągu Odessa-Brody. Akcentowanie takiej możliwości przez Mińsk osłabia rosyjskie groźby dotyczące ewentualnego ograniczenia dostaw ropy na Białoruś.
Zobacz także: Łukaszenka: Rosyjskich samolotów u nas nie ma. Donbas będzie ukraiński
Zobacz także: Białoruś: Odkryto nowe złoża ropy naftowej