Reklama

Rosyjski operator sieci ropociągowej, spółka Transnieft, zmaga się w coraz większym stopniu z problemem zbyt dużego zasiarczenia ropy naftowej, którą przesyła. Wysoka zawartość siarki jest niekorzystna w kontekście eksportu „czarnego złota” – powoduje bowiem, że spada jego jakość co rzutuje na cenę.

 

Do tej pory Transnieft mieszał surowiec gorszej i lepszej jakości w celu uzyskania satysfakcjonujących parametrów akceptowalnych dla odbiorcy. Obecnie jest to jednak coraz trudniejsze ponieważ zasiarczonej ropy jest coraz więcej. Koncern modernizuje już istniejące obiekty techniczne, które pomagają w bardziej precyzyjnym kontrolowaniu jakości „czarnego złota” i tworzeniu mieszanek o pożądanych cechach, buduje również nowe instalacje tego typu. Jest to jednak rozwiązanie czasowe, które w dłuższej perspektywie nie pomoże w utrzymaniu 1,8 % zasiarczenia surowca przeznaczanego na eksport.

 

Dlatego Trasnieft opracował nową strategię, która pomoże mu opanować sytuację. Koncern zamierza stworzyć nowy typ wysokozasiarczonej ropy (2,3 %) wzorowanej na odmianach takich jak iracka Basrah Blend, który będzie transportowany specjalną trasą eksportową do potencjalnych klientów. Dzięki temu surowiec nie będzie mieszany ze szlachetniejszymi odmianami wpływając na pogarszanie ich parametrów. Rosyjski operator zamierza tłoczyć „czarne złoto” gorszej jakości (pochodzące z Tatarstanu, Baszkirii i regionu Orenburga) o łącznym wolumenie około 23 mln ton w kierunku terminala w Ust-Łudze.  Ropa lepszej jakości popłynie natomiast ropociągiem Przyjaźń w kierunku Białorusi, Polski i Niemiec.

 

Eksport wysokozasiarczonej ropy musi odbywać się drogą morską ponieważ znalezienie odpowiednich klientów zainteresowanych takim surowcem nie jest łatwe. Dlatego plany Transnieftu to dobra informacja dla naszego kraju. Jak widać uwzględniają one bowiem dalsze wykorzystanie ropociągu Przyjaźń mimo istnienia terminala w Ust-Łudze, który miał go zmarginalizować. Taka sytuacja nie wynika jednak z dobrej woli Rosjan.

 

Na zjawisko o którym mowa niebagatelny wpływ mają zachodnie sankcje i niskie ceny ropy. Zmuszają one kluczowe koncerny paliwowe powiązane z Kremlem do rezygnacji z projektów wymagających olbrzymich nakładów finansowych i technologicznych (głównie na Syberii Wschodniej mającej zaopatrywać w surowiec Azję). W związku z tym intensyfikują one swoją działalność na tradycyjnym obszarze wydobywczym tj. Syberii Zachodniej. Ponieważ wiele znajdujących tam złóż jest starych, dynamicznie wzrasta zasiarczenie pozyskiwanego surowca. Wbrew deklaracjom Transnieftu jego skanalizowanie w Ust-Łudze i próba sprzedaży na rynkach zagranicznych nie rozwiążę długofalowo istniejącego problemu. Firmy dedykowane takim transakcjom będą się musiały liczyć ze sporymi stratami finansowymi (około 40 $ na tonę „czarnego złota”), co w perspektywie zmusi je do ograniczenia własnej produkcji. Część analityków rosyjskich koncentruje się na tym aspekcie twierdząc, że w przypadku długotrwałego obowiązywania sankcji zachodnich lepiej pogorszyć jakość ropy na wszystkich kierunkach eksportowych. To ciekawa –choć mało prawdopodobna- koncepcja w kontekście polskich i niemieckich rafinerii, które importują ze wschodu większość „czarnego złota”. 

Reklama

Komentarze

    Reklama