Powyższa sytuacja wynika z zajęcia większości kopalń ukraińskich przez siły prorosyjskie. Jej pochodną jest pogłębiający się deficyt energetyczny. Do tej pory nasz wschodni sąsiad zaspokajał bowiem za pomocą elektrociepłowni opalanych „czarnym złotem” 1/3 swojego zapotrzebowania na prąd.
Próba importowania surowca ze źródeł zewnętrznych (głównie wysokoenergetycznej odmiany węgla – Antracytu) nie przyniosła satysfakcjonujących rezultatów. Przy okazji dostaw z RPA wybuchł skandal korupcyjny, okazało się także że jakość kupionego „czarnego złota” była bardzo słaba. Dlatego Kijów zaczął prowadzić rozmowy z okupującymi Donbas separatystami w sprawie zakupu dużych ilości surowca.
Na chwilę obecną nie wiadomo ile węgla z obszarów okupowanych dociera do ukraińskich elektrowni. W całym kwietniu zdaniem ministerstwa energetyki Ukrainy ma to być około 500 tys. ton, ale trudno określić czy tak się stanie. W połowie marca bliżej nieokreśleni napastnicy wysadzili bowiem linię na trasie Rodakowo-Krasnyj Liman będącą ostatnim połączeniem kolejowym okupowanego obwodu ługańskiego z terytorium ukraińskim kontrolowanym przez rząd w Kijowie.