Reklama

Portal o energetyce

"Zemsta za Gabalę"- Azerbejdżan w energetycznym uścisku Rosji

Niespodziewana decyzja rosyjskich władz doprowadzi do całkowitego uzależnienia eksportu azerskiej ropy na rynki zachodnie od Gruzji. Tymczasem władze tego kraju coraz gorliwiej współpracują z Moskwą, co rozluźnia zawarty niegdyś przez prezydentów Saakaszwilego i Alijewa sojusz energetyczny. Cała sytuacja to także zła wróżba dla projektu Sarmatia, w którą zaangażowana jest Polska.


Azerski gigant energetyczny SOCAR wydał 15 maja oświadczenie w związku z decyzją rosyjskiego rządu dotyczącą odstąpienia od umowy z 1996 roku dotyczącej tranzytu ropy przez ropociąg Baku- Noworosyjsk. Zdaniem koncernu nie była ona nieoczekiwana, ponieważ strony wielokrotnie omawiały palące kwestie handlowe, które nie zostały ujęte we wspomnianym dokumencie (m.in. wysokość taryf). To bardzo ciekawe, bo jeszcze dzień wcześniej firma wydawała się zaskoczona rewelacjami rosyjskiej agencji Prime i informowała media, że nie otrzymał oficjalnego zawiadomienia w sprawie wypowiedzenia porozumienia z lat 90 tych.


Czytaj także: W stosunku do Azerbejdżanu Rosja stawia na konfrontację


Zaskoczenie Azerów


Późniejsze wydarzenia tylko potwierdziły, że SOCAR był nie do końca rozeznany w sytuacji. Władze azerskiego giganta podkreślały bowiem, że decyzja rosyjska nie ma charakteru politycznego a wyłącznie ekonomiczny. Dodawały także, że zmiany wejdą w życie 1 stycznia 2014 roku, ale nie oznaczają one wstrzymania eksportu azerskiej ropy przez Rosję a firma przygotowuje się do negocjacji z Transnieftem. Przyjazny ton został zastąpiony nieco bardziej wstrzemięźliwym po tym jak okazało się, że rosyjski operator chciałby dwukrotnie podnieść dotychczasowe stawki tranzytowe w odniesieniu do ropociągu Baku- Noworosyjsk jeśli Azerbejdżan nie zwiększy ilości surowca pompowanego tą trasą (obecnie 15,7 $ za 1000 km, dla porównania BTC 20$, a Baku- Supsa 25$).


Rosyjskie groźby


Na te doniesienia zareagował osobiście prezes SOCARu, który stwierdził, że ropa będzie dalej płynąć przez Rosję, jeśli będzie to „ekonomicznie opłacalne”. Jednocześnie anonimowe źródła w azerskim rządzie podkreślały w mediach, że decyzję rosyjskiego rządu można uznać za krok w kierunku pogorszenia relacji azersko- rosyjskich, a nawet "zemstę za Gabalę" (rosyjska stacja radarowa na terytorium Azerbejdżanu, której nie przedłużono dzierżawy). To ciekawe stwierdzenie również w kontekście informacji z 15 maja o wzmocnieniu potencjału militarnego rosyjskiej bazy w Armenii pozostającej w stałym konflikcie z władzami w Baku o separatystyczny Górski Karabach.


Przeczytaj również: Kaspijski Nord Stream


Wszystko zależy od Gruzji


Coraz bardziej wroga postawa Rosji wobec Azerbejdżanu dla obserwatorów jest doskonale widoczna od czasu zmiany gruzińskich władz, które nieprzypadkowo metodą małych kroków rozluźniają sojusz energetyczny z Baku (weryfikacja umów z SOCARem, plany dywersyfikacji dostaw gazu, pierwotnie w wariancie wznowienia zamówień z Rosji, aktualnie za pomocą krajów Azji Środkowej) . W przypadku rezygnacji z ropociągu Baku- Noworosyjsk, eksport azerskiej ropy na Zachód będzie uzależniony całkowicie od Tbilisi (BTC, Baku- Supsa). Pozornie czerpiąca z tego tytułu dochody Gruzja powinna być stabilnym państwem tranzytowym, ale przecież Rosjanie posiadają tak wiele kart przetargowych w relacjach z tym państwem... Kart nie tylko gospodarczych, ale także politycznych by wspomnieć jedynie o regulacji stopnia natężenia militaryzacji Abchazji i Osetii Południowej. Cała sytuacja to także zła wróżba dla projektu Sarmatia, w którą zaangażowana jest Polska tj. sprowadzania azerskiej ropy przez Gruzję i Ukrainę do naszego kraju. Ewentualne wyłączenie ropociągu Baku- Noworosyjsk obciąży przecież obecnie istniejącą infrastrukturę, a na zwiększenie jej przepustowości będzie potrzebna zgoda władz w Tbilisi...


Piotr A. Maciążek

Reklama

Komentarze

    Reklama