Południowy korytarz gazowy to projekt, który pozwoli zdywersyfikować dostawy błękitnego paliwa do krajów Unii Europejskiej (dziś w sporej mierze uzależnionych od rosyjskiego surowca). Na odcinku azjatyckim w jego skład wejdzie Gazociąg Transanatolijski (TANAP), a na europejskim ostatecznie Gazociąg Transadriatycki (TAP) przebiegający przez Grecję, Albanię i Włochy a nie popierany przez Warszawę środkowoeuropejski Nabucco- West.
Czytaj także: Rosyjska gra „Jamałem II”
Taki wybór nie oznacza jednak, że błękitne paliwo z Azerbejdżanu nie popłynie bezpośrednio do Europy Środkowej. Taka możliwość nadal istnieje i nie mam tu na myśli dostosowania przegranego projektu do nowych realiów ekonomicznych, co wydaje się nieprawdopodobne.
W ramach Korytarza Gazowego Północ- Południe powstaną bowiem łączniki o dużej przepustowości, które zintegrują polski system przesyłowy z krajami Grupy Wyszehradzkiej, Chorwacji i Rumunii. Inwestycję tą można wykorzystać do sprowadzenia nad Wisłę azerskiego surowca np. włączając się w AGRI.
Zobacz również: Azerbejdżan nie daje gwarancji na dostawy ropy do Polski
AGRI to tzw. Interkonektor Gazowy Azerbejdżan- Gruzja- Rumunia, który w założeniu ma dostarczać kaspijskie błękitne paliwo przez Morze Czarne do terminalu LNG w Rumunii i dalej przez kraj nad Balatonem do Europy Środkowej.
Tak jak Nabucco- West wymaga on jednak współdziałania i jednomyślności państw regionu (w tym zaangażowanych w South Stream Węgier, czy normalizującej kontakty gospodarcze z Rosją Gruzji). Może to być zatem ciekawy test dla polskich aspiracji politycznych w tej części świata.
Piotr A. Maciążek