Reklama

Portal o energetyce

Olbrzymie odszkodowanie dla Orlenu za tory do Możejek?

Decyzja KE w sprawie skargi Orlenu na praktyki monopolistyczne Litewskich Kolei Państwowych ma zostać ogłoszona jesienią. Sygnały płynące z Brukseli sugerują, że przewoźnikowi grozi olbrzymia kara finansowa w związku z rozebraniem odcinka torów pomiędzy Możejkami i granicą łotewską, co negatywnie wpłynęło na rentowność rafinerii. Mogą one wynieść nawet 10% przychodów firmy.

W 2008 r. Grupa Orlen skierowała do Komisji Europejskiej skargę dotyczącą rozebrania przez Litewskie Koleje Państwowe około 20 km odcinka torów pomiędzy Możejkami a Łotwą. Tym sposobem rafineria utraciła najbardziej rentowny szlak eksportowy dla swoich produktów. W marcu 2013 r. KE wszczęła przeciwko przewoźnikowi postępowanie. W międzyczasie toczyły się rozmowy pomiędzy przedstawicielami płockiego koncernu, władzami litewskimi i spedytorem, które miały rozwiązać ów logistyczny "węzeł gordyjski", ale ostatecznie nie przyniosły one żadnego efektu. Taki obrót sprawy nie dziwi biorąc pod uwagę to, że taryfy kolejowe nałożone na Orlen Lietuva (litewską spółkę-córkę Orlenu) to dla kolei litewskich -jednej z największych państwowych firm na niewielkiej Litwie- główne źródło przychodu. Zniszczenie torowiska w kierunku Łotwy nie tylko pozwoliło Wilnu spotęgować zyski przewoźnika, ale także ukierunkować dostawy z Możejek do Kłajpedy, co wpłynęło pozytywnie na kondycję Klaipedos Nafta-kolejnej z państwowych firm skolonizowanych przez litewską klasę polityczną.   

Problem odcinka torów pomiędzy Możejkami i Łotwą coraz bardziej nabrzmiewał, ponieważ kondycja rafinerii należącej do Orlenu systematycznie się pogarszała m.in. w związku z amerykańską rewolucją łupkową (wstrzymanie eksportu produktów naftowych do USA) jak i trudną sytuacją logistyczną (śródlądowe położenie zakładu) czy wręcz geopolityczną (słynny rurociąg rosyjski, który przestał być funkcjonalny po przejęciu Możejek przez Polaków). Płocki koncern, w związku z niechętną postawą władz w Wilnie dotyczącą torowiska, próbował zwiększać rentowność swojego podmiotu innymi sposobami. Zredukowano ilość pracowników rafinerii, zainwestowano w jej optymalizację technologiczną, negocjowano zmniejszenie taryf przewozowych z Litewskimi Kolejami Państwowymi (bez skutku) i innych form wsparcia ze strony rządu Litwy (fiasko ewentualnego dofinansowania przez nie rurociągu łączącego Kłajpedę z Możejkami). W końcu sytuacja stała się tak trudna, że zaczęto otwarcie mówić o możliwości czasowego wstrzymania pracy a nawet zamknięciu zakładu petrochemicznego należącego do Orlenu.

Druga połowa 2014 r. przyniosła Możejkom nieco nadziei. Rekordowe marże petrochemiczne polskiego giganta paliwowego (najwyższe od 2008 r.) będące pochodną dynamicznych zmian na globalnych rynkach naftowych (spadki cen ropy) poprawiły rentowność rafinerii na Litwie. Trend ten utrzymał się do tej pory o czym świadczą dane za drugi kwartał roku, według których EBIDTA Orlen Lietuva wyniosła 134 mln $, wykorzystanie mocy rafinerii wzrosło o 14%, a sprzedaż o 17%. Jednak jak podkreślił wiceprezes Orlenu Sławomir Jędrzejczyk podczas konferencji prasowej dotyczącej wyników finansowych koncernu (23 lipca br.) - choć obecnie Możejki znajdują się w dobrej kondycji to jednak podlega ona wahaniom marż w związku ze zmianami cen ropy. Nie wiadomo zatem na jakim poziomie będą się one znajdować w przyszłości, co wymusza rozpatrywanie różnych scenariuszy dla rafinerii...

Na horyzoncie pojawiła się jednak nadzieja na trwałą -a nie wynikającą z chwilowej koniunktury- poprawę sytuacji rafinerii należącej do Orlen Lietuva. Już w styczniu br. Puls Biznesu informował, że Komisja Europejska wystosowała do Litewskich Kolei Państwowych pismo z zastrzeżeniami w sprawie rozbiórki rozebranego torowiska. Jej zdaniem przewoźnik naruszył zasady wolnej konkurencji dopuszczając się jego demontażu. Tymczasem jak informują litewskie media (np. Delfi.lt) powyższa sprawa jest już bliska finału (decyzja w sprawie skargi Orlenu ma zostać ogłoszona jesienią). Przewoźnikowi grozi olbrzymia kara finansowa mogąca wynieść kilkadziesiąt milionów euro tj. około 10% jego dochodów. Na domiar złego zmniejszeniu uległo wsparcie UE dla spedytora w zakresie dofinansowywania prac związanych z infrastrukturą kolejową. Sprawa jest poważna o czym świadczy spotkanie prezydenta Litwy Dalii Grybauskaite i ministra transportu Rimantasa Sinkeviciausa poświęcone coraz trudniejszej sytuacji Litewskich Kolei Państwowych.

Czy w związku z problemami przewoźnika możemy liczyć na przełom w sprawie sięgającej 2008 r.? To niewykluczone... 

 

 

Reklama

Komentarze

    Reklama